Rozdział 17

1.5K 110 6
                                    

Siedzieliśmy w takiej pozycji przez chwilę. Żadne z nas się nie odzywało. Cieszyliśmy się, że jesteśmy razem.

Wsłuchiwałam się w jego oddech i zastanawiałam się, co teraz będzie. No bo w końcu ludzie się dowiedzą, że Harry nie jest zwykłym człowiekiem. Musi też coś jeść, a to jest jednoznaczne z zabiciem czegoś lub... kogoś.

Jak oparzona odskakuje od Harry'ego. Przed oczami mam mężczyznę, którego zabiło "zwierzę".
On nie mógł tego zrobić. Nie byłby w stanie.

- Co się stało? - pyta lekko wystraszony i zdezorientowany moją reakcją. Próbuje do mnie się zbliżyć, ale ja cofam się na sam koniec kanapy, nie wiedząc czego mogę się spodziewać po nim.

- Czy ty... - nie mogę się wysłowić. Nie chce wymawiać tych słów na głos. To jest dla mnie zbyt trudne. Wiem, że nie będzie mi czytał w myślach, ale sama myśl i tym, że mógłby coś takiego zrobić odbiera mi mowę.

- Powiedz o co chodzi, Emms? - jego zatroskane oczy patrzą tylko na mnie... prosto w moje.

- Czy ty kogoś zabiłeś? - pytam cicho, a ze strachu, z oczu wypływają mi niechciane łzy, których nie umiem powstrzymać. Nie wiem czego się boję. Jego odpowiedzi. Jego zachowania. Świadomości, że on mógłby kogoś skrzywdzić i pozbawić kogoś bliskiej osoby...

- Oczywiście, że nie. Nie mógłbym. - mówi pewny siebie i od razu zbliża się do mnie i mocno mnie przytula do swojej klatki piersiowej.

Jest wobec mnie bardzo delikatne, ale to się nigdy nie zmieniło. Zawsze o mnie dbał i chronił przed ewentualnym niebezpieczeństwem.

- Przepraszam, że pomyślałam, że mogłeś coś takiego zrobić. - mówię cicho i wtulam się w jego ciało.

- Nie przepraszaj. Jestem teraz potworem. - drugie zdanie wypowiada znacznie ciszej.

- To nie prawda. Nie jesteś nim i nigdy nim nie będziesz, rozumiesz? - odsuwam się od niego i mimo, że mam łzy w oczach jestem na niego zła, że tak myśli i chcę, żeby w końcu zrozumiał, że potworem jest ktoś kto mu to zrobił.

- Możemy o tym nie rozmawiać? - pyta, a ja kiwam głową, widząc ile bólu sprawia mu ta rozmowa.
Jestem ciekawa czym się teraz żywi. No bo coś musi w końcu jeść.
- Harry? Przepraszam, że zapytam, ale czym ty się teraz żywisz? - pytam patrząc w podłogę i unikając jego spojrzenia.
- Przeważnie zwierzętami. - mówi cicho i drapie się po karku.
- Przeważnie? - pytam i ponownie strach, przejmuje kontrolę nad moim ciałem.
- Była jedna sytuacja, o której nie chcę mówić. Wiem, że mnie znienawidzisz wtedy. - mówi, ale teraz to on unika mojego wzroku.
- Przecież mówiłeś, że nikogo nie zabiłeś. - mówię wolno, starając się opanować jak najbardziej to możliwe.
- Bo nie zabiłem. Ta osoba nadal żyje.
- Kto? - pytam ciekawa. Nie powinnam drążyć tego tematu, ale muszę wiedzieć. Chłopak przez chwilę się nie odzywa i nad czymś się zastanawia.
- To byłaś ty. - mówi cicho, że ledwo jestem w stanie go usłyszeć.
Moje oczy od razu wędrują w jego stronę.
- Jak to ja? - pamiętałabym, że coś takiego się zdarzyło.
- Jednego dnia mnie szukałaś. Obudziłaś się w obcym domu i powiedzieli ci, że się przewróciłaś i, że mnie nie widzieli. To nie prawda. Znalazłaś mnie. Nie jadłem wtedy przez kilka dni i nagle ty się pojawiłaś. Tak bardzo Cię przepraszam. Nie chciałem ci zrobić krzywdy. - w jego oczach są łzy, a ja nie wiem co mam zrobić. Rzeczywiście mam na nadgarstku blizny, ale nie mogę uwierzyć w to, że to Harry'ego sprawka.
- Ja nie rozumiem. - mówię. Przecież nim nie pamiętam.
- Ugryzłem Cię! - krzyczy i nagle jego wyraz twarzy się zmienia. Jego oczy się szklą, a klatka piersiowa się szybko unosi i opada. Nie wiem co się dzieje. Jego wzrok jest teraz utkwiony z podłodze, a pięści są mocno zaciśnięte.

- Harry, co się dzieje? - pytam go i kładę rękę na jego ramieniu.

- Idź do pokoju. Zamknij się w nim. Nie otwieraj drzwi pod żadnym pozorem. - mówi cicho przez zaciśnięte zęby, ale nie reaguję. Nie chcę go zostawić w takim stanie. - Już! - krzyczy, a ja jak oparzona biegnę na górę i się zamykam w pokoju. Słyszę jak rzuca różnymi przedmiotami w ścianę, rozwalając je. Odbiegam od drzwi i staję jak najdalej tylko mogę.

Po dłuższej chwili hałas ucichł, a ja wstaję, żeby zobaczyć co się dzieję. Kiedy jestem przy drzwiach słyszę Harry'ego głośny oddech. Na moment przestaje oddychać i zakrywam usta ręką, żeby nie wydobył się z nich żaden pisk.

- Emma, kochanie otwórz mi drzwi. - mówi normalnie, jednak coś w jego głosie jest niepokojącego. Nie wiem czy mogę mu zaufać. Sam mówił, żebym nie otwierała drzwi.
Kiedy zaczyna mocno w nie walić wiem, że dobrze zrobiłam nie otwierając ich, jednak też wiem, że jako człowiek był na tyle silny, żeby otworzyć je, a co dopiero teraz. Muszę znaleźć coś co mi pozwoli się przed nim bronić albo jakoś uciec z tego pokoju przed nim. Jedyne co znajduję to gitara, która nie jest zbyt dobrym przedmiotem do obrony, ale nic innego nie mam. Kiedy sięgam po instrument drzwi się otwierają, a w nich stoi Harry z przerażającym uśmiechem na twarzy.

You are a Vampire | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz