Rozdział 8

1.6K 104 6
                                    

Jest mi strasznie gorąco i czuję czyjąś rękę oplatającą moją talię. Odwracamy się, delikatnie się uśmiechając, myśląc, że to Harry, jednak kiedy otwieram oczy widzę Susan. Zapomniałam, że została u nas na noc. Musiałam zasnąć przy filmie, bo nie pamiętam, żebym się składał, a do tego nie jestem w piżamie, tylko w ubraniach z wczoraj. Nie chcąc budzić dziewczyny staram się wstać z łóżka jak najciszej mogę i kieruje się do szuflady z której wyciągam czarny top, krótkie dresowe spodenki i czystą bieliznę. Zanim kieruję się do łazienki idę sprawdzić do sypialni Harry'ego czy nie wrócił na noc. Niestety, ale kiedy je otwieram, pokój jest pusty, a łóżko nienaruszone. Zamykam drzwi i idę do łazienki się trochę ogarnąć.
Kiedy wychodzę z niej i idę do kuchni, spotykam na korytarzu zaspaną Susan.
- Hej, jak się spało? - pytam idąc w jej stronę.
- Nawet dobrze. - mówi cicho i ziewa, zakrywając swoją buzię.
- Zaraz zrobię ci śniadanie. Co chcesz? - pytam chociaż i tak zrobię co mi się będzie chciało.
- Coś dobrego. - uśmiecha się delikatnie i wchodzi do łazienki. Idę szybkim krokiem do kuchni i wyciągam wszystkie składniki potrzebne do zrobienia gofrów. Lubię je i mogłabym je jeść cały czas. No może na zmianę z pizzą, sałatką owocową i kilkoma innymi rzeczami. Zrobienie ciasta zajmuje mi jakieś 15 minut, a kiedy ciasto jest już w gofrownicy, do kuchni wchodzi dziewczyna. Wygląda o wiele lepiej niż przed chwilą, ale kto nie wygląda? Po przebudzeniu ciężko jest wyglądać dobrze.
- Poczekaj chwilę. Zaraz dostaniesz śniadanie. - posyłam jej mały uśmiech, a zaraz po tym wyciągam dżem i bitą śmietanę z lodówki.
- Harry nie wrócił? - czy ona naprawdę nie ma nic innego do roboty, tylko zastanawianie się czy Harry wrócił?
- Jeszcze nie. - odpowiadam miło, nawet jeśli do głowy przychodzi mi mnóstwo wrednych komentarzy na jej temat.
- A nie wiesz kiedy wróci? - pyta, kiedy podsuwam jej pod nos talerz z jej śniadaniem.
- Nic mi nie mówił. - i tak by nie zwrócił na Ciebie uwagi. Dopowiadam sobie w myślach, powstrzymując się od wypowiedzenia tych słów na głos. Mogłaby zrozumieć w końcu, że Harry'emu się ona nie podoba i nie będzie to miała.
Swoją drogą, mógłby już wrócić do domu. Nie wrócił na noc i nie daje znaków życia. Co jeśli coś mu się stało? Mógł go dopaść ten zwierz. Mógł mieć jakiś wypadek.
- Coś się stało? - głos Susan wyrywa mnie z zamyślenia i dzięki niej powracam do rzeczywistości. To niemożliwe, żeby coś takiego spotkało Harry'ego. Jest silny i nie jest na tyle głupi, żeby wychodzić nocą na dwór, kiedy grasuje ten potwór.
- Nie. Wszystko w porządku. Po prostu się zamyśliłam i tyle. - odpowiadam jej i wracam do robienia śniadania. Na wszelki wypadek robię więcej, gdyby Harry wrócił głodny do domu. Od razu po śniadaniu Susan wraca do domu, bo niby musi popilnować swojego młodszego brata.
Kiedy zostaje sama staram się czymś zająć, ale nic mi nie przychodzi do głowy i siedzę na kanapie zamartwiając się tym, co się dzieje z Harry'm. Nie umiem wyrzucić z głowy wszystkich złych scenariuszy. Cały czas w głowie mam obraz Harry'ego w kałuży krwi.
Do wieczora, tak naprawdę niczym szczególnym się nie zajmuje. Pójdę do kuchni coś zjeść, oglądam telewizję i tak na okrągło.

Następny dzień, poza porankiem, nie różni się niczym od poprzedniego. Nie wychodziłam z domu, a moje myśli cały czas kręciły się wokół Harry'ego, który nadal nie wrócił. Obiecałam sobie, że jeśli do jutra nie wróci do domu, pójdę na policję, zgłosić zaginięcie.
Nie odbiera moich telefonów ani nic. Dzwoniłam też do jego najbliższych znajomych, ale oni nic nie wiedzą o tym, że Harry'ego nie ma.

Dzisiaj obudził mnie dzwoniący telefon, który nie dawał mi w ogóle spokoju. Sięgam po niego i nie patrząc na to kto dzwoni, odbieram.
- Halo? - mówię zaspanym głosem, ale trochę wkurzonym. Nie jestem jakimś wielkim śpiochem, ale całą noc nie spałam, bo myślałam o tym gdzie jest teraz Harry.
- Emma? - pyta niepewnie, dobrze znany mi głos. Szybko podnoszę się do pozycji siedzącej, a po moim zaspanym umyśle nie ma śladu.
- Harry! Gdzie jesteś? Dlaczego się nie odezwałeś? Czy ty sobie w ogóle wyobrażasz przez co ja przechodziłam? - pytam go, trochę na niego zła za to, że się nie odezwał, ale z drugiej strony, wiem, że żyje i nic mu nie jest.
- Emma, uspokój się. Jestem u znajomego i nie wiem kiedy wrócę. Przepraszam, że się nie odzywałem, ale zgubiłem telefon, a poza tym napisałem ci, że nie wiem kiedy wrócę. - on sobie chyba żartuje.
- Zazwyczaj jak piszesz "nie wiem kiedy wrócę" masz na myśli o której godzinie, a nie na ile dni znikniesz bez słowa! - teraz mnie wkurzył. Jest dopiero ranek, a ja już jestem zdenerwowana.
- Nie krzycz na mnie! Nie masz prawa podnosić na mnie głosu ty mała niewdzięczna suko. Powinnaś być wdzięczna za to, że do Ciebie zadzwoniłem, a nie mieć wyrzuty! Jestem już dorosły, a ty nie jesteś kimś, kto może za mnie decydować i podnosić na mnie głos! - nie wierzę, że to powiedział. Nie wierzę, że nazwał mnie suką. To nie może być prawda.
Po moich policzkach spływają słone łzy, a telefon wypada mi z ręki. Podnoszę go szybko i rozłączam się z nim.
On nigdy nie powiedziałby mi czegoś takiego. Nigdy nie nazwał mnie suką. Może nie nigdy, ale nigdy nie mówił tego, żeby mnie zranić. A teraz mu się udało. Udało mu się skrzywdzić mnie jednym głupio zdaniem. Wiem, że mówił to w złości, ale to go wcale nie usprawiedliwia. Wyzwał mnie od suk. Rzucam telefon na fotel i kładę się na łóżku, płacząc w poduszkę.

You are a Vampire | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz