ROZDZIAŁ 12

363 37 3
                                    

Obudziłam się z niesamowitymi zakwasami. Podniosłam głowę i spojrzałam na zegarek.
Pięć po dziewiątej!!! Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki 10 min i jestem gotowa.
Nagle z pokoju wyszedł David.

-Co ty robisz?

-Szykuje się do szkoły.

- Alekso dzisiaj jest sobota.

-Co!

-Sobota jest dzisiaj!

-Wiem...znaczy że mogę wrócić do łóżka. A ty czemu wastałeś?

- Dostałem wezwanie na komisariat.

-Co znowu się stało?

-Powiedzmy że mamy w mieście seryjnego mordercę. Jak to mawiał mój ojciec, który też był policjantem: 1 ciało to morderstwo, 2 to przypadek, 3 schemat. W tym przypadku ciał jest aż 6.

- O matko! -udawałam zaskoczoną, ale wiem kto morduje - To okropne, musicie go złapać.

-Robimy co w naszej mocy. Mam do ciebie prośbę, nie wychodzi po zmroku.

-Dobrze.

-A i jeszcze jedno, dzisiaj masz wolny dom. Jeśli chcesz to zaproś koleżanki.- uśmiechnął się i poszedł.

Zdjełam ubrania tak że zostałam w samej bieliźnie. Wróciłam do swojego ciepłego łóżka. Tym razem miałam przyjemny sen.

Usłyszałam ciche pukanie. Otworzyłam oczy i zerknełam na drzwi balkonowe. Stał w nich Lukas. Zerwałam się z łóżka podbiegłam do niego. Otworzyłam mu. On cały się rumienił. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Jesteś...no...w...bieliźnie.

O cholera! Chwyciłam koc i okryłam się nim.

-Mam dobrą i złą wiadomość, no i jeszcze bonus.- powiedział nadal się rumieniąc.

-Dobra.

-Natrafiliśmy na trop wampira.

-Świetnie, a ta zła?

-Musimy przełożyć naszą...randkę. Wybacz- westchnął.

-Nie martw się...to jest konieczne. Teraz bonus.

-Chris wygląda jakby miał bliskie spotkania z traktorem.

Oboje zaczęliśmy się śmiać.

-Czy Balla i Amber mają wolny wieczór? -spytałam.

-Miały cię pilnować.

-To świetnie się składa bo mam dzisiaj wolny dom. To może wpadną do mnie?

-Z pewnością będą zachwycone.-puścił mi oczko.

- A gdzie one są?

-Czekają na ciebie. Chcą cię zabrać na zakupy.

-Super! Czy jest coś lepszego na poprawę humoru niż zakupy.

-Na przykład granie w piłkę, bieganie po lesie...

-Dobra, dobra- przerwałam mu- powiedz im że przyjadę za 10 min.

-Ok...no to, część - pocałował mnie.

-Pa- zaczerwieniłam się.

Jak mówiłam tak zrobiłam. Po dziesięciu minutach już witałam się z dziewczynami.

-Gotowa na zakupy? -powiedziała podniecona Amber.

-Oczywiście! - odpowiedziałam pełna entuzjazmu.

-No to let's go!- krzyknęła Balla.

W centrum handlowym spędziłyśmy ponad 4 godziny.

Amber kupiła: białe dżinsy, czarną spudniczkę, 5 t-shirtów z nazwami zespołów, kilka...właściwie to masę kosmetyków i kolczyki.

Balla: błękitną sukienkę, trampki, naszyjnik, szminke i puder.

Ja: czerwoną sukienkę, czarną bluzkę z napisem "keep calm and Love music", szminke, maskare i naszyjnik z wilczą łapką.

Amber i Balla tak świetnie się dogadują. Zachowują się jak siostry, a przecież są jak dwa różne światy. Amber to jest ta szalona imprezowiczka, która potrafi zamienić każdą słabą imprezę w najlepszą na całym świecie. Balla to ta mądra, inteligentna i rozważna. Która potrafi rozwiązać zadania matematyczne ze studiów w 5 min.
Skąd to wiem? To widać, słychać i czuć.

-Łał- powiedziałam w pewnym momencie.

-Co- odpowiedziały jednocześnie zaskoczone dziewczyny.

-Wy tak się dogadujecie, jak siostry. A jesteście jak dwie inne planety.

-To efekt watah, gdy jesteś w stadzie to poznajesz lepiej jego członków. - wyjaśniła Balla.

Wilko-krwiści (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz