Rozdział 18

241 20 3
                                    

             Wilki, mają instynkt, który pozwala im przetrwać w tym świecie. W moich żyłach również płynie krew wilka, potrafię zmieniać postać, mam wyostrzone zmysły nie tylko w postaci wilka,ale też i w ludzkiej. Jak wilk, posiadam instynkt, a on mówi mi że nie mogę zaufać Catherine . Nie jestem uprzedzona do ludzi takich jak ona. Fakt że podrywa Lukasa, jest dla mnie wredna i próbuję owinąć całą szkołę wokół palca nie ma nic do rzeczy. Jest wielu takich ludzi. Ale...gdy spojrzałam jej w oczy, poczułam bijący od nich chłód, jej wzrok przeszywa na wskroś. Mój wewnętrzny głosik mówi "Aleks, uważaj na nią". Przeraża mnie to że tylko do mnie jest nastawiona wrogo. Jej słowa są przesiąknięte jadem...

        Siedziałam na dachu mojego domu i patrzyłam na las. Chłodny wiatr owiał moje ciało, a włosy falowały delikatnie. wzdłuż kręgosłupa przebiegł mnie lekki dreszcz. Jeszce kilka miesięcy temu moje życie było inne. Miałam cudownych kochających rodziców, brata przy którym zawsze czułam się bezpieczna. Dom... Rodzina... To wszystko zniknęło... Rodzice, nie żyją. Brat nie daję znaków życia. Dom, pewnie poszedł na sprzedaż. Dom, który mój tata sam zbudował, w którym stawiałam pierwsze kroki...już nie będzie moim domem. Ktoś inny w nim zamieszka, bo mój brat jako student, nie da rady utrzymać go sam.
 Nie mogę zrozumieć czemu mój brat nie odbiera ode mnie telefonów i sam nie dzwoni. Czyżby miał jakiś wypadek, o którym nikt nie raczył mnie poinformować? A może po prostu ma mnie głęboko w... nosie i nie chcę mieć ze mną kontaktu.

           Z moich przemyśleń wyrwał mnie głośny gwizd. Ze strachu aż podskoczyłam. Otarłam łzę, która mimowolnie wydostała się na wolność. Spojrzałam w dół. Matt? Co on tu robi?

Matt: Płakałaś? Czy podlewałaś oczy?

Ja:  Nie ważne. Co tu robisz?

Matt: Lukas nie przyjdzie, powiedział że trochę mu się przedłużył spacer z Catherine.

Ja: Aha. (wiedziałam że tak będzie, ta dziewczyna z orzeszkiem zamiast mózgu, ma więcej seksapilu ode mnie) Więc, to ty masz mnie trenować.

Matt: Haha, a coś ci się nie podoba? - mówiąc to pokazał bicepsy i zaczął się prężyć jak na zlocie kulturystów.

Ja: Nie skąd że. - zeskoczyłam z dachu i wylądowałam obok Matta. - Choć Naru, idziemy potrenować.

Matt: Naru?

Ja: Naru-Narcyz.

           Szturchnęłam go w ramię, a on lekko mi oddał. Szliśmy przez las, pogrążeni w totalnej rozmowie. Matt, na pierwszy rzut oka jest, pustakiem, lubiącym wdawać się w bójki, itp. Ale tak naprawdę jest wrażliwym chłopakiem, potrzebującym matczynego ciepła ( jego mama zostawiła Matta gdy miał 8 lat), odrobiny zrozumienia i ewentualnego zdzielenia w twarz. Żeby zrozumieć człowieka trzeba najpierw go poznać i tak zrobiłam.

         Znaleźliśmy się na dużej polanie, zwanej krwawą. Sean, wytłumaczył mi że tu odbywały się największe walki plemion wilków i nie tylko. Stąpaliśmy po ziemi, gidze była największa bitwa w której udział brała wataha Krwawego Brzasku i Błękitnego Księżyca. Matt, od razu zmienił postać, ale ja wciąż miałam z tym trudność.                                                                                                            Westchnęłam. "Dobra! Jesteś wilkiem, masz uszy ogon, kły, pazury, itd. " pomyślałam. Nic. Nabrałam powietrza w płuca i wypuściłam je z głośnym świstem. "Jestem wilko-krwistym! W moich żyłach jest krew wilka!" Poczułam ciepło rozchodzące się wzdłuż kręgosłupa, moje oczy zapiekły mocno, a ciało gwałtownie urosło...i...puff...Oto jestem w postaci białego wilka. Trzeba przyznać, że pierwsza przemiana to był koszmar.

           Zaczął się trening. Inaczej go sobie wyobrażałam niż bawienie się w berka z Mattem. Mówi że dzięki temu nabiorę szybkości. Może i ma rację. Spodziewałam się jednak walki, polowania... A tym czasem miałam przed sobą Matta skaczącego ja sarenka. Szybki jest skubaniec.                     Przyspieszam...odbijam się od ziemi i ląduje na Macie. Łatwizna. Przeturlaliśmy się i zmieniliśmy postać. Leżałam okrakiem na nim, a on podpierał się na łokciach patrząc w moje oczy. Ma śliczne, kasztanowe oczy. Nie wiem ile patrzyliśmy sobie w oczy, ale ta chwila trwała długo. Matt lekko się podniósł, tak że teraz nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Jego ręka delikatnie pogładziła moje włosy. Odgarnął je. Po chwili wciąż patrząc mi w oczy zaczął się powoli przybliżać....

                                                        

         

 

Wilko-krwiści (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz