Rozdział 20

202 14 1
                                    

-Ona wie, że my jesteśmy...- zapytała nieśmiało Amber.

-Słoneczko. Moja matka była czarownicą. - uśmiechnęła się Gaja - Więc wiem trochę więcej niż ci się wydaję. - puściła nam oczko. - Dobrze. W czym problem?

- A więc. - Balla wzięła głęboki wdech. - Mamy w klasie czarownice, która zaczarowała przywódce naszej watahy.

-To znaczy? Jak zaczarowała?

-Najprawdopodobniej, podała mu eliksir miłosny.

-Eliksir miłosny wymaga...

-Tak wiem. - przerwała jej Balla. - Potrzeba lat praktyki, aby uwarzyć odpowiedni eliksir.

-Widzę, że biblioteka mojej matki ci służy. - Gaja zaśmiała się serdecznie. W brew pozorom jest naprawdę miłą kobietą. - Czy ta...

-Catherine.

-Catherine. Miała okazję, by podać mu eliksir?

- Tak. Wczoraj był na spacerze z nią. - powiedziałam po chwili namysłu.

- Jeśli to eliksir, to nie będzie problemu. Wystarczy podać mu antidotum.

-A ty akurat masz go troszkę przy sobie? - zapytałam.

-Tak zgadza się. - Gaja, poszperała trochę w swojej szafce i po chwili wyjęła małą buteleczkę z niebieskim płynem. - Wlej całość. - podała mi antidotum - Dzięki temu, twój chłopak się ogarnie i będziecie razem.

                  Momentalnie zrobiłam się czerwona. Czy wszyscy już wiedzą, że kocham Lukasa? Śmieszna sytuacja, bo...Lukas też o tym wie! Jak o tym pomyśle to śmiać mi się chcę.

-On...nie jest moim chłopakiem....

-Jeszcze. - dodała Amber.

-Amber!

                    Gaja tylko się zaśmiała. Wyszłyśmy ze sklepu i udałyśmy w stronę parku, gdzie zgodnie z tym co podsłucha... co słyszała Amber, Lukas i ta wiedźma, mieli się spotkać. Po drodze kupiłam cole i wlałam do niej niebieski płyn.

-Nic mu po tym nie będzie? - chciałam się upewnić.

-Spokojnie, Gaja wie co robi.

                    Wcale mnie to nie przekonało. Martwiłam się, że Lukasowi to zaszkodzi, ale z drugiej strony to Catherine może mu zaszkodzić.
Weszłyśmy do parku i przyczaiłyśmy się w krzakach. Nasz cel (Lukas) siedział na ławce. W oddali widać było Catherine. Amber już się nią zajmie. Ja pewnym krokiem poszłam w stronę Lukasa. Był jakiś inny...jakby nie obecny. Usiadłam koło niego i pomachałam ręką przed czami.

-Oh! Aleksa! -wystraszył się. - Przepraszam, że wczoraj nie mogłem przyjść, ale byłem z Catherine. Mam nadzieję, że nie masz o to żalu?

- Nie. Skąd że. -chyba zaraz wybuchnę. - Chcesz może coli?

-Nie dziękuje. Zaraz idę z Cat na kawę.

- No daj spokój. Weź chociaż małego łyczka. - podstawiłam mu otwartą butelkę pod nos.

- W sumie... To od rana nic nie piłem.

Lukas upił łyk coli i zakrztusił się. Czyżby to działało? Czy może po prostu, cola jest strasznie gazowana? Chłopak otarł usta wierzchem dłoni i oddał mi butelkę.

-Dzięki. Strasznie gazowana, ale dobra... O! Cat idzie.

Luksa, niczym wierny pies pobiegł w stronę tej wiedźmy. Chwycił ją za talie, uniósł do góry i obrócił się kilka razy. Catherine pocałowała go namiętnie, a ja odwróciła głowę w inną stronę. Nie będę na to patrzeć.

-Kochanie, możesz nas zostawić? Zaraz do ciebie wrócę.

-Ale wracaj szybko.

Lukas odszedł i gdy był już daleko, Catherine spojrzała na mnie. Wyciągnęła w moim kierunku dłoń. Poczułam silne uderzenie i poleciałam do tyłu. Upadając rozdarłam sobie kawałek spodni i rozcięłam dłonie. Szybko wstałam. Cat, tylko się zaśmiała. Ja prychnęłam wrogo.

- Zabawny z ciebie szczeniak. Od kiedy dokładnie wiesz, że jestem czarownicą?

-Od dzisiaj.

Wiedźma, podeszła do butelki coli i podniosła ją. Powąchała zawartość i roześmiała się głośno.

-Co cię tak bawi?

-To, że Gaja myśli, że nie uczę się na własnych błędach. Eliksiry już mi się znudziły

-C-co? Ty znasz...

-Te ropuchę ze sklepu z bibelotami? Tak. - podeszła do mnie spokojnym krokiem - Ale teraz śpij...

Z jej dłoni zaczął wylatywać błękitny dym. Wstrzymałam oddech i odskoczyłam od niej. W jednej chwili poczułam ból rozchodzący się po moim ciele. Stanęłam przed nią jako biały wilk. Ona pisnęła z zachwytu.

-Masz prześliczne futerko. - klasnęła w dłonie - Jak skończę rytuał, zrobię sobie z niego płaszcz.

Skoczyłam ku niej i powaliłam na ziemie. Ta wypowiedziała jakieś nie zrozumiałe dla mnie słowa i wystrzeliłam w górę. Upadłam nie opodal, słysząc głośny trzask i czując przeszywający ból w klatce piersiowej.

-Auć. Komuś to pękły żebra? Biedny kundel.

Podniosłam się nie zważając na ból i znów ruszyłam w jej kierunku. Catherine wysłała w moją stronę kulę ognia. Ja zgrabnie je ominęłam. Następnie staranowałam wiedźmę głową. Stałą nad nią z otwartym pyskiem, gotowa odgryźć jej głowę. Usłyszałam, że ktoś biegnie. Odwróciłam głowę w stronę dźwięku. Zobaczyłam jedynie czarne futro, zanim upadłam na ziemie. Pisnęłam. Uniosłam spojrzenie i ujrzałam Lukasa.Patrzył na mnie z nienawiścią w oczach. Westchnęłam. Lukas, wybacz mi co teraz zrobię, ale to dla twojego dobra. Zaczęłam biec w jego kierunku. Skoczyliśmy sobie do gardeł. Zatopił zęby w moim boku, a ja ugryzłam go w nogę. Krążyliśmy wokół siebie... Jego przednia łapa powędrowała do tyłu, a to znak że szykuje się do skoku. Wyprzedziłam go i pierwsza skoczyłam. Wylądowałam na nim. On nie dawał za wygraną i zaczęliśmy się toczyć.
Catherine, skakała z zadowolenia.

-Ahhh! Chyba zacznę hodować waszą rasę i będę urządzała walki. - klasnęła w dłonie - To taka świetna zabawa. - wybuchnęła śmiechem.

Powoli opadałam z sił, Lukas też. Walka wciąż trwała, była coraz bardziej krwawa. Jedna Czarownica, zaczęła się nudzić.

-Pffff... To się robi nudne. - zastanowiła się chwilę - Skoro to na ciebie nie działa, to zrobimy inaczej.

Uniosła dłoni w kierunku Lukasa, a ten zaprzestał atakowania. Wydał z siebie przeraźliwy skowyt i upadł na ziemie wiercąc się z bólu. Nie wiedziałam co zrobić. Moje serce krwawi, gdy widzę jak on cierpi... Muszę to zrobić. Przybrałam postać człowieka. Jednak ona tego nie zauważyła. Wciąż go torturowała z dziką przyjemnością w oczach.

-Przestań! - wrzasnęłam i pobiegłam w stronę zmaltretowanego Lukasa. Ciężko oddychał, ale żył. Przytuliłam się do jego zlepionego od krwi futra i zaczęłam gładzić. Zimna dłoń Catherine ujęła moją twarz.

-Grzeczny piesek, a teraz... - przyłożyła usta do mojego ucha i wyszeptała - ...idź spać...

Ogarnęła mnie ciemność....


Wilko-krwiści (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz