XYLØ - America
- Hemmings Luke Robert – czytałam na głos z plastikowego dokumentu – Urodzony szesnastego lipca dziewięćdziesiątego szóstego roku, więc o ile się nie mylę jesteś rakiem. Sto osiemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, kolor oczu niebieski, brak znaków szczególnych.
- Teraz wiesz już o mnie wszystko, nie mam żadnych sekretów – powiedział, masując palcami moją skórę głowy. Przymknęłam oczy, rozkoszując się tym przyjemnym uczuciem.
- Dobrze wiesz, że tak naprawdę nie wiem nic. Masz jeszcze miesiąc na streszczenie mi całego swojego życia – zaśmiałam się.
- Miesiąc to prawie tyle co wieczność, partnerko – stwierdził pół żartobliwym tonem.
Musiałam przyznać, że brzuch Luke'a służył za o wiele lepszą poduszkę niż pośladki Caluma, które nadal mnie prześladowały.
Z laptopa płynęły melodię płyty The Neighbourhood, które tak dobrze znałam, ale za każdym razem słuchanie ich sprawiało mi taką samą przyjemność. Ostatnio właśnie tak spędzaliśmy czas. Na kompletnym nicnierobieniu i jedzeniu. Jak miało tak dalej pójść to zanim się zabijemy zachorujemy na otyłość trzeciego stopnia.
- Trudno uwierzyć, że tak niewiele zostało – powiedziałam, odwracając się tak, że byłam w stanie zobaczyć jego twarz.
- Mamy jeszcze masę czasu.
- Więc jak proponujesz go wykorzystać? – spytałam, podnosząc się lekko.
- Być może mam na to kilka pomysłów – stwierdził, uśmiechając się zawadiacko, aby chwilę później połączyć nasze usta.
Mimo, że to nie był nasz pierwszy pocałunek, nadal czułam się tak samo otępiona w ten niesamowicie przyjemny sposób. Chcąc, nie chcąc, uśmiechnęłam się lekko. Objęłam rękoma jego szyję, napierając mocniej na jego usta. Dłonie Luke'a powędrowały gdzieś w okolice moich bioder, gdzie mocno chwycił mnie z obu stron i wystarczył jego jeden sprawny ruch, abym znalazła się pod nim. Przyciskał mnie teraz ciężarem swojego ciała, a atmosfera z każdą chwilą robiła się coraz gorętsza. Włożyłam rękę pod jego koszulkę, nieznacznie ją podwijając i zaczęłam opuszkami bacznie badać powierzchnię jego pleców.
Miałam wrażenie, że z każdą chwilą unoszę się coraz wyżej nad ziemią, gdy nasz pocałunek przybierał na intensywności. Powietrze wokół nas miało tysiąc stopni, a ja zbliżałam się do granicy samokontroli.
Już chciałam podciągnąć jego koszulkę jeszcze mocniej, kiedy Luke gwałtownie się ode mnie oderwał, opierając się na dłoniach. Oddychał ciężko, a w jego oczach płonął żywy ogień. Nikt nigdy nie patrzył na mnie w taki sposób i czułam jak pod wpływem tego spojrzenia zaczynam się rozpadać na miliony kawałeczków. Najchętniej całkowicie zatraciłabym się w tej chwili już na zawsze.
Uśmiechnął się zawadiacko, przygryzając przy tym lekko kolczyk.
- Jeśli nie przystopujemy w tym momencie, możemy mieć mały problem – powiedział lekko rozbawionym tonem.
Przez sekundę wpatrywałam się w niego, mrugając. Dopiero gdy dotarł do mnie sens jego słów, spłonęłam rumieńcem i prawie natychmiast schowałam twarz w dłonie, wybuchając atakiem niepochamowanego śmiechu, którego nie powstrzymało nawet to, że po chwili Luke przygniótł mnie całym ciężarem swojego ciała.
- Udusisz mnie – powiedziałam, między kolejnymi atakami śmiechu, próbując wydostać się spod Hemmingsa. Jednak na nic zdały się moje protesty, gdy zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
CZYTASZ
pakt samobójców ✔
FanfictionDwoje ludzi. Jeden układ. Trzynaście tygodni. Skylar Morgan doskonale wiedziała z jakiego powodu znalazła się tego dnia nad jeziorem. Chęć odebrania sobie życia towarzyszyła jej od dawna. Spotkanie Luke'a nigdy nie było w planach, a co dopiero zawar...