Momentalnie w moje nozdrza uderza zapach chloru. Lubię ten zapach, a jednocześnie nienawidzę. Jest częścią mnie, więc się przyzwyczaiłam, jednak uciążliwe jest wiecznie śmierdzieć chlorem i nie ważne ile razy moczyłabym się w wannie, i ile razy bym się szorowała- i tak zawsze czuć ode mnie chlorem.
Ratownicy i ratowniczki jak zwykle "ciepło i sympatycznie" burczą coś pod nosem w odpowiedzi na moje "Dzień dobry.". Chyba nikt nie ma tak przyjaznych ratowników na basenie. Kiedy Fred, jeden z najbardziej pogodnych i bezwstydnych znanych mi chłopaków, zostanie ratownikiem, te czasy się zmienią i rozrusza całe chłodne towarzystwo. À propos Freda stoi na parapecie i mi macha. Idiota. Chcę odpocząć od świata, a tylko on i Travis nie dali sobie spokoju jak reszta. Bez skutku jednak. Jezu, czy oni nie rozumieją, że nie chcę mieć z nikim do czynienia!? Nie wiem czemu mam jakąś taką blokadę, po prostu tak jest i tyle. Wszyscy, nawet kiedyś mi najbliżsi to zrozumieli, a oni jakoś nie chcą się odczepić. Walczą bezsensu. Przecież nie jestem taka gburowata, tylko było i jest mi ciężko.
Mijam parapet, a Fred zeskakuje z niego i rozkłada ramiona.
- Cześć, Isabelle!- woła entuzjastycznie. Wywracam tylko oczami. Robię krok w lewo i wymijam go nie oglądając się za nim. Wkurzył mnie już samym machaniem.
Wściekła i poddenerwowana lustruję całą powierzchnię wody w basenie, a następnie resztę przestrzeni między basenem, a parapetami. Patrzę na Marka, który bawi się okularami. Podnosi wzrok i puszcza mi oko. Co ich dziś wszystkich ugryzło!? Zazwyczaj unika kontaktów wzrokowych, a kiedy pewnego dnia wróciłam na basen po dłuższej przerwie, z lekkim dystansem do wszystkiego, on pierwszy stwierdził, że należy mnie unikać. Najwyraźniej u niego też stało się coś nie zbyt fajnego. Teraz MAREK ni stąd, ni zowąd puszcza mi oczko.
Podchodzę do pola startowego i kładę na nim czepek i okulary. Wiążę włosy w kucyk i podskakuję z dzikim chichotem, kiedy czyjeś palce wbijają się w moje boki.
Ahh...Zaraz odwiozą mnie do Tworek...
Odwracam się słysząc cichy szepczący śmiech. To Owen i Bleur. Dziewczyna mierzy mnie niewinnym wzrokiem od stóp do głów i spuszcza go na kafelki pod gromem mojego spojrzenia. Owen stoi pięta w piętę, opierając dłonie na biodrach. Jego szerokie ramiona trzęsą się pod wpływem jego oryginalnego śmiechu. Nikt się nie śmieje tak jak on. Tak samo nigdy nie widziałam kogoś, kto miał tak długie nogi z przeprostami i tak idealnie rozszerzony tułów. Normalnie jak od linijki. Owen zawsze chodzi wyprostowany, a nawet często z lordozą. Przez to, że ma przeprosty i często stoi w pozycji pięta do pięty, razem ze swoimi dwumetrowymi nogami wygląda jak pływaczka synchroniczna, albo jak instruktor baletu. Zazwyczaj jest otoczony wianuszkiem synchronek, bo nie ukrywajmy, jest sympatyczny, przystojny i dobrze zbudowany. Nie żeby mi się podobał, ale to naprawdę dobra dupa. Kiedyś był bardziej nieśmiały, ale zawsze wygadany i inteligentny. Kiedyś on i Marek byli nierozłączni. Teraz wygląda to tak, jak gdyby Owen odebrał Markowi całą jego śmiałość.
Owen stoi przede mną jak ostatni idiota i chichocze tym swoim śmieszkiem. Próbuje spiorunować go wzrokiem, jednak jest taki jak Fred i Trav- nieugięty. Zazwyczaj się mną nie przejmował. Kilka razy próbował wrzucić mnie do wody, ale ponieważ nie byłam w humorze, zrobiłam mu małą awanturę (od tamtej pory zostałam znienawidzona przez wszystkie pływaczki synchroniczne). Więcej się nie odzywał, często się gapił, ale nie dotykał mnie, a już napewno nie łaskotał.
Zmówili się czy jak?
Wywracam oczami i zirytowana odwracam się i zakładam czepek. Kiedy pochylam się po okulary przed moją twarzą wyskakuje postać w czarnym czepku i lustrzanych okularkach, takich samych jak moje.
- Hej hej.- śpiewa Terra. Co im się stało?- Jak tam? Wskakujesz czy nie?
Terra też się zazwyczaj nie odzywała. Dość szybko załapała, że nie chcę mieć z nikim do czynienia.
Ignoruję ją, podobnie jak Owena i Bleur. Zakładam okulary i wskakuje. Zaczynam płynąć. Jedna ręka podąża za drugą, a druga za pierwszą. Nogi zaczynają pracować. Spinam brzuch, wybijam się miednicą, obracam się o sto osiemdziesiąt stopni w poziomie i robię czysty nawrót. Ciało staje się harmonią, a dusza i umysł w relaksacyjny sposób zaczynają prowadzić wymianę myśli i poglądów.
Kiedyś wszystko było inne. Czasem mi tego brakuje, a czasem nie mogę wytrzymać z samą sobą, z ludźmi, którzy się gapią i z tymi, którzy twierdzą co czuję i "współczują" - to chyba dlatego lekko się ograniczyłam.
Sprawy między mną, a moimi przyjaciółmi nie zawsze tak wyglądały. Kiedyś było inaczej...

CZYTASZ
Isabelle
Teen FictionNastoletnie życie Isabelle jest przepełnione problemami. Żyje w niepełnej rodzinie, partnerka jej ojca jest nie wiele starsza od niej i nie do zniesienia, a jej matka co tydzień znajduje sobie nowego chłopaka. Do tego dochodzi jeszcze pewien tragicz...