5

8 2 0
                                    

Po zakończonym treningu wychodzę z wody i ściągam czepek. Helen dziękuje nam wszystkim i sama również idzie w kierunku szatni.
Przed drzwiami stoją synchronki, czekając na Owena. Chłopak podchodzi do nich i ściska każdą po kolei- to taki codzienny rytuał.  Do grona "uwielbienia Owena" podbiega Bleur i wskakuje na plecy Owenowi. Chłopak śmieje się, a kiedy Bleur zeskakuje, bierze ją na ręce i wrzuca do basenu.
Mijam tę idiotyczną grupę i chwytam za klamkę. Fred ze złością wypcha się przede mnie. Co za bufon!
Wchodzę do szatni i otwieram moją szafkę. Biorę szampon. Następnie wchodzę pod prysznic w celu umycia głowy. Zawsze jest dość duży tłum, więc trzeba się wymieniać pod prysznicami.
Kiedy już z umytą głową i ubraniami pod pachą,  wchodzę do przebieralni, słyszę głos Freda.
- A ty co się tak gapisz?!- wrzeszczy na kogoś.
- Nie gapię się - dobiega do mnie głos Marka. Co dziwne ostatnimi razy, brzmi ostro.
- Nerdzie, jak jeszcze raz powiesz do mnie takim tonem...
- To co?- warczy Marek.
Jestem w szoku. Fred zawsze był przyjacielski, ale dzisiaj? Faktycznie coś musi być na rzeczy... Zawsze kiedy wychodzę z wody, Travis i Fred usiłują mnie przytulić. Co prawda Travisa nie ma, ale Fred i tak starałby się to zrobić.
- Zostaw go.- mówi Owen, który pewnie wszedł przed chwilą do szatni.
- Nie potrzebuje twojej pomocy.- burczy Marek i słychać jak drzwi szatni otwierają się i zamykają.
- A ty co, bohatera zgrywasz?- warczy Fred. Owen zaczyna się śmiać.
- Znalazł się agresor. Przypominam ci, że Bleur nie lubi narwańców.
W drzwi mojej przebieralni nagle coś uderza. Zaskoczona podskakuję, a całą szatnie wypełniają westchnienia i okrzyki.
- Zostaw moją dziewczynę w spokoju!- wrzeszczy Fred i w przebieralnie znowu coś uderza. Zaraz, "moją dziewczynę"?! Najwyraźniej Fred zaczął umawiać się z Bleur. Rozumiem jego zdenerwowanie. To co Owen robił z Bleur przed szatnią, jest zdecydowanie dwuznaczne.
Przerażona zawiązuje ręcznik na głowie i już przebrana, wybiegam z przebieralni z mokrym strojem w ręku. Fred stoi przed Owenem przypartym do ściany przebieralni. Patrzy na niego spod byka i przygważdża go przedramieniem na wysokości barków Owena.
- A jeśli nie, to co? - Owen unosi jedną brew i pluje Fredowi w twarz. Opluty chłopak nie wytrzymuje i wali Owena w szczękę. Owen odwzajemnia się pięścią w żebra. Za chwilę oboje leżą na kafelkach okładając się. Zebrane w okół nich dziewczyny zaczynają krzyczeć, a pozostali chłopcy... Cóż, ci głupsi i młodsi zaczynają dopingować, a mądrzejsi rzucają się na pomoc i starają się ich rozdzielić. Zdecydowanie prowadzi Fred. Usta Owena zaczynają krwawić, a brzuch Freda pokrywa się krwiakami i sińcami.
Rzucam się na nich, żeby ich rozdzielić. W zamian otrzymuje lewego sierpowego od Freda.
- Fred!- krzyczę wściekła i obolała. Obaj chłopcy nieruchomieją. Wtedy jedna z nieznanych mi dziewczyn krzyczy:
- O Boże, uderzył ją!
Fred i Owen wstają. Oboje w osłupieniu się na mnie patrzą. Reszta zebranych gapi się na wszystko jakby oglądali film.
- Isabelle... Ja...
- Zamknij się. - ucinam, a mój strój ląduje na jego twarzy zostawiając czerwony ślad.- Następnym razem powiem Helen. - dodaję, zabieram torbę z szafki i wychodzę. Wszyscy wiedzą, że mam z Helen najlepszy kontakt, dlatego też niektóre z dziewczyn mnie nienawidzą, a inne starają mi się podlizać. Każdy wie też, że do bójek Helen podchodzi sceptycznie, więc konsekwencje są nieciekawe. Mieli wielkie szczęście, że nie ma dziś Estelli. Ona napewno by nakapowała.
Ubieram buty, gdy dosiada się do mnie Terra.
- Wszystko dobrze?- pyta.
- Nie powinno cię to obchodzić.
- Isa przestań już, dobra? - mówi poddenerwowana. Zaskoczona unoszę brew.- Nie gap się tak! Nie jesteś królową świata. To, że coś ci się w życiu skiepściło nie znaczy, że możesz nas wszystkich ignorować. Nasza paczka się rozpadła! Owen i Fred skaczą sobie do gardeł od czasu zerwania Freda z Tocanią. Marek nie odzywa się do Owena, Oliwia i Grania na mnie leją, Travis jedyny jest normalny, chociaż i on nie zbyt toleruje Owena, a Estella, zaczęła kolegować się z Daisy i Zuzką i oczernia nas na każdym kroku. Wiem, że była suką, ale to też część naszej paczki. Owen stał się zresztą też nie do wytrzymania, to zadufany w sobie bufon, który wiecznie prowadza się z synchronkami i podrywa każdą dziewczynę Freda zaczynając od Tocanii, kończąc na Bleur.  A co do ciebie, żyjesz sobie we własnym szarym świecie i nie obchodzi cię nikt poza samą sobą. Nie wiem co ci się przytrafiło, ale to napewno nie jest powód, żeby robić z siebie ponure połączenie nowego Owena i najgorszej strony Estelli!
- Aha...- mówię zaskoczona. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego się stało. Terra może i ma racje, ale podchodzi do tego tak samo jak wszyscy, czyli "Nie obchodzi mnie co się stało, nie mam zamiaru cię wysłuchać, ale wiem że jesteś żałosna, niedojrzała i najgorsza".
- "Aha" to wszystko na co cię stać?! Wreszcie ci wszystko wygarnęłam, a ty mówisz tylko AHA. Zwierzam ci się z problemu i proszę cię o pomoc, a ty mówiąc zwykłe AHA, plujesz mi w twarz. Mam cię dość Isa, jesteś żałosna.- Zapomniałaś jeszcze o niedojrzałej i najgorszej.- A, i twarz ci spuchła.- mówi na odchodnym.
Biorę swoje manatki i wychodzę z budynku.
  Tak, Terra ma rację, twarz mi spuchła i może powinnam wrócić. To co robię jest faktycznie głupie, ale to co się stało jest jeszcze gorsze i mogę się założyć, że napewno jej podejście do mnie było by inne.

Wsiadam do autobusu i witam się z Charlie'm. Jak zwykle częstuje mnie serią swoich sucharów, które są tak głupie, że aż śmieszne. Ja z kolei opowiadam mu o tym, jak Harry Stivenson oblał się kawą.

IsabelleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz