4

8 2 0
                                    

  Przy czwartym nawrocie, rozum zaczyna przyćmiewać mgła i momentalnie powracają wszystkie wspomnienia. Lepsze czasy, nasze rozmowy uściski, kłutnie, śmiech i łzy na zawodach. Czasem nawet zdarzały się całusy. Pamiętam jak Marek, kiedy wygrał grzbiet, podbiegł do Grażyny i ją pocałował. Nic z tego potem nie było, chociaż zapowiadało się na poważny związek.
Kiedyś było lepiej, powtarzam w myślach niczym mantrę.
  Byliśmy zgraną paczką. Kiedy jednak przyjechało pływanie synchroniczne z Kanady, wszystko powoli zaczęło się sypać.
  Z uśmiechem przypominam sobie dzień, w którym przyjechały.  To był fajny dzień.
  Powracają wszystkie myśli, uczucia, twierdzenia i nagle znajduję się w tamtym wspomnieniu.
  Świeciło słońce. Wysiadłam z autobusu. Zakręciłam za przystankiem przechodząc obok kiosku. Następnie skręciłam w lewo za jakimś blokiem i moim oczom ukazał się basen. Zazwyczaj o tej godzinie na parkingu stoją cztery samochody, dziś jednak stały cztery busy, jeden wielki, dwupiętrowy autokar i chyba czterdzieści samochodów. Kiedy przeszłam przez ulicę zobaczyłam wyraźnie grupę stojącą przed basenem. Byli to pływacy i pływaczki z mojego klubu. Travis, Fred, Terra i Estella siedzieli na ławce. Grania, Owen, Marek, Dawid, Oliwia oraz dziewczyny i chłopcy, których imion nie znam, ponieważ niedawno zaczęli trenować, stali w okolicach ławki lub przy ruchomych drzwiach basenu.
  Podbiegłam do znajomych zgromadzonych w okolicach ławki i uściskałam każdego, po czym wpakowałam się Fredowi na kolana.
-No no, tylko żeby Tocania nie była zazdrosna.- docięła Estella. Po mimo tego, że jest bliźniaczą siostrą Travisa, nie jest do niego ani trochę podobna. Ani z wyglądu, ani z charakteru. To totalnie dwie inne osoby.- Ups, Tocani dziś nie ma, więc przecież możesz zdradzać ile wlezie!
-Uważaj sobie Esti.- burknął Fred i obiął mnie w pasie. Fred jest z nas najstarszy, ma 14 lat, a  Tocania to jego dziewczyna, również czernastoletnia. Akurat dziś jej nie było, ale to nie tak, że jest o wszystko zazdrosna. Po prostu Estella zawsze zachowuje się jak suka i stara się we wszystko wtrącać. Naprawdę wiele razy siadałam na kolanach Freda nawet przy Tocani, czasem nawet z Tocanią.
  W naszej grupie Estella pełniła funkcję totalnej suki, w tym donosiciela, kłamczuchy, nerwusa, kłótliwej i nadzorującej. Gdyby mogła zamknęłaby cały świat w więzieniu o zaostrzonym rygorze, aby mieć wszystkich pod kontrolą.
-Seta, nikt cię tu nie lubi, kumasz? Jak chcesz komukolwiek pomóc lub dokuczyć to idź i zadzwoń do cioci, żeby po nas przyjechała.- fuknął zirytowany Travis. Kiedy odeszła odwrócił się do nas.- Jezu, przepraszam was za nią. Nie wiem po kim ma w sobie tą sukowatość.
-Spoko.- mruknęła Terra i poklepała Trava po kolanie.
-A tak w ogóle to czemu tu stoimy? - zapytałam.-Trening powinien już trwać.
-Są zawody.- odparł Marek.- Jakieś lale z Canady przyjechały, żeby pochwalić się swoimi nóżkami.
Nie zabardzo wiedziałam o co mu chodzi. Po co jakieś pływaczki miały się chwalić swoimi nogami? I to jeszcze, aż z Canady!
- Pływanie synchroniczne.- rzucił Owen widząc moją zdezorientowaną minę.
- Na początku się cieszyłem, że Polska zaczyna być centrum. Cały świat zaczął tu szukać pracy, zaczęli przyjeżdżać celebryci, mamy dużo galerii, zawodów, mam was, ale już zaczęło mnie to wkurzać. Starsznie tu teraz tłoczno, przyjeżdża mnóstwo osób, a kolejki w Biedronce są co raz dłuższe. Prezydent nie chce nas zanieczyszczać, ale czy nie rozumie, że  nie budując fabryk i autostrad tylko szkodzi nerwom ludzi. Kiedyś imponowały mi te nowości, ale teraz zaczęły mnie nudzić. Na przykład to pływanie synchroniczne.- lamentował Marek z każdym słowem co raz bardziej marszcząc brwi i co raz gwałtowniej gestykulując wielkimi dłońmi.
- Pływanie synchroniczne nie jest, aż taką nowością. Ponoć już wcześniej istniało w Polsce kilka klubów, ale mało kto o tym wiedział. Teraz nagle stało się to takie słynne. Canada chce ponoć wnająć nasz basen, żeby mieć tam treningi, ale to...
- Cicho Owen!- krzyknęliśmy wszyscy zanim chłopak do reszty się rozgada. Owen był kiedyś cichym, nieśmiałym gościem. Dalej taki jest, jednak kiedy ktoś dopuści go do głosu, potrafi gadać w nieskończoność.
- Ja po prostu dużo czytam na różne tematy...
- Wszyscy pytali.- rzuciała Estella wcinając się w słowo Owenowi. To był chyba jedyny raz w życiu, kiedy byłam jej za cokolwiek wdzięczna. Wdząc, że siostra Travisa najwyraźniej skonczyła rozmawiać z ciocią i po raz kolejny otwiera usta, pewnie aby poniżyć Owena lub zirytować kogokolwiek, postanowiłam zmienić temat.
- Czyli treningu nie ma ?
Miałam nadzieję, że na moje pytanie odpowie Travis, Fred, Terra albo Marek. Nawet Owen. Każdy byle nie Estella. Jednak zawsze ona musi mieć ostatnie zdanie.
- Nooo- odparła przeciągle. Modliłam się, żeby już nic nie mówiła, jednak Estella ciągnęła dalej. - Jakbyś nie zauważyła, ktoś już ci o tym wspomniał.
-Czyli mogę wracać do domu?- spojrzałam błagalnie na Freda z nadzieją, że to on udzieli mi odpowiedzi.
Chłopak w ciszy pokiwał głową.
- My też się będziemy zbierać- powiedział Travis wstając z ławki.
Wstałam z kolan Freda i uściskałam Travisa na pożegnanie. Powtórzyłam ściskanie z Fredem, Terrą, Markiem, Owenem i Oliwią, która przez ten czas cicho stała za ławką. Specjalnie ominęłam Estellę nawet na nią nie patrząc.
  Tego dnia poszłam z Dariną na imrezę, tego dnia Tocania i Fred się pokłucili, a Travis powiedział Owenowi, że Estella ma jego zdjęcie w ramce na parapecie. Potem było tylko gorzej. Ja odłączyłam się od grupy, Owen stał się punktem uwielbienia synchronek, Marek stracił całą pewność siebie. A co z resztą? Nie wiem, chyba jako jedyni się trzymają.

IsabelleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz