Tsa... Droga do łazienki była przemiłym doświadczeniem.
-Hej, piękna! - zawołał jakiś chłopak.
Przyjrzałam mu się uważniej. Był wysoki, miał blond włosy, jego błękitne oczy były cudowne, a uśmiech ze słodkimi dołeczkami i ten kolczyk w wardze ... Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Miał na sobie czarną bluzkę, która odsłaniała kilka tatuaży na jego rękach i idealnie układała się na jego mięśniach. Wyglądał na mniej więcej dziewiętnaście lat.Kurwa, chyba za długo stałam wpatrzona w niego. Musiałam powrócić na ziemię...
-Chcesz dostać?! - Odpowiedziałam na jego zaczepki.
-Zależy w co...- uśmiechnął się niejedno znacznie.
-Możesz se pomarzyć! - Czy każdy chłopak musiał być taki zboczony?!
-Jestem Luke - wreszcie zaczął normalną rozmowę, lecz jego ton nadal nie był ani trochę poważniejszy.
-Wow, super, świetnie! Mam skakać z radości czy co, że mi się przedstawiłeś?!
-Powinnaś, bo zazwyczaj odrazu porywam dziewczyny do łóżka - mrugnął do mnie.
-To dziękuję, że spotkało mnie takie szczęście. - Powiedziałam z sarkazmem.
-Jesteś nowa, tak?
-Masz refleks szachisty. Brawo geniuszu.
-Jak masz na imię?
-Czemu mam ci mówić? Nie znam cię, może jesteś jakimś pedofilem.
-Boże, czy ja wyglądam na pedofila?- powiedział udając ze go uraziłam, ale na jego ustach błakał się uśmiech.
-I tak ci nie ufam - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zdajesz sobie sprawę, że będę cię męczył dopóki mi nie powiesz? - Znowu do mnie mrugnął.
-Jestem Grace, a teraz spierdalaj. - Drugą część zdania powiedziałam znacznie głośniej.
Kiedy już miałam wyminąć Luke'a, zza rogu wyszli dwaj chłopacy. Oboje byli wysocy. Jeden miał ciemną karnację i czarne włosy, a spod rękawów bluzki było widać tatuaże.
Drugi przykuwał wzrok przez jego farbowane włosy na blond. Miał bardzo jasną cerę.-Siema, Luke - przywitali się z chłopakiem.
-Kim jest ta piękność? - Zapytali patrząc na mnie.
- Kurwa! Odpierdolcie się ode mnie wszyscy!
Oni zaczęli się ze mnie śmiać. Na co ja tupnęłam nogą i położyłam ręce na biodrach. Ups...chyba właśnie zachowałam się jak jakiś mały bahor.
-Spokojnie mała. - Powiedział farbowany.
-Nie jestem mała! Mam metr siedemdziesiąt!
-Wmawiaj sobie -Odpowiedział Luke nadal się śmiejąc.
-Co was tak śmieszy?! - Czemu oni są tacy wkurwiający?!
-Ty i twoje nerwy. Tak wogule jestem Calum, a to Michael. -Przedstawił się chłopak z ciemną karnacją.
-Och! Zrozumcie, że nie obchodzą mnie wasze imiona! Nie mam planów siedzieć w tym miejscu, więc się odwalcie!
Ja pierdolę. Oni znowu zaczęli się śmiać.
- Z wami nie można normalnie gadać, co?
-Ymm...Chyba nie. Musisz się przyzwyczaić, bo jestem twoim sąsiadem. - Luke uśmiechnął się szeroko.
-Chyba se jaja robisz! Nie będę kolo ciebie mieszkać!
-Obudź się księżniczko! Nie zmienisz tego- i znów ten jego cudowny uśmiech.
-Świetne... Chyba trzeźwa koło ciebie nie wytrzymam, bo cię zabiję.
-Mam zapas alkoholu możesz w nocy wpaść do mnie - Znowu myślał tylko o jednym.
-Prędzej przespałabym się z woźnym niż odwiedziła cie w nocy. - Oczywiście nie była to prawda, ale już polubiłam go denerwować.
-Zobaczymy...
- Zejdzcie mi z drogi, muszę iść się wykąpać! - przeszłam między nimi, a Luke uśmiechał się niejednoznacznie.
-Nawet o tym nie myśl! - Wiedziałam że już planował wycieczkę i zwiedzanie damskiej toalety.
Podczas prysznica zastanawiałam się jak przeżyję w takiej bandzie pojebów. Moją nadzieją była tylko Charlotte.
_____________________________
Jeżeli jakieś elementy nie zgadzają się z tym jak naprawdę jest w poprawczaku nie jest to moja wina, bo tam nie byłam i narazie nie mam tego w planach :-P I przepraszam za błędy :-)
CZYTASZ
(What's) Love Without Tragedy L.H.
Fanfiction× Może miłość potrzebuje tragedi, żeby istniała? × "Zabiłam człowieka we własne urodziny, fajny prezent, co nie?" Grace traci rodziców i trafia do poprawczaka. Spotyka tam chłopaka, który jest dla niej wszystkim. Okazuje się, że on nie jest taki jak...