7

150 35 10
                                    

Mój pokój wyglądał...Cholera, on nawet nie wyglądał. Było tam łóżko, szafa i biurko. Ściany były białe, meble szare, gdyby to byly normalne warunki powiedziałabym, że wystrój nie jest zły, ale teraz to wszystko wyglądało jak...szaro-białe gówno. Zero kolorów, tylko szarość, która działała na mnie jeszcze bardziej dołująco.
No ale co poradzić?

Moje życie od dwóch miesięcy jest tak popaprane, że już nie ogarniam co się dzieje. Wszystko jest dla mnie obojętne, zresztą jak widać... Jestem w poprawczaku, ale nie użalam się nad sobą. Każdy normalny człowiek by się bronił, buntował, płakał, krzyczał, żeby tylko wyrzucić z siebie niektóre emocje i zapobiec niektórym zdarzeniom. Nie twierdzę, że planuję to zostać... Ale na razie muszę się z tym pogodzić. Chciałabym stąd uciec, wolałabym nawet zamieszkać w jaskini z wilkami niż męczyć się tu. Niestety nie będę wróżką i nie zmienię tego miejsca w puszczę, a tych idiotów w miłe zwierzęta.

Po wieczornej toalecie poczułam się trochę lepiej. Wracając stamtąd nie spotkałam naszczeście nikogo z tej bandy debilów. Miałam nadzieję, że Luke kłamał kiedy mówił, że jego pokój jest obok mojego. Niestety muszę przyznać, że swoją drogą ten chłopak jest bardzo bardzo przystojny. Ale jakoś nie ciągnie mnie do przestępców... Owszem wolę "bad boys" ale bez przesady aż tak nisko jeszcze nie zeszłam.

Po rozczesaniu moich długich, brązowych, mokrych włosów usiadłam na łóżku i olśniło mnie, gdy przypomniałam sobie, że ukryłam swój telefon i nikt mi go nie zabrał. Grace jesteś geniuszem!
Tak więc powróciłam do łóżka z iPhonem w ręku i sprawdzałam wiadomości.
Boże, jak mogłam zapomnieć o sprawie z Ashton'em?! Nie miałam nawet czasu, żeby to przemyśleć... Nie mam zielonego pojęcia co o tym myśleć. Z wielką nadzieją, że mi odpisze napisałam do niego wiadomość.

Ash: ODBIERZ TELEFON!!! Proszę cię... Jestem w poprawczaku, zostałam oskarżona o zabójstwo 5 osób!! A ty sobie wyjeżdżasz i nic nie mówisz!!!!!

Jestem załamana jego zachowaniem.
Na odpowiedź czekam już około czterdzieści minut i doczekać się nie mogę...
O nie, może coś mu się stało? Albo jest pijany na imprezie?
Może rano do mnie napisze... Z tą nadzieją postanawiam zasnąć.

Nagle, kiedy już prawie śpię słyszę głośne jęki. Dochodzą zza ściany jeśli się nie mylę. Wychodzę na korytarz i zdenerwowana pukam (a raczej walę) do drzwi numer 61. Jęki nie ustają, a ja niecierpliwie czekam aż ktoś łaskawie otworzy mi te pieprzone drzwi. Widać komuś się nie spieszy, ale mi niestety tak... Wchodzę do środka i powstrzymuję odruch wymiotny.
Koło łóżka stoi nie kto inny jak Luke Hemmings a przed nim kuca jakaś brunetka. Wolę nie myśleć co przed chwilą robili... Luke jest bez bokserek, więc niestety jestem zmuszona na widok jego tyłka, który swoją drogą nie jest taki zły...
Zakrywam oczy i szybko się odwracam.

-Puka się, suko!- wrzeszczy brunetka.

-Przymknij się zdziro, bo przez ciebie i tego pojeba nie mogę zasnąć!

-Uprzedzałem cię, że będę twoim sąsiadem, więc powinnaś się przyzwyczaić do takich sytuacji. - Pomimo tego, że stoję do niego tyłem,wiem że się uśmiecha.

-Jesteście obrzydliwi!- wybiegłam trzaskając drzwiami.

Świetnie... Czyli kurwa gorzej być nie może, nie dość że to poprawczak to jeszcze jakiś burdel. Prędzej chyba wystrugam sobie z zapałki statuę wolności niż wytrzymam tu dwa dni.

_______________________
Zmieniłam okładkę :-)

(What's) Love Without Tragedy  L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz