Niespodzianka! Część 2

21 2 1
                                    

Oficer ,,Grek" i chorąży ,,Wilk" już się odzyskali przytomność. Byli obalali i zapewne bardzo zdziwieni.
-Co się stało? Gdzie reszta? Co my tu robimy? Kim są ci ludzie? - To tylko niektóre pytania, które zadali
-Wszyscy umarli tylko my przeżyliśmy to są państwo Nowak. Emigranci z Polski. Najprawdopodobniej zestrzelili nas Słowacy. - Odpowiedział na nurtujące pytania żołnierzy, ich przyjaciel Marek.
-Musimy wracać do Polski! Mamy daleko do granicy? Wziąłeś radio młody? - Dopytywał Wilk.
-Do granicy mamy jakieś 50 kilometrów. Mam radio musimy wezwać pomoc. - Odparł.
-Zaczekajcie chwile. Spróbuje połączyć się z bazą w Warszawie. - Rzucił, dotychczas cichy ,,Grek"
  Po chwili zadzwonił dzwonek. Byli to żołnierze wroga. Bojownicy z  Polski musieli się szybko schować. Ukryli się w szafie. Później gospodarze domu otworzyli drzwi, w których stali wysocy, dobrze zbudowani nieprzyjaciele. Weszli do domu i sprawdzali chyba wszystko. Wszystko, ale nie szafę. Gdy wyszli, bojownicy z Polski również to zrobili. Później postanowili, że wezmą samochód od miłych państwa u których się zatrzymali a w zamian dadzą im ich stroje przypominające o Polsce. Byli w samych spodniach i podkoszulkach. Po krótkiej jeździe zatrzymali się jeszcze w miejscu pochówku swych przyjaciół. Krótka modlitwa i dalsza jazda do upragnionej ojczyzny, za którą chcieli walczyć. Po około 35 przejechanych kilometrach zostali zatrzymani i od razu rozpoznani. Przerażeni pojechali z wrogami. Przyjechali do jakiejś bazy. Mieli związane ręce i i oczy, lecz przed zawiązaniem ujrzeli mapę. Mogła ona wskazać drogę do Ojczyzny. Słowacy nie torturowali ich tylko zostawili w bardzo małym pokoju we trzech. Mogli się udusić. Potrafili się rozwiązać lecz nie mieli klucza. Po dwóch godzinach męczarni, otworzyły się drzwi. Ujrzeli jakiegoś generała. Szybko wyszli i zaczęli strzelać.
-Uciekajcie! Ja zostaje - Krzyknął najstarszy ze wszystkich ich kolega ,,Grek".
Zdziwieni zaczęli mu pomagać, ale on ich odpychał i powiedział, żeby uciekali gdzie pieprz rośnie. Posłusznie uciekli. Zaczęto ich gonić, a oni wsiedli do samochodu, w którym były kluczyki i odjechali. Zobaczyli jeszcze Adama. Dzielnie walczącego. Wiedzieli, że jeszcze kiedyś go zobaczą żywego.
Nie mylili się! Ujrzeli go biegnącego za nimi. Szybko wskoczył do pojazdu i odjechali. No właśnie odjechali bez skarbu lub jak kto woli cennej mapy okolicy. Zdali się na żołnierską intuicję.
-Gorąco było. - powiedział Wróblewski śmiejąc się pod nosem. 


Na frontach III Wojny ŚwiatowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz