Rozdział 9

3.9K 555 19
                                    

No! Już jest kolejny rozdział!
Stwierdziłam, że zacznę się ograniczać do ok 1000-1300 słów.

Miłego czytania :*

*******************************


Patrzyłam na niego z mieszanką zaskoczenia i przerażenia. To jakiś psychol! Czego on ode mnie chciał?

– Liam, nie wiem o co ci chodzi, ale nigdzie z tobą nie idę.

– Pójdziesz, Lin – rzekł pewny siebie.

Skrzyżowałam ręce na piersi. Nie miałam zamiaru się stąd ruszać. Na chłopaku nie zrobiło to wrażenia i znów błysnął perłowymi zębami w dzikim uśmiechu.

– Dobrze, dam ci czas do wieczora.

– Naprawdę myślisz, że przyjdę? – Zaśmiałam się.

– Oczywiście – odparł bez mrugnięcia okiem. – Za bardzo ci zależy.

– Niby na czym? – zapytałam poirytowana.

– Na odpowiedziach, Lin – powiedział i pierwszy raz ruszył się z miejsca zbliżając się do mnie. – Przecież chcesz je poznać, czyż nie? Nie obchodzi cię kim jesteś i skąd się wzięłaś?

– Nie mam pojęcia o czym mówisz.

– Zapytaj swojej mamy jeśli mi nie wierzysz. – Zaskoczył mnie, robiąc cudzysłów palcami nad słowem „mama".

– Sugerujesz coś? – Oburzyłam się.

– Tylko to, że przez całe swoje życie byłaś okłamywana.

– Jak śmiesz tak mówić?!

– Lin, ty nic nie rozumiesz...

– No pewnie, że nic nie rozumiem! Nie powiedziałeś na razie nic, co mogłabym pojąć. Gdybyś raczył cokolwiek wyjaśnić...

– Wyjaśnię wszystko! – Przerwał mi. – Obiecuję. Przyjdź do wieczora na tę polanę. Będę czekał. Potem zrozumiesz.

Musiałam przyznać, że sposób w jaki mówił był bardzo przekonujący. Spojrzałam na niego i skinęłam głową. Kiedy dostrzegłam w jego oczach ulgę, bez słowa odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam w stronę domu.

Szłam powoli. Nie spieszyło mi się, a rozwalone kolano wcale nie ułatwiało mi przemieszczania się. Szczerze mówiąc, bałam się konfrontacji z moją matką. Miała mi coś do powiedzenia? Czy rzeczywiście była moją mamą, czy może przez ten cały czas mnie okłamywała?

Kiedy dotarłam pod drzwi swojego mieszkania, po mojej skórze przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Pociągnęłam za drzwi, ale te były zamknięte. To oznaczało... że mama wróciła. Wciągnęłam głośno powietrze i wypuściłam ze świstem. Znalazłam w sobie szczątki odwagi, aby nacisnąć dzwonek.

W mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk. Usłyszałam zbliżające się kroki. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich zmęczoną kobietę. Na jej twarzy widniał grymas złości. Szybko opuściłam głowę, aby nie patrzeć jej w oczy.

– Mam nadzieję, że masz dobrą wymówkę na to, gdzie byłaś i dlaczego drzwi były otwarte na oścież! Nie odbierałaś telefonu. Zamartwiałam się na śmierć!

Z pochyloną głowę przeszłam obok niej, ignorując jej słowa. Poszłam do kuchni i oparłam się o blat. Słyszałam jak podąża za mną.

– Co to ma znaczyć? Masz się wytłumaczyć. I, na Boga, dlaczego masz rozwaloną nogę? Tylko bez żadnych kłamstw.

Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz