Wbrew temu co mówiła Rav, nie siedziałam cały czas na szczycie ścianki wspinaczkowej. Wręcz przeciwnie. Dużo przesiadywałam w jaskini Wyroczni Rachel. (Tak, wiem dziwne. Socjopatka szuka towarzystwa ludzi?)
Zapewne zapytacie się mnie, czemu nie siedziałam z siostrą. Odpowiedź jest bardzo prosta.
Odkąd pamiętam jako jedyną znajomą i przyjaciółkę miałam Rav. Kiedy zaprzyjaźniła się z Nikiem, jakoś to znosiłam, bo ciągle trzymała się blisko mnie. Ale w Obozie... jej lista znajomych nagle urosła. Liv i Chris byli nagle o wiele ważniejsi niż ja. Wiecie jak to jest, kiedy jest się przygniecionym poczuciem winy, żyje się ze świadomością, że zrujnowało się życie swojej siostry, zabiło swojego ojca i psa oraz nagle zostać kompletnie sam? Ja wiem. I to uczucie jest do dupy.
Tak więc, jeśli już schodziłam ze ścianki wspinaczkowej to mogłam tylko przypatrywać się jak Raven gada ze swoimi znajomymi i stać z boku. Miłe uczucie? Zdecydowanie nie. A potem okazało się, że jesteśmy ostatnimi córkami bogini magii. Może być gorzej? Oczywiście, że tak! To w końcu moje życie! Chejron ogłosił... Bal Bożonarodzeniowy. Wiem, dziwne. Herosi obchodzą święta chrześcijańskie. Ale to tylko symbolicznie. Impreza miała się odbyć trzy tygodnie po naszej wygranej Bitwie o Sztandar, czyli na początku grudnia. Bo potem, z tej resztki obozowiczów, którzy są w Obozie w ciągu roku, 90% wyjeżdża na Święta albo, nie chce im się organizować potańcówki.
Te kilka tygodni zleciało szybko. Starałam się nie myśleć ani o śniących mi się oczach, ani o Rav, która siedziała koło mnie i trajkotała coś o sukniach na bal do Liv. Tia... zostałam na prawdziwym lodzie.
Jakiś chłopak od Apolla zaprosił mnie na bal. Nie chciałam z nim iść, ale koło mnie akurat stała Rav, która krzyknęła:TAK!. Nagle się mną zainteresowała, tylko dlatego, że jakiś chłopak ma ochotę ze mną potańczyć.
Dobra, przyznaję. Był całkiem przystojny. Ale zdecydowanie nie w moim typie. Po tej akcji, Rav znowu przestała zwracać na mnie uwagę. Co więcej! Chejron pozwolił jej i Liv wybrać się na zakupy do galerii handlowej. Tylko zapomniały o czymś. O pewnej osobie, która może też by chciała. Nie to, że lubię zakupy, ale chyba wypada się zapytać własną siostrę bliźniaczkę?
Więc zostało mi tylko wertowanie ksiąg z zaklęciami na fioletowej kanapie w jaskini Rachel, która świergotała coś o jakimś Oktawianie. Z tego co wiem z opowieści Liv, która gadała z Raven (oczywiście mnie ignorowały) to był augur w Obozie Jupiter. Parę lat temu prawie zniszczył Obóz Herosów, a potem prawie umarł, ale jednak ożył. Nie ma co. Fajny obiekt westchnień sobie wybrała.
/perspektywa Raven/
Ten bal będzie niesamowity! Razem z Liv wkręciłam się w organizację. Chłopaki od Apollina z chórkiem ich sióstr będą grać, dzieciaki Afrodyty zadbają o odpowiednio dużo luster, Percy załatwi fontannę z czekoladą, a Annabeth odpowiednie magiczne powiększenie pawilonu jadalnego.
Po zakupach, (kupiłam prześliczny strój na bal) pożegnałam się z Liv, bo już zapadał wieczór, a ona jako córka Eos nienawidziła nocy i ciemności. Odłożyłam siatki do domku, który dzieliłam sama z Lizzie i poszłam sprawdzić, czy nie ma jej na ściance wspinaczkowej. Nie pozwolę jej znowu zasnąć na jej czubku, tak jak ostatnio. Cudem wyszła tylko ze skręconym palcem.
Szłam przez Obóz. Zimny wiatr kąsał mnie w policzki. Jutro bal, a ja ciągle nie mam pary. I co ja zrobię? Nawet Liddy już ma. Całkiem niezłe ciacho z tego Marcusa od Apolla. Będzie głównym wokalem.
- Gdzieś się wybierasz?-podskoczyłam. Z cienia wyłoniła się Piper, grupowa domku Afrodyty.
Nie, że nie była miła. Według innych obozowiczów była niezwykle odważną, potężną i fajną osobą. Tylko, że jakoś mnie nie lubiła. Od początku. Nawet nie wiem o co poszło, chociaż w Obozie są plotki, że przyłapała swojego chłopaka, kiedy się na mnie gapił.
CZYTASZ
Daughters of Hekate - PJ Fanfiction | ZAWIESZONE
FanfictionRaven i Elizabeth Shadow nigdy nie były uznawane za normalne. ADHD, dysleksja i stałe wizyty u psychiatry z powodu widzenia rzeczy "które nie istnieją". Ich życie było pasmem nieszczęść, od odejścia matki, poprzez śmierć ojca i na widzeniu dziwnych...