Dzień 142
Er przepchnęła się przez tłum. Nie była jedyną osobą w Nowym Yorku, która wybierała się na święta do rodziny. Specjalnie wybrała późną godzinę odjazdu, by uniknąć ścisku w pociągu. Domyślała się, że ludzie na peronie właśnie przyjechali do krewnych mieszkających w tym mieście.
Kilkakrotnie musiała poprawiać słuchawki na uszach, po tym jak ktoś je z nich zsunął. Ostatecznie zdecydowała się je zdjąć. Jej pociąg miał odjechać z peronu za trzy minuty, a ona miała wszelkie prawa, by sądzić, że nie zdąży. Dlatego była z siebie dumna, gdy udało jej się przecisnąć między ludźmi, którzy nie wiedzą, że chodzi się po prawej i stanęła przez właściwym torem. Upewniwszy się, że to jej pociąg właśnie tam stoi, zaczęła wspinaczkę po schodkach. Ciągnęła za sobą ciężką walizkę, która towarzyszyła jej we wszystkich wyjazdach chyba od ośmiu lat. Przydałby się ktoś do pomocy.
Odebrała od niego walizkę i postawiła za sobą. Miała minutę do odjazdu.
-Powinnaś zrobić w końcu to prawo jazdy- skomentował.
-Mam sentyment do pociągów, uwielbiam je, przecież wiesz- swoim zwyczajem przewróciła oczami.
-Naprawdę? Nie wiedziałem, że wiem- powiedział teatralnym głosem. Er korzystając z okazji, że jest chwilowo wyższa od niego zmierzwiła jego idealnie ułożone, jasne włosy. Fuknął z niezadowoleniem, po czym maniakalnie poprawił fryzurę, na której punkcie miał obsesję.
-Lepiej mi powiedz kiedy ty wracasz- powiedziała.
-Dzień przed tobą- odparł.- Po co tam jedziesz? Byłaś u niego niecały miesiąc temu!
-Brat też człowiek, a że nie może znaleźć dziewczyny, chociaż u niego posprzątam- powiedziała.-Muszę już iść.Nachyliła się, by złożyć delikatny pocałunek na jego ustach. Położyła dłoń na jego policzku, czując pod palcami dwudniowy zarost, za który cały czas go ganiła. Nie rozumiała jego tłumaczeń pt. Wyglądam tak bardziej męsko. Pociągnął ją za materiał bluzki, tak, że straciła równowagę, ale on podtrzymał ją.
-Mówiłam ci, żebyś tak nie robił- powiedziała, patrząc mu w oczy.
-Gdybyś nie zakładała takich obcisłych bluzek nie ciągnęłoby mnie do tego, żeby to zrobić- przygryzł wargę.Opadła na siedzenie w pustym przedziale na końcu wagonu. Pociąg ruszył. Przed Er prawie ośmiogodzinna podróż. Rozsiadła się w fotelu, znów założyła słuchawki na uszy i podkuliła nogi, obejmując je ramionami. Mimo kurtki, bluzy, szalika, długich spodni, dwóch par skarpet i kozaków nadal było jej zimno. Wiedziała, że zanim w przedziale zrobi się ciepło, minie dobre pół godziny jazdy. Nie jeździła pierwszą klasą, dlatego nie spodziewała się luksusów.
***
Ze snu wyrwał ją zgrzyt drzwi do jej przedziału. Do środka wszedł mężczyzna, w wieku może dwudziestu pięciu lat. Er zakłopotana opuściła nogi na podłogę. Jej słuchawki leżały na sąsiednim fotelu, a muzyka grała zdecydowanie za głośno. Na tyle głośno, by nieznajomy mógł usłyszeć wokal Jareda Leto. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Blondynka szybko wyłączyła muzykę.
-Przepraszam, że tak wszedłem- odezwał się.- Czy te miejsca są wolne?
-Tak- Er pokiwała energicznie głową.Czuła się strasznie głupio. Ktoś zastał ją zaślinioną, śpiącą w kurtce, ze słuchawkami obok głowy. W dodatku teraz wyglądała pewnie jak dojrzały pomidor, przez rumieńce na jej policzkach. Przygryzając nerwowo wargę wyplątała się z kabla słuchawek i zaczęła męczyć się ze zdejmowaniem kurtki, co z pewnością nie wyszło jej tak zgrabnie jak dziewczynom w filmach. Mężczyzna obserwował ją z rozbawieniem, wymalowanym na twarzy. Kiedy blondynce udało się doprowadzić wszystko do ładu zaczęła grzebać w torbie, by znaleźć książkę, której, jak się okazało, nie spakowała. Tym czasem mężczyzna, który zajął miejsce zaraz przy wejściu, czytał swoją książkę. Er zdołała odczytać tytuł Chłopiec z latawcem. Z braku lepszych możliwości niezdarnie oparła się o wąski podłokietnik i wyglądała za okno.
-Ciekawe widoki?- zakpił po chwili mężczyzna. Na dworze było zupełnie ciemno, a w przedziale świeciło się światło, przez co, to co się w nim znajdowało, odbijało się w szybie. Er puściła uwagę mimo uszu, nadal wgapiając się w ciemność.
-Czy będzie pani to przeszkadzało, jeżeli zapalę?- zapytał nagle mężczyzna, tym samym powodując, że dziewczyna przestała patrzeć za okno.
-Czy w tym pociągu można palić?- zapytała zdziwiona.
-Można- odparł krótko mężczyzna, bawiąc się trzymaną w dłoniach zapalniczką.
-Nie sądzę- skrzywiła się blondynka.- W każdym razie, tak, będzie mi to przeszkadzało.
-W takim razie przepraszam na chwilę- wstał i wyszedł z przedziału, zabierając ze sobą paczkę papierosów slim i zapalniczkę. Jej brat twierdził, że cienkie papierosy są dla pedałów. Er nie chciała go słuchać w tej sprawie. Zdaniem jej zmarłego brata wiele rzeczy było 'dla pedałów', między innymi rurki, które jej były chłopak zakładał praktycznie codziennie.Zaciekawiona lekturą mężczyzny, przesiadła się szybko na siedzenie obok jego i wzięła do ręki książkę, którą zostawił na fotelu. Przeczytała szybko opis. Książka o dwunastoletnim chłopcu, mieszkającym w Afganistanie. Er nienawidziła tego kraju. Już nigdy miała się nie wyzbyć tego uprzedzenia, jednak otworzyła książkę na założonej przez mężczyznę stronie. Chciała przeczytać tylko kawałek. Podskoczyła na miejscu i krzyknęła, gdy drzwi znów się otworzyły, a w nich stanął mężczyzna.
-Chyba powinniśmy porozmawiać- powiedział poważnym, spokojnym tonem.
2
CZYTASZ
Girl alone
FanfictionPierwsza miłość jest jak pierwsza książka. Nigdy się jej nie zapomni i zawsze chętnie by się do niej wróciło. Tylko nie zawsze tak jest... "Nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą"