Pewna 14 letnia dziewczyna przemieżała spokojnym krokiem ulice miasta. Była to Bella Blythe. Dziewczyna zobaczyła siedzącego na ulicy biednego pana.
- Daj pani dyszke
- Daj sobie spokój.
- Proszę.
Dziewczyna odeszła nawet się nie oglądając. W końcu doszła do pewnej starej kamienicy. Weszła do środka jednego z domów. Tam mieszkała. Jej pokój wyglądał skromnie, ale nie ubogo. Jej rodzice nie byli biedni. Dom miała ładny.
- Bella zjesz kolacje ? (Spytała jej mama)
Dziewczyna nic nie odpowiedziała i trzasnęła drzwiami z pokoju.
- Bella, jak twój ojciec wróci z pracy to pożałujesz swojego zachowania !
- MAM TO W DUPIE !!!!
Bella usiadła przu biurku i wyciągnęła żyletkę. Pocieła sobie rękę i odłożyła żyletkę zpowrotem do plecaka.
-Wale to życie! MAM TO W DUPIE !!!
Dziewczyna powtarzała to sobie zawsze, gdy była sama. Nagle zobaczyła, że ktoś ją obserwuję. Bella zerwała się z krzesła i powoli podeszła do okna. Nagle zobaczyła na drzewie czarnookiego bruneta.
-DARUJ SOBIE JOHNY !
- No weź tak nie krzycz !!! Wpuścisz mnie czy nie ?!
- dobra, chodź...
Chłopak wszedł przez okno do pokoju dziewczyny.
- rodzice są ?!
- nie...ojciec w pracy, matka przed chwilą wyszła do sklepu
- Dobra. Chcesz zapalić ?
- ta...
-Co chcesz ? Po co tu przyszłeś ?
-WYGRAŁEM zakład.
- sory, ale musze cie rozczarować, bo nie jestem dziwką !!!!
- Wiem, że na mnie lecisz
- SPADAJ !!!
- dobra...wiesz po co tu jestem
- widzieli cie ?!
- Nie...szukają cie wiesz o tym ?
- wiem...
- To jes mafia !!!
- wiem...wszystko przez jakiegoś pieprzonego debila
- Nie wiedzialam, że jest gangsterem...nie obwiniaj sie
- no ta, chujowy gangster, któremu wbiłam nóż w nogę..
- chciał cie przelecieć, zresztą jak każdą.
- Dobra sory ale muszę się położyć. Pa
- pa...uważaj na siebie
Chłopak wyszedł z mieszkania. Bella pogrążyła sie w śnie. Śniło jej się, że jest w pomieszczeniu bez wyjścia razem z mafią, która ją torturuje...-----------------------------
Pierwszy rozdział może troche nudny, ale trzeba jakoś zacząć ;)