VII

490 25 2
                                    

Maggie's POV
- Irwin, gdzie do cholery jesteś?- mamrotałam pod nosem, widząc, że zegar w moim telefonie nieubłagalnie zbliża się do 07:09.
Jak na zawołanie mój telefon zadzwonił, pokazując imię chłopaka i obrazek tęczowego koto-jednorożca.
- Halo?- spytałam.
- Maggie, wiesz jak ja cię uwielbiam?- usłyszałam pytanie, a po nim jak coś upada- kurwa, cholera, przepraszam. Mogłabyś zatrzymać kierowcę? Za dwie minuty będę- poprosił.
- Postaram się- odpowiedziałam.
Półtorej minuty później przyjechał autobus. Wsiadając przywitałam się i uśmiechnęłam miło do staruszka, który siedział za kierownicą.
- Lubi pan czekoladowe cukierki?- spytałam.
- Żona mi nie pozwala- zaśmiał się, klepiąc po brzuchu.
- Dobijemy targu- wyciągnęłam kilka czekoladowych cukierków- pan weźmie te cukierki, a ja o tym nikomu nie powiem, ale pan poczeka jeszcze minutę na takiego idiotę. Widzi pan tam daleko taki mały podskakujący punkcik? To on.
- To może tak. Podjedziemy do niego, a on pomyśli, że się spóźnił- zaproponował.
- Zgadzam się- zaśmiałam się, dając mu kilka cukierków.
Mina Irwin'a, gdy zbliżaliśmy się do niego, była bezcenna, jednak gdy zatrzymaliśmy się obok niego, wyglądał jakby zobaczył niebo.
- Twoja koleżanka ma dobre cukierki- powiedział kierowca.
- Dziewczyno, jesteś moim aniołem- wysapał chłopak, padając na siedzenie naprzeciwko mnie.
Przez tego głupka mieliśmy opóźnienie 3 minut.

07:09 AM || A. IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz