XIX

422 20 1
                                    

Maggie's POV
Usiadłam na przystanku, stukając obcasem o płytki chodnikowe. Było zimno, a ja wyszłam z domu dziesięć minut przed czasem, mając nadzieję, że Ashton nie był aż tak pijany, by zapomnieć o tym, że mieliśmy porozmawiać. Po ich koncercie poszliśmy do klubu i cóż, Ashton ledwo się trzymał na nogach.
Do: Alice
Wyglądam jak pieprzony eskimos
Zablokowałam telefon, gdy zobaczyłam, że Irwin wyszedł z domu i praktycznie biegł po- cholera- oblodzonym chodniku.
- Uważaj, idioto- powiedziałam, gdy stanął koło mnie.
- Przepraszam, że tak późno. Zaspałem- wymamrotał.
- Nie dziwię się, wczoraj ledwo co cię do domu donieśli- zaśmiałam się.
- Aż tak źle było? Cholera- zamknął oczy, jakby to sprawiło, że cofnie czas- robiłem coś głupiego?
- Oświadczałeś mi się- zachichotałam, patrząc na jego reakcję.
- Kurwa, musisz mnie mieć teraz za kompletnego debila- mruknął.
- Nie jest źle, to było urocze- wzruszyłam ramionami.
- Cieszę się, że przyszłaś- powiedział po chwili, uśmiechając się lekko.
- Ja też się cieszę- odpowiedziałam.
Ashton wziął moją dłoń i splótł nasze palce.
Autobus spóźnił się trzy minuty.

07:09 AM || A. IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz