Tomek
Szukałem wszędzie. Nie wiedziałem dokąd on mógł pójść. Pewnie znalazł sobie jakiegoś innego debila, któremu wciskał kit jaki to on biedny. Wykorzystał tylko mój cenny czas. Nie daruje mu tego tak łatwo. Chodziłem zdenerwowany po całej Warszawie. Nie będę przecież wchodził do każdego domu i pytał się o niego. Może wziął utopił się w tym stawiku.
Co ja gadam. Dajcie mi moje tabletki.
Nie wziąłem dzisiaj ani jednej. Tylko one sprawiają, że jestem w miarę opanowany. Jaś też był moim lekiem na uspokojenie. Był. Uciekł ode mnie i rozwalił sypialnie. Usiadłem na ławce otwierając piwo. Wypiłem szybko trunek i rzuciłem puszką. Myśl, dokąd on mógł pójść. Błąkanie po uliczkach nie ma sensu, nad stawem pusto, klub zamknięty...gdybym wiedział czy naprawdę zerwał kontakt ze swoim przyjacielem ze szkoły mógłbym coś zdziałać. Uderzyłem nerwowo o ławkę i syknąłem z bólu. Kiedy nerwy zaczynały ustępować przypomniałem sobie jak chciał wrócić do rodziców. Mówił mi przecież gdzie mieszkał! Pobiegłem do miasta i wezwałem taksówkę. Dałem kierowcy w łapę i kazałem jechać. Po dziesięciu minutach byłem już na miejscu. Zapukałem do pierwszego domu. Otworzyła mi starsza kobieta.
-Dobry. Gdzie mieszkają Dąbrowscy?
-Dom numer czternaście na końcu ulicy. - pokazała palcem kobieta.
Podziękowałem i chciałem odejść od drzwi lecz staruszka złapała mnie za ramię.
-Biedny ten chłopak z czternastki. Ma wyjątkowo surowych rodziców. Dawno go nie widziałam. Jako mały chłopiec nie bawił się z innymi na podwórku. Szkoda dziecka, ładny młodzieniec. Jesteś jego kolegą?
-Em...tak. - powiedziałem nie pewnie.
Kobieta puściła moje ramię i ciepło się uśmiechnęła. Zrobiło mi się trochę smutno. Jednak nie kłamał w kwestii rodziców. Współczułem mu trochę. Tylko trochę. Nadal był mi czegoś winny. Podczas kupowania alkoholu zauważyłem, że z portfela ubyło mi dwieście złotych. To już szczyt chamstwa. Posłużyłem mu jako bank i hotel. Stanąłem pod domem numer czternaście. Zapukałem silnie w drzwi. Ukazał mi się mężczyzna z delikatnym wąsem.
-Pan do kogo?
-Do Janka.
-Nie ma czasu, uczy się.
Chciał zamknąć mi drzwi przed nosem lecz szybko za nie złapałem.
-To ważne. Chcę z nim pogadać o programie studiów. Zajmie to chwilę.
Jego tata przeprosił za swoje zachowanie. Wskazał mi pokój chłopaka. Trzasnąłem drzwiami wchodząc do pomieszczenia. Przy biurku siedział Jaś ze stertą papierów. Kiedy mnie zobaczył wytrzeszczył oczy i otworzył usta.
-Jak Ty tu...
Złapałem go za ręce i uderzyłem o ścianę. Patrzył się na mnie swoimi brązowymi oczami. Było widać w nich strach.
-Teraz to się mnie boisz ale ucieczki i kradzieży to kurwa już nie? - powiedziałem szarpiąc go za koszulkę.
Jaś odchylił głowę w lewo i zacisnął usta. Z oczy ciekły mu łzy.
Jaś
-Błagam zostaw mnie. - pisnąłem.
Mogłem mu nic nie mówić. Czułem jakbym zaraz miał zginąć. Nie mogłem się ruszyć. Chciałem mieć w końcu spokój. Ja tylko chciałem mieć przyjaciela.-POWIEDZIAŁEM DO CHOLERY. TAKI CWANY JUŻ NIE JESTEŚ BACHORZE? - wydarł się.
-Zraniłeś mnie. - wybełkotałem z płaczem. -Ja Ciebie kochałem, chciałem poznawać coraz bliżej a ty wszystko zniszczyłeś.
Oberwałem w policzek. Syknąłem z bólu i skuliłem się na podłodze. Tomek cały czas trzymał mnie za ręce.
-Ja niby wszystko zniszczyłem? To Ty zwiałeś z chuj wie jakiego powodu! - wrzeszczał nadal.
-Widziałem twoje nagrania w komputerze i czytałem dziennik. Chciałeś się tylko mną pobawić. Jestem dla Ciebie nikim. Po co mnie bijesz? Weź te pieniądze, które wziąłem. Chciałem je mieć na jedzenie. Błagam puść mnie i nigdy nie wracaj. Chcę o tym zapomnieć. Idź. - prosiłem.
Ścisnął mnie jeszcze mocniej. Widziałem w nim prawdziwą furie. Serce biło mi jak dzwon. Nie wiedziałem do czego jest zdolny. Zamknąłem oczy i wybuchłem płaczem.
-JA CIEBIE UWAŻAŁEM ZA MOJĄ JEDYNĄ NADZIEJĘ. KOCHAŁEM I NADAL TROCHĘ KOCHAM. TO WSZYSTKO CIĘ NISZCZY NIE WIDZISZ? ZABRAŁEM CI TE TABLETKI I WYRZUCIŁEM SKRZYNKI DLA TWOJEGO DOBRA. CHCIAŁEM DLA CIEBIE JAK NAJLEPIEJ A W NAGRODĘ CO DOSTAŁEM? FILMY I ZDJĘCIA JAK ZA PRZEPROSZENIEM RUCHASZ SIĘ Z INNYMI!
Straciłem panowanie. Nie miałem już nawet siły płakać. Dostałem kolejnego plaskacza w policzek, tym razem mocniejszego. Tomek puścił moje nadgarstki i popatrzył się na mnie. To nie był on. Jego oczy zawsze były spokojne i ciepłe. Tęskniłem za nimi. Gdybym tylko nie był taki ciekawski i nie przeglądał prywatnych rzeczy...byłby pięknie.
Ech...co ja zrobiłam. Biedny Jaś. Nie wierzę w to co pisze.
Czytasz - gwiazdka i komentarz!
![](https://img.wattpad.com/cover/52217782-288-k148403.jpg)
CZYTASZ
Night Club (Tasiek)
FanfictionTomasz Andrzej Działowy prowadzi podwójne życie. W dzień wydaje się być skromnym youtuberem lecz w nocy zgrywa zupełnie kogo innego. Pewnego dnia spotyka biedaka, któremu pomaga i oferuje schronienie. Pomimo swoich twardych zasad zaczyna rodzić si...