Jack

963 85 1
                                    

Zbliżała się Wielkanoc, postanowiłem zrobić dowcip mojemu wielkouchemu koledze.Tylko stuknąłem lasą w ziemia a z nieba , kwietniu zaczął padać delikatny śnieg, który od razu  po dotknięciu chodnika znikał.

Oderwałem moje bose stopy do dachu budynku na którym stałem ale nie udało mi się nawet wznieść na pożądaną wysokość gdy coś chwyciło mnie mnie za nogę i ściągnęło w mnie dół. Obejrzałem się na tego debila, który chciał ze mną zaczynać.

Stanąłem twardo na dachu, przede mną stała kobieta, miała czarne włosy z białymi pasemkami, tak zniszczone jakby farbowała je raz w tygodniu.Przez moment pomyślałem że jej nie uderzę ale przypomniało mi się że to ona zaczęła.

Prawdopodobnie tyle czasu im było trzeba jej wspólnik zaszedł mnie od tyłu i uderzył celnie w kark. Więcej już nie widziałem. 



IgrzyskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz