Oto ja.
Jedyna i nie powtarzalna jak to mówili moi rodzice. Aktualnie leżą 3 metry pod ziemią. Miesiąc temu zgineli przekopując ogródek. Kto by się spodziewał, że będzie tam wkopana bomba-nie oni. Gdy wracałam do domu ze szkoły było takie wielkie zamieszanie, że nawet nie mogłam dojrzeć dachu mojego pomarańczowego domu, w którym się wychowałam. Później dopiero dowiedziałam się, że nie widziałam go, bo go nie było. Został zrównany z ziemią. Zabawne ile razy się tam bawiłam z moim tatą w zakopywanie jedzenia dla kretów,które mieliśmy w ogrodzie. No niestety tak bywa. Teraz zostałam przydzielona do rodziny miastowych bogaczy. Takie troche YOLO. Dostawałam wszystko co chciałam. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie szczęście może dać własna lodówka w pokoju. Do tego była pełna ciasta. Kocham jeść. Przez ten cały miesiąc objadałam się chipsami, czekoladami, ciastami, pizzą, lodami itp. Przytyłam, ale wpierdalałam dalej, bo tylko wtedy nie pamiętałam o tym co się stało. To co nagromadziłam w sobie w postaci tłuszczu bardzo mi przeszkadzało. I nie mówie tu tylko o wstawaniu z łóżka czy zawiązaniu sobie butów. Męczyło mnie to psychicznie za każdym razem, gdy widziałam lustro. Czy tak miało wyglądać moje życie?? Czy w wieku 17-nastu lat miałam być przykuta do łóżka z powodu wagi? Nie. To tak nigdy nie wyglądało, nie wygląda i wyglądać nie będzie. Z powodu straty rodzicow mialam możliwość pójścia do szkoły miesiąc później. Tak zrobie, a przez ten miesiąc pozbędę się całego tego tłuszczu. Będę jadła tylko żelki. Jedną paczke dziennie, a na obiad kremówke. I schudne. Każdy bedzie ze mnie dumny.