28 dni
Usłyszałam jakiś hałas z dołu. Powoli otworzyłam oczy, lekko je pocierając. Spojrzałam na godzinę. Nie mogłam uwierzyć, że jest godzina 12.09 w południe. Jakim cudem mój Ogórek pozwolił mi tyle spać? Może zachorował. Po 15 minutach podnoszenia się z łóżka, podeszłam do szafy, wybrałam mój jedyny zestaw, w który się mieściłam i poszłam do łazienki, uczesać włosy. Moje myśli wracały do szafy. Leżało tam tyle rzeczy, których nie mogłam założyć, dlatego muszę schudnąć. 28 dni. To mnóstwo czasu. Na myślenie traci się wiele energii, więc zanim zeszłam na dół, zjadłam kawałek ciasta. Miał zaledwie jakies 3 warstwy bitej śmietany. Jak codziennie sturlałam się na dół, aby zaoszczędzić 10 minut schodzenia. W kuchni zastałam moją matunie. Coś tam pichciła.
- Gdzie mój trener?- zapytałam.
- Musiał pojechać po sprzęt dla Ciebie, więc masz dzień wolnego-powiedziała i dodała swój zniealający uśmiech za 1000$. Dosłownie 1000$. Na allegro można było kupić zdjęcie z jej uśmiechem za właśnie taką cenę. Zabrałam popcorn z kuchni i poszłam do salonu coś poczytać. W pobranej przeze mnie aplikacji -wattpad-zaczęłam czytać ,,Życie wojowników". Był to pierwszy blog w jakiego naprawdę się wkręciłam. Pełno akcji, ciekawi bohaterowie z niepowtarzalnymi tekstami. Czytałam do wieczora ten jeden blog. Nie mogłam się doczekać następnych rozdziałów. Byłam tak podekscytowana, że aż poszłam coś zjeść. Odgrzałam pizze i gdy ją zjadłam poszłam się umyć i spać. Zasypiając nadal myślałam o ubraniach w mojej szafie, w które jeszcze się nie mieszcze.************************************
Blog, który czytała główna bohaterka naprawdę istnieje. Jest dla mnie bardzo wielką inspiracją i gorąco polecam!!❤