Dzień 30
Bzzyy bzzyy..
Otwieram oczy.
Bzzyy bzzyy..
Jest 10 rano ktos śmie budzić mnie w środku nocy? Patrze na mój wibrujący telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Oczywiście stwierdziłam, że to odbiore.
-Haloo?-powiedziałam zaspanym głosem.
-Kochanie to ja. Twoja mamunia. Dzwonie od mojej sekretarki, bo zgubiłam telefon. Twój trener już czeka w ogrodzie, więc ubierz się i do niego zejdź-stwierdziła.
Znowu zgubiła telefon. Ile razy można go gubić w ciągu miesiąca? Od czasu mojego przybycia tutaj, miała ich już 15. Znowu się zapomniałam. Podeszłam do szafy i wybrałam ciuchy, w które się mieszcze. Czyli leginsy w panterke i brązową podkoszulke. Nalożyłam jakieś trampki, które widziałam pierwszy raz na oczy, związałam włosy w kitka i zeszłam na dół. Schodząc po achodach bardzo się zmęczyłam. Ogólnie muszę poprosić mateczke, aby wbudowali tu windę. Odnotowałam to w pamięci i skierowałam się do ogrodu. Moim oczom ukazał się wielki spasiony facio. Że co? Jak taki grubas ma mnie trenować? Ten koleś z jakieś 200kg! Nie nie nie..
- Przepraszam, ale pan tu chyba jest przypadkiem-stwierdziłam.
- Jestem Twoim trenerem- powiedział równie pewnie jak ja przed chwilą.
- Ale jak taki ktoś jak Ty-wskazałam go palcem- ma trenować mnie? Jestem od Ciebie chudsza.-powiedziałam.
- Po każdym moim pacjencie tyje. Schudnę razem z Tobą, żebyś w trakcie nie mowiła mi, że mi jest łatwiej- odpowiedział.
- Jak się okarze, że kłamiesz to pogadasz sobię z moim prawnikiem-stwierdziłam.
Podszedł do mnie i opowiedział mi o tym co będziemy robić. Z 3 razy przerywałam mu, bo pytałam się o to, o której mogę zjeść śniadanie. Którego tak apropo nie zjadłam. Przez cały dzień biegałam. Tak się zmęczyłam, że musiałam zjeść ciut większą kolacje. Oczywiście jak mój trener już wyszedł, bo by mi na to nie pozwolił. Moja matunia pytała czy mi odpowiada. Odpowiedziałam, że tak, bo co miałam powiedzieć? Weszłam na góre i przypomniałam sobie o tym pomyśle z windą. Wspomne jutro. Nie będę już schodzić i wchodzić drugi raz. Umyłam się i położyłam spać bo byłam wycięczona.