Następnie 3 godziny tańczyłam z Ogórkiem areobik. Ciężko było nie zwymiotować patrząc na jego podskakujący tłuszcz. Gdy już zauważył że padam z wycięczenia, wyłączył muzykę.
-Obiad?-zapytał.
- Oczywiście-odpowiedziałam.
-Czeka na nas już w ogrodzie-stwierdził.
Ruszyliśmy szybkim krokiem do ogrodu. Zauważyłam małą kopę ryżu, pokrytą jakimś sosem. Szybko pochłonęłam moją przystawkę. Jak się okazało nigdy nie byłam aż tak bardzo w błędzie. To był mój obiad. Mała kopa ryżu i tyle. Nic więcej.
- Załatw się i idziemy biegać-powiedzial stanowczo Ogórek.
- Dobrze-odpowiedziałam.
Szybko skorzystałam z toalety i poszłam jeszcze zjeść trochę żelków. Wyszłam,gdy już się najadłam. Wybiegłam z ogrodu, a gdy przybiegłam z powrotem.. chwila ja nie przybiegłam. Ogórek niósł mnie w swoich tłustych łapskach. Jego tors śmierdział potem, co wcale mi nie pomagało. Wszedł na góre i położył mnie do łóźka. Napisał coś jeszcze na karteczce samoprzylepnej i powiesił ją na drzwiach. Jak wyszedł, poszłam się umyć, zjadłam mały kawałeczek ciasta i lody pistacjowe i położyłam się spać.************************************
Kochani niestety wystąpiły jakieś utrudnienia i niestety musiałam dodać 29 dzień w dwóch częściach. Mam nadzieje, że to wsm nie przeszkadza.
XOXO