Już od rana nie czułem się najlepiej. Miałem zawroty głowy, a cała zawartość żołądka podchodziła mi do przełyku. Siedziałem w łazience z butelką wody i telefonem w ręce. Czekałem aż moje ciało zareaguje w jakiś sposób. Liczyłem, że wymioty przyniosą ulgę, ale nie umiałem się do nich zmusić. Zapach jedzenia sprawiał, że było jeszcze gorzej, a wiedziałem, że powinienem coś przekąsić. Nie mogłem wziąć leków czy zastrzyku bez wcześniejszego przekąszenia nawet zwykłej kanapki. W końcu wybrałem numer lekarki, która mówiła, że gdyby wymioty się nasiliły to mam do niej zadzwonić. Troszczyła się o mnie, a ja miałem wrażenie, że robi to tylko dlatego, bo jestem jedynym facetem w ciąży i to jest swego rodzaju ciekawe. Nie miałem ochoty myśleć teraz o tym wszystkim. Chciałem żeby coś zaradziła, bo cała sytuacja naprawdę mnie męczyła. Kobieta ucieszyła się i przestraszyła jednocześnie, gdy przywitałem się i przedstawiłem. Opowiedziałem o złym samopoczuciu, a ona zaleciła herbatę z imbiru i małe, częste posiłki. Podziękowałem i obiecałem, że niedługo spotkamy się na badaniach. Założyłem dres i wolnym krokiem ruszyłem do sklepu. Nie miałem imbiru czy żadnych suszonych owoców. Czułem się naprawdę fatalnie i denerwowała mnie każda napotkana osoba, która szturchnęła mnie albo głośno się zachowywała. W końcu udało mi się wrocić do domu. Zaparzyłem herbatę i położyłem się w sypialni. Oglądałem telewizję, a w tej samej chwili zadzwonił Louis. Przywitałem się, a on zapytał czy wszystko w porządku.
- Jasne - skłamałem. - Właśnie wróciłem z zakupów. Jesteś już w hotelu?
- Tak, zaraz mam spotkanie z jednym mężczyzną. Co będziesz robić?
- Muszę zrobić pranie. I umyć okna w salonie, bo są poodbijane palce na szybach. Kiedy wracasz?
- W piątek będę w domu.
- Tęsknię, Louis. Kocham cię.
- Ja ciebie też, pa.
Zakończył połączenie, a ja chwyciłem kubek z gorącym napojem. Skrzywiłem się czując nowy smak, ale zmusiłem się do picia. W międzyczasie odebrałem połączenie od mamy, która pytała co u mnie. Wiedziała, że Louis czasami ma gorszy humor, a ja to przeżywam. Nie wiedziała o ciąży, ciągłych krzykach chłopaka czy moich myślach dotyczących aborcji. Wolałem udawać przed nią, że nadal jesteśmy kochającą się parą.
- Przyjedziesz do nas? - zaproponowała, słysząc, że jestem sam w domu przez kilka dni.
- Mam trochę pracy w domu, mamo. Planujemy remont to wiesz... - skłamałem, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy.
- Pomóc wam?
- Nie, mamo, nie trzeba.
Pożegnaliśmy się, a ja prędko rozłączyłem się. Nie chciałem żeby coś jej się przypomniało i rozpoczęła nowy wątek. Chciałem się przespać, bo liczyłem, że to mi pomoże. Po południu czułem się o wiele lepiej. Rozwieszając pranie patrzyłem na małych sąsiadów, którzy grali w piłkę z ojcem w ogrodzie. Ich matka siedziała na tarasie i napawała się piękną pogodą. Głaskała się po brzuchu, w którym rozwijało się trzecie dziecko i uśmiechała się. A może znowu będą mieli bliźniaki?
Wróciłem do domu i wyjąłem zdjęcie USG spomiędzy innych dokumentów. Chciałem opowiedzieć komuś o wszystkim co się dzieje. Chciałem żeby ktoś mi pomógł, doradził, ale zwyczajnie wstydziłem się. Nie wiedziałem co zrobić, a wiedziałem, że jeśli będę chciał aborcję to jest to ostatni dzwonek, bo później będzie to zwyczajnie nielegalne. Obiecałem sobie, że powiem Louisowi, gdy wróci, a wtedy razem coś postanowimy.
Obiecałem sobie, że powiem, ale stchórzyłem, gdy tylko go zobaczyłem. Przywitał się ze mną całusem i mówił, że wychodzi wieczorem na drinka z Aaronem, jego współpracownikiem. Byłem zazdrosny o mężczyznę, który nie lubił mnie. Zjedliśmy wspólny posiłek, a potem chłopak opowiadał o sprawach biznesowych za granicą. Cieszyłem się jego sukcesem, a jego ekscytacja była całkiem słodka. Po szóstej brał prysznic i szykował się do wyjścia. Stałem w progu łazienki i przypatrywałem się brunetowi, który starannie układał włosy i golił się.
- Tak stroisz się na zwykłego drinka? - zażartowałem.
- O co ci chodzi? - zapytał nawet na mnie nie patrząc.
- O nic, po prostu mówiłeś, że to tylko zwykły drinki z Aaronem. Mogę iść z tobą?
- Będziesz się nudzić.
- Długo będziesz?
- Jezu, Harry, wrócę to wrócę. O co ci chodzi?!
- Ten Aaron mnie wkurwia! - podniosłem głos. - Był z tobą w jebanym Dubaju, teraz wyciąga cię na imprezę, a mnie jak zwykle masz gdzieś!
- Z tobą siedzę całe dnie! Chyba mam prawo opić nowy kontrakt ze wspólnikiem!
- Tylko wspólnikiem?! Jakoś ja nie śliniłem się do żadnego ze swoich kolegów w sposób jaki Aaron ślini się do ciebie!
- O co ci chodzi?!
- Pieprzysz go?
- Oszalałeś?! Jak możesz w ogóle coś takiego podejrzewać?! Może sam dajesz dupy innemu, co?! Zejdź mi z oczu!
Poczułem jak moje serce rani ostry nóż. Tomlinson powinien zauważyć, że bardzo mi na nim zależy i jestem zwyczajnie zazdrosny. Skierowałem się do drugiej łazienki, bo znowu nie czułem się najlepiej. Po kilku minutach słyszałem jak Louis odjeżdża z podjazdu i wybuchałem płaczem. Czułem, że tracę mężczyznę mojego życia, z którym łączyło mnie coś więcej niż wspólne konto, dom czy dwa koty. Łączyło nas dziecko, które nie wzięło się znikąd.
Poczułem charakterystyczne mroczki przed oczami, a moje ciało zalała fala gorąca. Moja głowa pulsowała, a brzuch dziwnie bolał. Chwyciłem telefon, ale nie byłem w stanie odblokować klawiatury.
CZYTASZ
Impossible.
FanfictionInterseksualizm - zaburzenie rozwojowe, wskutek którego u danej osoby występują jednocześnie cechy dwu płci. Harry i Louis są w związku od kilku lat. Louis rzadko jest w domu, gdyż większość czasu poświęca pracy. Wadą chłopaka jest to, że nerwy ze...