Toczyłem wewnętrzną walkę pomiędzy ciekawością co on znowu wymyślił, a nienawiścią za wszystkie czyny.
Wyjdź, Harry. Proszę.
W końcu podniosłem się i narzuciłem na siebie gruby sweter, który de facto należał do Gemmy. Mimo to uwielbiałem go i ostatnio często podkradałem z jej szafy. Szybkim krokiem zbiegłem ze schodów i włożyłem talerz po spaghetti do zmywarki. Nie chciałem nikogo budzić szumem wody podczas zmywania go. Otwierając drzwi poczułem zimno przeszywające moje ciało. Na werandzie stał Louis z paczką z McDonald's i uśmiechem na ustach. Czułem się niezręcznie i nawet nie miałem już ochoty na jedzenie.
- Jadłem już - powiedziałem oschle.
- Powinniśmy porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Mamy, Harry. O tym - wskazał na mój brzuch.
- A co, chcesz polecić mi jakiś dobry trening?
- Przestań kłamać, Harry.
- Ah no tak, przepraszam. To twoja działka.
- Hazz, ja nie wiem jak to możliwe, skąd i dlaczego, ale nie wmówisz mi, że nie jesteś w ciąży.
- Ty siebie słyszysz, Louis? To brzmi absurdalnie!
- To dlaczego chciałeś rozmawiać wtedy z ginekologiem? I dlaczego ciągle źle się czułeś? I dlaczego twój brzuch teraz jest okrągły?
- Ten lekarz to moja znajoma. Zatrułem się czymś, a brzuch nie jest okrągły tylko... tylko przytyłem, nie wiem o co ci chodzi.
Jednym sprawnym ruchem podsunął mój sweter do góry po czym spojrzał na mnie. Moje oczy jak na zawołanie zrobiły się wilgotne. Chłopak przytulił mnie, a ja próbowałem się wyrwać. Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem Louisa. Nienawidziłem... wszystkiego.
- Lili, to Lou. Louis, to Lili - powiedziałem, gdy oderwałem się i otarłem łzy.
- Lili?
- Gemma je tak nazywa.
- Ja pierdole - mruknął odwracając się w stronę balustrady i opierając się o jej ciemne drewno. Wziął głęboki oddech, przetarł twarz i ponownie zlustrował mnie wzrokiem. - Powiedzcie, że to jakiś żart. Nabieracie mnie.
- Mogłem się tego spodziewać. Pa, Louis.
Próbowałem wejść do domu, ale chłopak zatrzymał mnie. Trzymał mnie za rękę, a ja miałem ochotę wtulić się w niego, czując ciepło jego ciała. Zaczynałem dostawać drgawek i nie wiedziałem z jakiego powodu. Podskoczyłem, gdy drzwi otworzyły się.
- Zostaw go - warknęła Gemma, widząc, że Tomlinson trzyma mnie za rękę. - Zostaw go, kurwa.
- Matka Teresa przybyła - mruknął chłopak, odsuwając się.
- To ja zajmowałam się Harrym, gdy ty pierdoliłeś Aarona więc zamknij mordę.
- Gem - szepnąłem.
- Co 'Gem'?! Nie rozmawiaj z nim! Już nie pamiętasz co zrobił?!
Dziewczyna pociągnęła mnie do domu i przytuliła, gdy się rozpłakałem. Delikatnie kołysała mnie w swoich ramionach po czym zaprowadziła na górę.
- Zostań ze mną, Gem - poprosiłem, gdy ta chciała wyjść z pomieszczenia.
Przytuliłem się do niej i próbowałem usnąć. Czułem ruchy dziecka co jeszcze bardziej spotęgowało chęć płaczu. Moja siostra miała rację. Nie powinienem rozmawiać z Louisem. On miał swoje życie, ja teraz miałem swoje.
- Przedstawiłem mu Lili - szepnąłem.
- Zmienimy to imię.
- Jest fajne.
Znowu zapanowała cisza, którą ponownie przerwał mój głos.
- Myślisz, że on się zmienił?
- Tacy jak on się nie zmieniają, Harry.
- Pewnie pojechał teraz do Aarona.
- Nie myśl o tym, Harry. Idźcie spać.
Następnego dnia byłem przygnębiony już od samego rana. Louis SMSem poprosił o spotkanie w jakimś neutralnym miejscu bez 'nawiedzonej siostrzyczki', a ja nie wiedziałem czy powinienem się z nim spotkać. Z jednej strony chciałem usłyszeć co ma do powiedzenia, ale z drugiej bałem się. Bałem się, że się przełamię i wrócę do niego. Zresztą, Boże, nawet on nie chciałby powrotu, bo przecież on mnie nie kochał.
------
146 gwiazdek pod ostatnią częścią. Łożesz ku*wa :o Może teraz dobijemy do 150?
CZYTASZ
Impossible.
FanfictionInterseksualizm - zaburzenie rozwojowe, wskutek którego u danej osoby występują jednocześnie cechy dwu płci. Harry i Louis są w związku od kilku lat. Louis rzadko jest w domu, gdyż większość czasu poświęca pracy. Wadą chłopaka jest to, że nerwy ze...