Part 7.

4.5K 466 63
                                    

Toczyłem wewnętrzną walkę pomiędzy ciekawością co on znowu wymyślił, a nienawiścią za wszystkie czyny.

Wyjdź, Harry. Proszę.

W końcu podniosłem się i narzuciłem na siebie gruby sweter, który de facto należał do Gemmy. Mimo to uwielbiałem go i ostatnio często podkradałem z jej szafy. Szybkim krokiem zbiegłem ze schodów i włożyłem talerz po spaghetti do zmywarki. Nie chciałem nikogo budzić szumem wody podczas zmywania go. Otwierając drzwi poczułem zimno przeszywające moje ciało. Na werandzie stał Louis z paczką z McDonald's i uśmiechem na ustach. Czułem się niezręcznie i nawet nie miałem już ochoty na jedzenie.

- Jadłem już - powiedziałem oschle.

- Powinniśmy porozmawiać.

- Nie mamy o czym.

- Mamy, Harry. O tym - wskazał na mój brzuch.

- A co, chcesz polecić mi jakiś dobry trening?

- Przestań kłamać, Harry.

- Ah no tak, przepraszam. To twoja działka.

- Hazz, ja nie wiem jak to możliwe, skąd i dlaczego, ale nie wmówisz mi, że nie jesteś w ciąży.

- Ty siebie słyszysz, Louis? To brzmi absurdalnie!

- To dlaczego chciałeś rozmawiać wtedy z ginekologiem? I dlaczego ciągle źle się czułeś? I dlaczego twój brzuch teraz jest okrągły?

- Ten lekarz to moja znajoma. Zatrułem się czymś, a brzuch nie jest okrągły tylko... tylko przytyłem, nie wiem o co ci chodzi.

Jednym sprawnym ruchem podsunął mój sweter do góry po czym spojrzał na mnie. Moje oczy jak na zawołanie zrobiły się wilgotne. Chłopak przytulił mnie, a ja próbowałem się wyrwać. Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem Louisa. Nienawidziłem... wszystkiego.

- Lili, to Lou. Louis, to Lili - powiedziałem, gdy oderwałem się i otarłem łzy.

- Lili?

- Gemma je tak nazywa.

- Ja pierdole - mruknął odwracając się w stronę balustrady i opierając się o jej ciemne drewno. Wziął głęboki oddech, przetarł twarz i ponownie zlustrował mnie wzrokiem. - Powiedzcie, że to jakiś żart. Nabieracie mnie.

- Mogłem się tego spodziewać. Pa, Louis.

Próbowałem wejść do domu, ale chłopak zatrzymał mnie. Trzymał mnie za rękę, a ja miałem ochotę wtulić się w niego, czując ciepło jego ciała. Zaczynałem dostawać drgawek i nie wiedziałem z jakiego powodu. Podskoczyłem, gdy drzwi otworzyły się.

- Zostaw go - warknęła Gemma, widząc, że Tomlinson trzyma mnie za rękę. - Zostaw go, kurwa.

- Matka Teresa przybyła - mruknął chłopak, odsuwając się.

- To ja zajmowałam się Harrym, gdy ty pierdoliłeś Aarona więc zamknij mordę.

- Gem - szepnąłem.

- Co 'Gem'?! Nie rozmawiaj z nim! Już nie pamiętasz co zrobił?!

Dziewczyna pociągnęła mnie do domu i przytuliła, gdy się rozpłakałem. Delikatnie kołysała mnie w swoich ramionach po czym zaprowadziła na górę.

- Zostań ze mną, Gem - poprosiłem, gdy ta chciała wyjść z pomieszczenia.

Przytuliłem się do niej i próbowałem usnąć. Czułem ruchy dziecka co jeszcze bardziej spotęgowało chęć płaczu. Moja siostra miała rację. Nie powinienem rozmawiać z Louisem. On miał swoje życie, ja teraz miałem swoje.

- Przedstawiłem mu Lili - szepnąłem.

- Zmienimy to imię.

- Jest fajne.

Znowu zapanowała cisza, którą ponownie przerwał mój głos.

- Myślisz, że on się zmienił?

- Tacy jak on się nie zmieniają, Harry.

- Pewnie pojechał teraz do Aarona.

- Nie myśl o tym, Harry. Idźcie spać.

Następnego dnia byłem przygnębiony już od samego rana. Louis SMSem poprosił o spotkanie w jakimś neutralnym miejscu bez 'nawiedzonej siostrzyczki', a ja nie wiedziałem czy powinienem się z nim spotkać. Z jednej strony chciałem usłyszeć co ma do powiedzenia, ale z drugiej bałem się. Bałem się, że się przełamię i wrócę do niego. Zresztą, Boże, nawet on nie chciałby powrotu, bo przecież on mnie nie kochał. 

------

146 gwiazdek pod ostatnią częścią. Łożesz ku*wa :o Może teraz dobijemy do 150? 

Impossible.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz