Part 4.

5K 424 73
                                    


****H*A*R*R*Y****

Leżałem w szpitalu przez kilka następnych dni. Musieli mnie wzmocnić i pokonać pojawiającą się anemię. Wiedziałem, że to skutek nie jedzenia i wymiotów. Faktycznie po pewnym czasie czułem się o wiele lepiej. Nie tylko fizycznie. Udało mi się odpocząć, a Louis nie zaprzątał mi już głowy. Mimo wszystko dzwonił i pojawiał się w szpitalu, ale ochrona od razu go wyprowadzała, a lekarze nie udzielali żadnych informacji. Wiedziałem, że w moim rodzinnym domu już czekają moje rzeczy, a ja nie mogłem doczekać się powrotu tam. Z drugiej strony czułem strach. Miałem wrażenie, że zawiodłem moich rodziców, którzy lubili Louisa. Miał dobrą pracę, był szarmancki i dobrze mnie traktował. Do czasu. Jednak oni nie wiedzieli o krzykach czy kłótniach. Moja mama domyślała się i ciągle próbowała o coś dopytać. Zresztą kiedyś widziała siniaki na moim ramieniu, które powstały, bo Louis w napadzie szału trochę za mocno mnie ścisnął. Musiałem udawać, że to od seksu, bo ta wersja była mniej wstydliwa niż fakt, że mój facet prawie mnie pobił. Nie umiałem uwolnić się od niego, bo był całym moim światem i nie chciałem go stracić.

Wchodząc do mojego starego pokoju, czułem dziwne uczucie w klatce piersiowej. Nie byłem tu naprawdę długo. Ściany nadal miały swój błękitny kolor, a meble były nietknięte. Moja mama musiała tu posprzątać, bo nie było nawet minimalnej ilości kurzu, podłoga lśniła, a na łóżku leżała świeża pościel.

- Gem ma coś dla ciebie - moja rodzicielka wskazała na pudełko leżące na biurku. - Zrobię coś do jedzenia.

Wyszła z pokoju, a ja chwyciłem pakunek od mojej siostry. Delikatnie pociągnąłem za wstążkę i rozwinąłem go. W środku były malutkie śpioszki w kolorze kawy z mlekiem i misiem na środku, czekolada oraz liścik.

Gratulacje, braciszku ♥

Chwyciłem komórkę i podziękowałem mojej siostrze. Nie mogłem doczekać się aż wróci z zajęć na uczelni. Chciałem oglądać z nią filmy, jeść lody i śmiać się jak kiedyś.

Głos mojej mamy dobiegający z dołu wyrwał mnie z zamyślenia. Prędko zjadłem naleśniki, wypiłem witaminy i postanowiłem położyć się. Mijała dwunasta, a ja zasypiałem w świeżej, chłodnej pościeli, którą pamiętałem z czasów liceum i była moją ulubioną. Ze snu wyrwał mnie Louis swoim połączeniem. Byłem zaspany więc szybko odrzuciłem rzucając pod nosem soczyste "spierdalaj" i powróciłem do snu jakim była podróż z dzieckiem. Widziałem małego chłopca, który ciągle na coś pokazywał, a ja musiałem tłumaczyć, że to są kaczki, karmi się je chlebem, ale do wody nie można wchodzić. Udało mi się zasnąć, a jakiś czas temu przebudziłem się i zauważyłem moją siostrę wtuloną we mnie. Kiedyś to ja tak z nią spałem, a teraz role się odwróciły. Dziewczyna obudziła się pod wpływem mojego ruchu. Uśmiechnęła się, mówiąc:

- Tęskniłam, Haz.

- Ja też, Gem. Dziękujemy za prezent.

- Mama nam powiedziała - przytuliła się do mojego brzucha. - To takie cudowne. To dziewczynka?

- Nie wiem. Za małe jest.

- Wiesz, że nie jesteś pierwszym przypadkiem męskiej ciąży? Czytałam o tym trochę. A Louis to dupek. Myślałam, że zepchnę go ze schodów jak byliśmy po twoje rzeczy. Fajnie, że wróciłeś.

Przytuliłem ją i zeszliśmy na dół. Czułem głód i miałem ogromną ochotę na milion kalorii z McDonald's. Narzekałem, że nie chcę obiadu, bo chcę frytki. Moja mama powiedziała, że u niej zachcianki pojawiły się później, ale ja nic nie zrobiłem sobie z jej komentarza. Chciałem Big Maca z frytkami i koniec. Gemma zaproponowała frytki, a potem kino, bo i tak nie miała planów na piątkowy wieczór. Wolała spędzić go ze mną niż z koleżankami na imprezie. Byłem jej wdzięczny za to i jakiś czas później parkowała swój samochód przed restauracją. Pałaszując drugi zestaw wysłuchiwałem opowieści o fajnym chłopaku z jej roku, którego poznała na wolontariacie. Mówiłem, że powinna pokazać, że już jej się nie podoba, a wtedy on zrobi pierwszy krok. To zawsze działało. Podobno.

Siedząc w kinie jadłem popcorn i czekałem aż film się zacznie. Dobrze, że wzięliśmy trzy porcje, bo zanim akcja rozkręciła się na dobre, mój kartonik był już w połowie pusty. Gemma śmiała się, a ja po prostu lubiłem popcorn i mógłbym go jeść w ogromnych ilościach. Wychodząc z sali wpadliśmy na przyjaciółkę Gem. Znałem dziewczynę z dzieciństwa i sam ucieszyłem się na jej widok. Porozmawialiśmy chwilę po czym ona z chłopakiem poszła na salę, a my opuściliśmy budynek.

- Gem... bo ja chcę lody - powiedziałem, gdy dziewczyna spojrzała na mnie. - Te karmelowe. I oreo. I truskawkowy sorbet też.

- Jezu, Harry, ile ty jesz?!

- No ale ja chcę! - jęknąłem. - I chcę też popcorn!

- O mój Boże. Dobra, najpierw lody, a w domu zrobimy popcorn. Dużo popcornu.

Objąłem moją niższą siostrzyczkę i skierowaliśmy się do jej samochodu. Parkując przed kawiarnią opowiadałem o filmach, które zamierzałem obejrzeć. Było śmiesznie i fajnie, a wszystko to popsuł widok Louisa, który wchodził do baru z Aaronem. Lou obejmował go i otwierał przed nim drzwi. Moja siostra nie rozumiała o co chodzi, a ja skierowałem się w stronę baru, bo musiałem się upewnić. Mój były chłopak właśnie zajmował stolik w kącie wraz ze swoim wspólnikiem i zamawiał coś. Na pewno nie wracał z pracy, bo nie miał na sobie garnituru, a jedynie koszulę, którą kiedyś ubierał na nasze randki.

- O co chodzi, Haz? - zapytała Gemma, która dogoniła mnie.

- "Nic nas nie łączy, to tylko wspólnik" - zacytowałem Louisa. - Wspólnik, kurwa! - wskazałem na mężczyzn, którzy zaczęli trzymać się za ręce. - WSPÓLNIK!

- Harry... - złapała mnie za rękę, którą zakryłem twarzy, gdy łzy zaczęły moczyć moje policzki. - Misiu, proszę - przytuliła mnie. - Idziemy na lody.

- Nie chcę już.

- Ale ja chcę. Idziemy.

Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę kawiarni. Jedząc deser lodowy narzekałem na Louisa i powstrzymywałem łzy. Miałem ochotę rozpłakać się, ale nie mogłem zrobić tego tutaj. Dopiero siedząc na miejscu pasażera wybuchnąłem niepohamowanym płaczem, a Gemma przytuliła mnie. 



Impossible.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz