Było już późno w nocy, a Violetta od kilku godzin leżała w łóżku nie mogąc zasnąć. Postanowiła, że napisze list do swojej serdecznej przyjaciółki Evelyn Herondale, która była właśnie w podróży poślubnej z mężem Williamem.
Wszędzie szukała papieru, lecz nigdzie nie mogła go znaleźć. Oznaczało to, że będzie musiała zejść do gabinetu pana Hopkinsa. Przemierzając korytarz zaklęła siarczyście, kiedy prawie się przewróciła. Och, pani Hopkins by tego nie pochwaliła! Gdy zeszła już do gabinetu zauważyła sylwetkę osoby stojącej przy oknie i aż krzyknęła ze strachu. Postać szybko się odwróciła i Violetta spostrzegła, ze to nie kto inny jak James Wallker.
-Och, przepraszam nie wiedziałam, że spotkam tu pana. Przyszłam jedynie zabrać przybory do pisania i zaraz sobie pójdę.
-Czy coś się stało?
-Dlaczego miało się coś stać?
-Niewiele osób pisze listy o tak późnej porze.
-To nic ważnego, zwyczajnie nie mogę zasnąć. Czy wolno mi zapytać, co w takim razie pan robi tutaj tak późno?
-To samo co pani, nie mogę spać. Może w takim razie dotrzymamy sobie towarzystwa?
-Pani Hopkins by tego nie pochwaliła, ale jeśli przyrzeknie mi pan, że się o tym nie dowie, nie będę mieć przeciwko - powiedziałam posyłając w jego stronę nieśmiały uśmiech.
-W takim razie usiądźmy. Nie wiem czy podziela pani moje zdanie, ale uważam, iż ludzie powinni się poznawać przy winie.
-Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności, że akurat wiem, gdzie można je zleźć! Proszę za mną - powiedziałam i ruszyłam w stronę piwniczki.
-Nie przypomina pani innych dziewcząt.
-Nie wiem, co przez to rozumieć - powiedziałam niepewnie.
-Większość panien uciekłaby bojąc się, że próbuję nastawać na ich cnotę. Odnoszę wrażenia, że pani się tego nie boi.
-A czy powinnam się pana obawiać?
-Nie i proszę mówić do mnie po imieniu. Jestem James.
-W takim razie, Jamesie, proszę również zwracać się do mnie po imieniu.
-Z największą przyjemnością, Violetto.
-Wspaniale! A oto i jedno z najsmaczniejszych win pana Hopkinsa, mam nadzieję że nie zauważy jego braku - powiedziałam z uśmiechem i o dziwo, nie byłam skrępowana stojąc przed obcym mężczyzną w samej koszuli nocnej.
Rozmawialiśmy o nic nieznaczących sprawach wracając do gabinetu.
-Violetto, może będziemy odpowiadać na swoje pytania po wypiciu jednego kieliszka wina? Bawiłem się w ten sposób z przyjaciółmi. Gwarantuję, że nie ma lepszej metody na poznanie się nawzajem - powiedział cały rozpromieniony.
-Zgoda, pod warunkiem, że ja zacznę.
-Oczywiście. Co chcesz o mnie wiedzieć?
-Czy zostawiłeś narzeczoną w domu?
-Jestem kawalerem i zanosi się na to, że jeszcze przez jakiś czas nim pozostanę - powiedział jednocześnie popijając wino - Moja kolej, czy ty masz narzeczonego?
-Aktualnie nikt nie zabiega o moją rękę - powiedziałam i również upiłam nieco trunku - Jamesie, kiedy jesteś najszczęśliwszy?
-Kiedy piję wino z piękną damą - powiedział uśmiechając się tak, aż zrobiło mi się słabo.
Nadal zadawaliśmy sobie pytania, a kiedy wypiliśmy już trzy butelki były one coraz śmielsze. Nasze śmiechy stawały się coraz głośniejsze. Później pamiętam już tylko to, jak chichocząc szliśmy po schodach.
CZYTASZ
The darker side of Violetta.
RomanceHistoria siedemnastoletniej Violetty i jej adoratora Sebastiana. Pełna grozy i namiętności historia dwojga kochanków tocząca się w XIX wiecznym Londynie.