Rozdział II

599 45 7
                                    

Wszystko mnie boli.
Słyszę głosy, dużo głosów.
Szpeczą, krzyczą, śmieją się, szlochają.
A ja chcę wrzeszczeć z bezsilności.

Otwieram powoli oczy, a jasne promienie słońca atakują moje źrenice. Powoli obracam głowę na bok próbując wyostrzyć wzrok i zobaczyć co się dzieje. Obok mnie leży Newt. Marszczy nos, patrzy na mnie. Uśmiecham się a on odwzajemnia czyn.

-Gdzie my jesteśmy? - szepczę zachrypniętym głosem.
-Nie wiem, mała. Ale wiem, że ktoś nas obseruje - odpowiada równie cicho.

Odwracam głowę na drugą stronę. Wpatruje się we mnie dziesiątki par oczu. Niektóre twarze rozpoznaję, ale zatrzymuję wzrok na jednej, jedynej. Chcę płakać, piszczeć, skakać i tarzać się ze szczęścia. W jednej chwili Minho podbiega do mnie i przytula mnie mocno. Czuję jak jego łzy wcierają się w moją skórę.

-Ty żyjesz - szepce cicho tak, że tylko ja go słyszę - żyjesz.
-Żyję, skarbie - całuję go w policzek - i będę żyła.

Chłopak odrywa się ode mnie i podchodzi w stronę siedzącego już Newta. Pomaga mu wstać i klepie po plecach.

-Stary, wiedziałem, że nawet te choróbsko cię nie pokona - chichocze szczęśliwy.

Po chwili wraca do mnie, podnosi mnie i stawia na nogach. One jednak odmawiają mi posłuszeństwa i bezwładnie opieram się na chłopaku. Minho bez dłuższego zastanowienia schyla się i po chwili trzyma mnie już na rękach. Kierujemy się do obozowiska.

Nie ma muru.
Nie ma DRESZCZU.
Nie ma nad nami kontroli.
Jesteśmy wolni.
Niepokonani.
Silni.
Żyjemy.

***

Gdy w końcu docieramy do cywilizacji Thomas pośpiesznie otwiera drzwi drewnianej chatki, a Minho wnosi mnie do środka. Ostrożnie kładzie mnie na miękkie łóżko po czym przykrywa kocem. Brunet, którego nie znam wychodzi zostawiając naszą dwójkę samą. Uśmiecham się szczerze, a po moich policzkach spływają łzy.

-Jak to się stało, że żyjesz? - pyta nagle.
-Nie wiem, Minho. DRESZCZ powiedział, że dostaję drugą szansę, a potem było ciemno. Obudziła się na polanie, no i...no i zobaczyłam ciebie. Wiem, że nie ma labiryntu, nie ma niewoli, został stworzony nowy świat którym musimy kierować, prawda?
-Tak - kiwa głową chłopak - jesteśmy wolni.

Przyglądam się azjacie. Jest jeszcze wyższy niż ostatnio, kiedy go widziałam. Jego mięśnie urosły, a włosy ma jeszcze sekswoniejsze niż kiedyś.

-Ile czasu minęło? - zastanawiam się na głos.
-2 lata - szepcze ze smutkiem - 2 lata, mała...

Nieruchomieję. Nie było mnie dwa lata?Dwa lata minęły od ostatniego razu, kiedy powiedziała Minho "kocham cię".Dwa lata minęły od kiedy ostatni raz gotowałam streferom razem z Patelniakiem. Zabrano mi dwa lata z życia.

-Masz dziewiętnaście lat? - pytam z niedowierzaniem - a ja siedemnaście?

Minho chichocze.

-Sądzisz, że jestem dla ciebie za stary? - pyta z łobuzerskim uśmiechem. Brakowało mi tego uśmiechu. Bardzo mi go brakowało.
-Nie - stwierdzam i przyciągam do siebie chłopaka - jesteś w sam raz.

Azjata całuje mnie namiętnie, czule, radośnie, z tęsknota. Po chwili czuję jego ciężar na moim ciele. Przejeżdża ręką wzdłuż mojej szyi i niżej, po czym zatrzymuje się na biodrach. Słysze odgłos otwierania drzwi. Chłopak odrywa się ode mnie w ciągu sekundy i patrzy gniewnie na gościa.

-Puka się, jełopie - warczy.

Spoglądam na stojąca w drzwiach osobę. Chłopak w wieku mniej więcej 16 lat patrzy na nas, a jego twarz momentalnie przybiera kolor buraka.

-P-przepraszam - jąka się - ale wołają Pana.
-Musze iść, mała. Wróce za niedługo, a ty odpoczywaj. Przyślę ci tutaj Patelniaka, ogay? - całuje mnie w czoło.
-Ogay - odpowiadam i uśmiecham się - do zobaczenia.

Kiedy Minho wychodzi obracam się na bok i wpatruję w okno. Co chwilę widze przechodzących ludzi. Postanawiam, że nie będe bezczynnie leżeć i zanudzać się na śmierć. Wstaje i podchodzę do drzwi na przeciwko łóżka. Za nimi znajduje się mała, ale przytulna łazienka. Wyciągam szeroką, bordową bluzkę (podejrzewam, że należy do Minho) z szafy w rogu pokoju. Spodnie są na mnie o wiele za duże, tak więc postanawiam pozostać w moich. Po kąpieli, odświeżona i czysta, w nowej, pachnącej bluzce i niezbyt czystych spodniach, oraz mokrych włosach wychodze na dwór. Dookoła słychać rozmowy i śmiechy. Splatam chude ręce na klatce piersiowej i siadam na drewnianym krześle przed chatką. Nagle podchodzi do mnie ciemnoskóra dziewczyna o czarnych włosach i szerokich ustach. Uśmiecha się promiennie i podaje mi kilka par majtek, dwa biustonosze, trzy bluzki i dwie pary spodni.

-To dla ciebie - mówi - słyszałam, że kiedyś byłaś w labiryncie z chłopakami.

Kiwam głową i przyjmuję podarunek.

-To prawda - mówię - dzięki za ubrania, przydadzą mi się. Bluzki Minho są na mnie za dużo - sapię z udawaną irytacją.
-Wyglądasz uroczo w za szerokiej bluzce - stwierdza dziewczyna ze śmiechem - jestem Lauren - podaje mi rękę - a Ty Saki?
-Zgadza się - zciskam jej dłoń - Saki.
-Jesteś z Minho? - pyta nagle.

Zastanawiam się chwilę. Dwa lata temu chyba tak było. Dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Kocham go, a on mnie.

-Tak - odpowiadam po chwili.

Dziewczyna uśmiecha się smutno. Widać, że coś jej leży na sercu. Łapię ją za rękę.

-Co jest? - pytam troskliwie.
-Też miałam chłopaka. Byłam w grupie B. Umarł nagle. Tylko ja go pamiętałam, dopóki DRESZCZ nie przywrócił wspomnień reszcie. Z tego co wiadomo, to pojawił się w labiryncie przez przypadek. Miał trafić do grupy A.

Łzy nachodzą mi do oczu. To on był osobą, która miała trafić do strefy. Miał się tam pojawić zamiast mnie. Zaszła beznadziejna pomyłka, przez którą straciły życie dwie, niewinne osoby. Ale tylko jedna z nich wciąż żyje.
Nagle coś podpowiada mi, że powinnam sięgnąć do kieszeni spodni. Robię to bez zastanwienia i łapię za kawałek papieru. Rozprostowuję go i czytam na głos.

ZABILIŚMY CIĘ, WIĘC ZWRACAMY ŻYCIE TOBIE I TWOJEMU PRZYJACIELOWI -NEWTOWI. MAMY NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ WYBACZYCIE DRESZCZOWI KRZYWDY KTÓRE WAM WYRZĄDZIŁ.
MOGLIŚMY WRÓCIĆ DO ŻYCIA TYLKO DWIE OSOBY. ZOSTALIŚCIE WYBRANI. CIESZCIE SIĘ ŻYCIEM W NOWYM ŚWIECIE. DRESZCZ JEST DOBRY.

Lauren patrzy na mnie ze zdziwieniem. Zabiera mi kartkę i czyta zawart na niej tekst dobre pare minut.

-Jak udało im się powrócić ciebie i tego blondyna do życia? - zastanawia się na głos.
-DRESZCZ potrafi wiele rzeczy... - odpowiadam automatycznie, zgodnie z prawdą.

~***~

Przepraszam, że nie dodałam drugiego rozdziału wcześniej, ale było bardzo małe zainteresowania pierwszy, tak więc wolałam poczekać kilka dni :)
Miłego czytania, i mam nadzieję, że do jutra! \(^o^)/



Nowy Świat [The Maze Runner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz