Rozdział V

443 38 7
                                    

Otwieram oczy.
Nade mną stoi Minho.
Uśmiecham się.

-Dzień dobry - mówi i całuje mnie lekko w usta - wyspałaś się?

Kiwam lekko głową i wstaję. Zauważam, że zasnęłam w samym staniku i spodenkach. Moja twarz robi się czerwona ze wstydu. Zakrywam się kołdrą.

-Nie wstydź się mnie, mała - mówi Azjata.
-Ale... - zaczynam, ale nie jest dane mi skończyć.
-Jestem twoim chłopakiem, śpimy w jednym łóżku, dzisiaj dzieciaki wyprowadzają się do opiekunek, więc zamieszkamy tutaj jedynie w dwójkę. Czego się wstydzić? Masz idealne ciało, mała.

Uśmiecham się szczerze i stwierdzam, że Minho ma rację. Schodze z łóżka i bez wahania kieruję się do szafy po ubranie.

-Tak lepiej - komentuje chłopak.

***

Po obiedzie postanawiam chwilę posiedzieć w ciszy. Kieruję się do miejsca, gdzie odbywają się ogniska. W dzień panuje tam totalna pustka. Siadam na trawie i wpatruję się tępo w rozciagającą się przed moimi oczami łąkę. Nagle słyszę odgłos łamanych gałęzi. Nie odwracam się, w końcu nie ma się tutaj czego bać.I to jest właśnie mój błąd. Odgłos załadowania broni. Zimny przedmiot na tyle głowy.

-Myślałaś, że ci odpuszczę? - odzywa się głos za moimi plecami.
-Cara - mówię do siebie cicho.
-Podaj mi przynajmniej jeden powód, dla którego miałabym nie pociągać za spust - warczy. Czuję, jak jej ręka zaczyna się trząść.

Zaczynam myśleć. Nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej. Nie zrobiłam dla niej nic dobrego. Ośmieszyłam ją przed chłopakiem który jej się podoba. Nie ma ani jednego powodu.

-No dalej - ponagla mnie - a może błagaj o litość? Proś na kolanach o życie? Wołaj o pomoc?
-Nie jesteś potworem, Cara - mówię spokojnie. Jestem opanowana.
-To fakt, nie jestem. To nie ja ukradłam ci chłopaka - szyczy przez zaciśnięte zęby.

Wypuszczam powietrze przes nos. Nie mam zielonego pojęcia co robić.

-Nie zabrałam ci go. Nie walczyłam z Tobą o niego - stwierdzam - on od początku był mój.
-KŁAMIESZ! -wrzeszczy, a jej ręka drży jeszcze mocniej - NIE KŁAM!
-Nie kłamię, Cara. Nie kochasz go, jesteś zauroczono. Gdybyś go kochała, wiedziałabyś, że zabijając mnie zranisz jego uczucia do tego stopnia, że na pewno nie będzie cię chciał.
-Co ty wiesz o miłości, suko - warczy dziewczyna - zniknęłaś na dwa lata Bóg wie gdzie. Nagle powracasz i wszystko jest super. Dlaczego niby DRESZCZ przywrócił ciebie i tego blondyna do życia? Pewnie jesteście szpiegami, a to następna, pieprzona próba!

Zaczynam się lekko trząść. Rozzłościłam ją, wiem. Strach obejmuje moje ciało. Ona jest naprawdę zdesperowana, żeby się mnie pozbyć.

-Cara...przywrócili nam życie, ponieważ chcieli zrewanżować się tym, którzy najbardziej ucierpieli - mówię spokojnie, wolno - tylko dlatego. Nie było innego powodu.
-Dlaczego wszyscy twierdzą, że jesteś idealna?! - zmienia nagle temat - Piękna, urocza, mądra, silna, bystra, waleczna! Wszyscy cię tutaj kochają! Nie obchodzi mnie co się stanie ze mną, kiedy cię zabiję. Jeżeli ja nie mogę być najlepsza, to ty tym bardziej!

W ułamku sekundy odskakuję na bok, a wtedy rozlega się strzał. Odwracam się przodem do rozwścieczonej dziewczyny. Ze zdziwieniem wpatruje się we mnie, po czym szybko załadowuje pistolet jeszcze raz i celuje mi prosto w czoło. Już nie ma ucieczki. Mocno zaciskam powieki. Czekam na huk i przeszywający moje ciało ból.

-Puszczaj mnie! - wrzeszczy Cara.

Momentalnie rozwieram powieki i widzę dziewczynę szarpiącą się z Patelniakiem. Po chwili dołączają do niego inni chłopcy. Trójka z nich podbiega do mnie. Podnoszą mnie, a raczej moje ciało. Szok paraliżuje mnie na tyle mocno, że nie jestem świadoma tego, co się dzieje.

Nowy Świat [The Maze Runner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz