0.7

703 120 9
                                    

luke

Po naszej randce, Michael podwiózł mnie do domu, całując mnie w policzek na do widzenia. Pożegnał się ze mną i zostawił mnie przy drzwiach, z ręką na moim gorącym policzku, szerokim uśmiechem na ustach i skrzeczącą matką w oknie.

Gdy wszedłem do środka, mój brat zbombardował mnie pytaniami, które zignorowałem i poszedłem prosto do mojego pokoju, szczęśliwy, usnąłem.

Dzień wcześniej prawie w ogóle nie spałem, bo całą noc myślałem o Michaelu. Michael, Michael, Michael, to było wszystko co wypełniało moją głowę. To, jak na mnie działał, było dość dziwne.

Przez mój brak snu, usnąłem w pracy. Po kilku godzinach zostałem zbudzony przez błysk flesza. Podskoczyłem i szybko zmierzwiłem swoje włosy. Otwierając oczy, zobaczyłem znajomą burzę czerwonych włosów i telefon przytknięty do mojej twarzy. 

"Wyglądasz tak słodko jak śpisz, musiałem zrobić zdjęcie!"

Przez jego słowa rumieniec wkradł się na moje policzki. Patrzyłem w dół, bawiąc się własnymi palcami.

"Chcesz przyjść do mnie po pracy?" 

Moje serce przyspieszyło i wydałem z siebie ciche pisknięcie. Przytaknąłem. Uśmiechnął się i zaczął chodzić po sklepie. 

"To za ile kończysz?"

"W sumie to mogę wyjść w każdej chwili, ale zazwyczaj zostaje jeszcze godzinę." 

"Możesz iść teraz? Kocham spędzać z tobą czas; jesteś interesujący." 

"J-j-ja um.. Mogę iść teraz.. Tylko pójdę się przebrać z uniformu." 

"Mogę popatrzeć?" 

"Nie."

Zamknąłem za sobą drzwi, przez które za chwilę usłyszałem jęk. Zachichotałem. Gdy już się przebrałem, wróciłem do pomieszczenia i pobiegłem do Michaela, bo już stał przy frontowych drzwiach. 

On tylko się zaśmiał i złapał moją rękę, wyciągając mnie ze stacji.

"Powinniśmy?" 


cigarettes ⇨ muke plWhere stories live. Discover now