Mój wybawca

692 61 10
                                    


...Wielki wybuch ogłuszył mnie.
Upadłem na ziemię zdezorientowany.Słyszałem głosy,widziałem biegnących ludzi i nagle z dymu wyłoniła się postać.Tajemnicy wybawiciel z tarczą u boku.Nachylił się na de mną.Ujrzałem jego twarz,tą przepiękną twarz.Mówił coś do mnie lecz ja go nie
słyszałem.Widziałem tylko jak ruszał ustami.Próbowałem odgadnąć co mówi lecz na próżno.Przed oczami robiło mi się coraz ciemniej i ciemniej.Przestałem go widzieć w końcu nastała całkowita ciemność.

***

Obudziłem się w łóżku szpitalnym.Oszołomiony chciałem wstać.Ku mojemu zdziwieniu byłem przywiązany.
Mój wybawca siedział na krześle tuż obok mojego łóżka.Zobaczył że już od dłuższej chwili nie śpię.Wtedy się zaczęło.

-Buck ja wiem że ty mnie nie pamiętasz ale-przerwał nagle w połowie zdania i chyba nie miał zamiaru dokończyć.

-Odwiąrz mnie!-Zacząłem się szarpać jak opętany.Wysiłek ten na nic się zdał-proszę-Byłem zmuszony prosić.

-A tak jasne już się robi-odwiazywał grube supły z moich nadgarstków-Gotowe-powiedział odwiazując ostatni z supłów.

-Dziękuję-odpowiedziałem zafstydzony.

-Nawet nie wiesz jak mi było ciężko pogodzić się z twoją śmiercią, ale ty żyjesz i to jest dla mnie najważniejsze-Steve nagle zaczął mówić.

-Żyje?Ja już dawno nie żyję,to co robiłem trudno nazwać życiem.Po za tym ono się już i tak nie długo skończy.Tarcza,rząd i jeszcze pewnie Hydra zaczęli mnie już ścigać,a jeśli nie to zaczną.Znajdą mnie i osądzą za tych wszystkich których zabiłem i za to czego dokonałem.

-Pomogę ci-położył dłoń na moim ramieniu-Nigdy nie pozwolę na to aby ktoś znowu mi cię odebrał.

-Dlaczego chcesz mi pomóc ?-powiedziałem powstrzymując łzy.

-Tak robią przyjaciele-Chciałem się w niego wtulić i powiedzieć że pamiętam
,że jestem jego przyjacielem-Steve-nagle przypomniałem sobie jego imię.

-Tak-powiedział kapitan z uradowaną twarzą pełną nadziei.

-Kim byłem? No wiesz przed tym wszystkim-spytałem mając na dzieje że w końcu czegoś się dowiem.

-Byłeś moim najlepszym przyjacielem i nadal nim jesteś-Pierwsze zdanie wywołało na mojej twarzy lekki uśmiech-Byłeś także młodym żołnierzem który za wszelką cenę chciał walczyć za ojczyznę.

-Chociaż wtedy byłem coś wart-Wypowiedziałem myśl na głos.

-Nie mów tak,to nie twoja wina-spoglądał głęboko w moje oczy-Omamili cię wizją lepszego świata.

-Byłem głupi-spóściłem głowę.

Steve miał już coś powiedzieć gdy nagle do pokoju szpitalnego weszła lekarka.

-Dzień dobry i przepraszam jeżeli przeszkodziłam w romowie ale muszę zbadać Pana Barnes'a.

-W takim razie ja już pójdę- podszedł do drzwi chwycił klamkę gdy nagle się odezwałem.

-Nie-puścił klamkę i odwrócił się do mnie i Pani doktor twarzą-zostań ze mną-wbiłem wzrok w podłogę-proszę-wyszeptałem.

-Dobrze-uśmiechnął się i powrócił na swoje miejsce.Ja zdjołem wzrok z podłogi kierując wprost na piękne oczy blondyna.

***
Parę minut później badanie zostało zakończone.

-Po za drobnymi ranami,krwiakami i otarciami nic poważnego ci nie dolega,a co do Pana Rogersa proszę aby przypilnował pan swojego przyjaciela inaczej może się to dla niego źle skończyć.

-Oczywiście pani Black?-Spojrzał na etykietę-Osobiście dopilnuje aby Buck doszedł do siebie.

-Doskonale,mam nadzieję że mogę panu ufać-powiedział po czym wyszła z pokoju.

-Zabieram cię do siebie-powiedział Steve pakując torbę.

-Jak to do ciebie?-powiedziałem zdziwiony.

-Po pierwsze nie masz gdzie się zatrzymać,po drugie u mnie będziesz bezpieczny i najważniejsze to że będę cię znowu miał blisko siebie.

-Pójdę do jakiegoś taniego hotelu ja nie chce się tobie narzucać po za tym nie wiem czy...

-Bucky przestań !-przestał pakować i spojrzał na mnie zmartwiony-po za tym ja i tak nie przyjmuje odmowy-wrócił spowrotem do pakowania.

-Widzę że nie mam tu nic do powiedzenia-Steve się zaśmiał.

-Dokładnie-Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

___________________________________






Luki w pamięci || Stucky (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz