Nie wszystkie marzenia chcą być spełnione.

78 15 0
                                    

Vivian niechętnie wstała ze skrzypiącego łóżka i wyszła na korytarz. Nie lubiła tego robić. Za każdym razem jej wzrok przyciągały smutne wnętrza szpitalnych sal, cierpienie na twarzach pacjentów i jeszcze większa rozpacz ich bliskich.

Czuła się jakby przyjechał po niej czołg. Cała obolała, a jej zmysły jakby osłabione. Wszystkie bodźce dopływały do niej w opóźnieniu i najchętniej zostałaby w łóżku.

Jednak musiała wyjść. Wszystkie stawy i mięśnie, które przez dłuższy czas tkwiły w bezruchu, powoli zaczynały ją boleć. Poza tym nie mogła znieść radosnego trajkotania Nancy. Nie była przyzwyczajona do takiej ilości szczęścia w jednym miejscu, z nią samą. To wszystko zdawało się takie nierealne.

Zrobiła cztery długości korytarza i przeszła się kilkukrotnie po schodach. Miała ochotę wyjść z tego budynku i pobiec. Biec przed siebie i zostawić w tyle wszystkie zmartwienia. Niestety nie było to takie proste.

Wzięła kilka głębokich oddechów i wróciła do swojej sali. Jej spojrzenie powędrowało w stronę starszej pani, która w tej chwili trzymała w ręku różaniec, odmawiając modlitwę. Minęła ją i ruszyła prosto na swoje miejsce, starając się unikać kontaktu wzrokowego z Nancy, która prawdopodobnie odebrałaby to jako zachęcenie do rozmowy.

Położyła się na plecach i zamknęła oczy. Spokój nie trwał długo. Do pokoju wkroczyła grupa roześmianych pielęgniarek z lekarzem w białym fartuchu na czele. Popołudniowy obchód.

- Witajcie, drogie panie.

- Dzień dobry.- powiedziała niechętnie Vivan.

- Mam nadzieję, że listy do Mikołaja już napisane.- powiedział i spojrzał na Nancy.

Okej, była trochę młodsza od Vivian, ale nadal za stara na takie bzdety.

- Tak!- pisnęła otwierając szufladę i pokazując złożoną kartkę papieru, starannie ozdobioną złotymi i czerwonymi flamastrami.

- A pani, panno... Vivian?- powiedział zerkając do jej karty. Nie mogła się powstrzymać i parsknęła, patrząc na niego z ukosa. Musiała przyznać, że nie była dzisiaj w humorze na takie entuzjastyczne rozmówki.

- Jestem już na to za stara, panie doktorze.

- Nikt nie jest. Mikołaj spełnia życzenia wszystkich, niezależnie od wieku.- powiedziała jedna z pielęgniarek.

- Ma pani rację, panno Stacy. Myślę, że powinnaś napisać ten list.

Wszyscy w sali obrzucili ją oskarżającym spojrzeniem, jakby nie-napisanie tego durnego listu było czymś złym.

"Tak myślą? Świetnie. "- pomyślała i wyciągnęła z szuflady czystą, białą kartkę i długopis. Rozłożyła ją na zgiętych kolanach i zastanawiając się od czego zacząć, przygryzła końcówkę długopisu. Doktor w odpowiedzi posłał jej serdeczny uśmiech i wraz z pielęgniarkami opuścił pomieszczenie.

Tusz wreszcie zetknął się z białym papierem i Vivian zaczęła zawzięcie pisać, jakby bała się, że zaraz zgubi jedno ze słów.

Nancy, aż spojrzała na nią i wzruszając ramionami, położyła się na drugim boku.

Swoim rozwlekłym pismem nakreśliła ostatnie zdanie u dołu kartki. Spojrzała z satysfakcją na całe dzieło.

Drogi św. Mikołaju!

Muszę szczerze przyznać, że nie piszę do ciebie z własnej woli. Ludzie którzy to robią są zakłamanymi egoistami. Cały świat wysyła listy, zapełnione od góry do dołu rozmaitymi zachciankami i życzeniami. Uważam, że to okropnie samolubne zachowanie. Dlaczego? Każda z tych osób widzi tylko czubek własnego nosa, nie myśląc o tym co TY czujesz, lub co TY o tym myślisz.

Niestety to tylko moje osobiste zdanie. List pisany do ciebie bez żadnych określonych próśb, nie różniłby się niczym od innych, wymienianych przez ludzkość. Muszę więc powiedzieć coś o swojej zachciance. Nie mam jakiś szczególnych życzeń. Nie potrzebny mi nowy telefon, pieniądze. Tak naprawdę moją jedyną potrzebą, na tą chwilę jest śmierć. Nie wiem czy spełniasz tego rodzaju zachcianki. Raczej szczerze w to wątpie. Ale mogę się chociaż pochalić, że jestem jednyną osobą, która w liście do Mikołaja poprosiła o odebranie czegoś, a nie dostanie. Nie oszukujmy się- moje życie jest niewiele warte. Przynoszę więcej szkód, trosk i problemów, niż jakichkolwiek korzyści.

I w sumie to wszystko. Mam nadzieję, że zużywając tą kartkę, spełniłam oczekiwania pana doktora w związku z moim czerpaniem przyjemności z nadchodzących świat.

Pozdrawiam,

Vivian Maxwell.

Westchnęła i złożoną na pół kartkę odłożyła na stojąca obok łóżka półkę. Całe napięcie zeszło z dziewczyny, a jej osłabione ciało ogarnęło zmęczenie.

Zamknęła oczy i zanurzyła się w białej pościeli, myśląc o tym co by się stało, gdyby jej życzenie naprawdę się spełniło.




Under the sky// #OUaDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz