Vivian otworzyła oczy z zaskoczeniem uświadamiając sobie, że jest już rano. Ostatnie dwa tygodnie praktycznie przespała. Wszystkie leki, które jej podawali bardzo osłabiały ją i właściwie sen był jedyną rzeczą na jaką miała ochotę. Nie czuła wtedy bólu, a co najważniejsze przenosiła się do zupełnie innego świata, z daleka od surowych sal oddziału onkologii.
Podniosła się na łokciach i rozejrzała po pomieszczeniu. Kobieta na końcu spała, a Nancy leżała na plecach z zamkniętymi oczami i uśmiechem na twarzy. Dziewczyna poczuła żal, że wczoraj była dla niej tak niemiła i postanowiła to nadrobić.
- Hej.- powiedziała, a uśmiech na twarzy blondynki tylko się poszerzył.- Co się stało?
- Nic. - odpowiedziała, nadal nie otwierając oczu.
- Jesteś pewna?- zapytała Vivian unosząc brew.
- Zaraz wracam.- Nancy wstała nagle i ruszyła do wyjścia. W progu odwróciła się i kolejny raz posłała w jej kierunku uśmiech.
Wzruszyła ramionami i przerzuciła nogi na brzeg łóżka. Wzięła do rąk list który wczoraj napisała i odsunęła szufladę, gdy nagle z środka wysunęła się biała kartka.
Zmarszczyła czoło i sięgnęła po biały kawałek papieru, który spadł na ziemię. Złożoną na pół kartkę pokrywało nieznane, pochyłe pismo. Vivian przetarła oczy i uniosła list odczytując jego treść.
Nie sądzę , żeby proszenie Mikołaja o takie rzeczy było właściwe. Mówisz o egoizmie ludzi, którzy oczekują od niego spełniania życzeń, a nie myślisz o wyrzutach sumienia, które mogłyby go dopaść po odebraniu życia tak pięknej dziewczynie. Potrzebujesz, aby ktoś pokazał ci jakieś konkretne powody, dla których powinnaś zostać przy życiu? Wystarczy tylko powiedzieć.
Wypisując te słowa mogę domyślać się co czujesz. Jestem pewien, że nie jest to strach. Ludzie w twojej sytuacji są nieustraszeni.
Opisałbym to raczej jako zaskoczenie zmieszane z podekscytowaniem. Możesz być pewna, że oba te uczucie są słuszne. Zamierzam bowiem sprawić, że te święta będą dla ciebie wyjątkowe.
Dla mojej kochanej, stojącej jedną nogą w grobie*, Vivian
J.
*To żart, ale jeśli nie przestaniesz, to sama się w końcu do niego wpędzisz.
Podniosła wzrok znad kartki i zmieszana odłożyła ją do szuflady.
Zaskoczona? Tak.
Podekscytowana? Owszem.
Jednak coś tu nie grało. Na wszelki wypadek uszczypnęła skórę na dłoni.
To było dziwne, ale w pozytywny sposób. W jej życiu, tak jakby, nagle zaczęło się coś dziać. Chociaż sama nie wiedziała co.
Spojrzała na półki pozostałych pacjentek, ale nie było na nich niczego podobnego.
Kto mógł napisać ten list? Nie miała pojęcia. Jednak z tyłu głowy cały czas towarzyszyła jej myśl, że skądś zna autora.
Pochyłe pismo, inteligencki styl i nieskrywana pewność siebie bijąca z każdej głoski listu. To wszystko zdawało się co najmniej znajome.
CZYTASZ
Under the sky// #OUaD
Short Story"Słona łza spłynęła po policzku dziewczyny, by po chwili upaść na białą, szpitalną poduszkę. Vivian ścisnęła w dłoni kilkukrotnie złożoną kartkę papieru. Odwróciła twarz w stronę okna. Nancy nie mogła zobaczyć, że płacze. Nic jednak nie mogła poradz...