Idę po dziwnie miękkim podłożu, a wokół panuje ciemność. Czuję jak ktoś trzyma mnie za rękę, ale nie mogę odwrócić się i zobaczyć kto to.
Robię krok do przodu. Następny i jeszcze jeden, gdy nagle ziemia odsuwa się i tracę grunt pod nogami. Próbuję złapać się trzymanej dłoni, ale ten ktoś rozplata swoje palce i mnie puszcza. Próbuję krzyczeć, ale z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk.
Spadam.
Ciemność rozerwała się i oczom dziewczyny ukazała się dola część łóżka; metalowe rurki, pomalowane białą, w połowie obdartą farbą, a na niej tabliczka z jej nazwiskiem i medycznymi danymi.
Vivian wzięła trzy powolne, głębokie oddechy starając się unormować puls. To jej się nie spodobało. Pierwszy raz od naprawdę długiego czasu straciła panowanie. Zawsze kontrolowała swoje sny, to co się w nich dzieje i kto się w nich pojawia.
Bez patrzenia sięgnęła po komórkę i sprawdziła godzinę.
6:48
Na zewnątrz nadal panował mrok, a na korytarzu już krzątały się osoby z personelu. Spojrzała na inne pacjentki. Obie kobiety spały. Wzrok Vivian utkwił przy łóżku starszej pani. Wiedziała jak ma na imię, ale nic poza tym. Jak to możliwe, że odkąd tu tkwi nie zamieniła z nią ani słowa?
Dziewczyna wzięła ostatni głęboki oddech i ponownie oparła się na poduszce. Kilka lat temu, o tej porze roku razem z rodzeństwem przekopywałaby cały dom w poszukiwaniu prezentów. A teraz? Leży tu i kiedy już większość pacjentów, pielęgniarek i doktorów wróci do swojej rodziny, aby świętować, ona zalegnie na łóżku, wpatrzona w białą, smutną ścianę.
Nagle Vivian przypomniało się coś, a raczej ktoś, kto miał uczynić te święta mniej beznadziejnymi. Przez jej ciało przepłynęła fala ciepła, a na twarzy wymalował się szczery uśmiech. Zapewne wyglądała teraz głupio, naiwnie i dziecinnie. Jak te kilka słów mogło tak odmienić jej nastawienie? Usiadła prosto na łóżku i znów odetchnęła głęboko by uspokoić galopujące z podekscytowania serce.
Nadal nie mogła przypomnieć sobie kim był autor listu. Miała to imię na końcu języka, a po każdej próbie przypomnienia sobie go, ogarniała ją okropna frustracja. Tak jak wtedy kiedy nie możesz sobie przypomnieć nazwy książki, czy filmu, który tak ci się podobał, a którego tytuł chwilowo wypadł ci z głowy.
Sięgnęła rękami do kartki, którą wczoraj zostawiła na półce, ale w środku nie było niczego. Dziewczyna zmarszczyła czoło. To nie możliwe. Była pewna, że otrzyma odpowiedź. Już chciała zapalić światło w pomieszczeniu, by skrupulatniej poszukać listu, jednak wtedy mogłaby obudzić towarzyszki. Wzięła więc telefon i marnym światłem z ekranu komórki, oświeciła podłogę. Kartka mogła spaść. Zajrzała pod swoje łóżko, łóżko Nancy i szafkę, ale nie było tam niczego. Wstała i przejrzała wszystkie rzeczy z szuflady. Powoli zaczynała się niepokoić. Co jeśli nie znajdzie odpowiedzi, bo po prostu jej nie dostała? Podniosła kołdrę i cicho wstrząsnęła nią. Zajrzała pod prześcieradło. Uniosła poduszkę. Bingo.
Z brzegu leżała wsunięta, zgięta w połowie, śnieżnobiała kartka. Chyba nikt dawno tak bardzo nie ucieszył się na widok kawałka papieru. Dziewczyna podniosła ją i wsunęła za gumkę spodni, aby uporządkować pościel. Kilkanaście sekund później z westchnieniem usiadła na łóżku i powoli uchyliła skrawek papieru, aby ponownie zobaczyć dostojnie pochyłe pismo.
Droga Vivian,
Chciałbym zacząć od odpowiedzi na twoje pytania. Po pierwsze: Kim jestem? Nie mogę ci jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Nie jestem na pewno niebezpieczeństwem. Nie piszę do ciebie, żeby cię zastraszyć, czy też w jakikolwiek sposób skrzywdzić. Ale cieszę się, że już te kilka słów które z chęcią ci przekazuję mogą wywołać uśmiech na twojej pięknej twarzy. Poza tym jestem chłopakiem, czego się już raczej domyśliłaś. Pytanie drugie: Znamy się? W zasadzie to sama na nie odpowiedziałaś, ale skoro potrzebujesz potwierdzenia, to owszem, masz rację. I ostatnie: Czym sobie zasłużyłaś, że w te piękne, śnieżne święta zawracam sobie głowę, taką ofiarą jak ty? Otóż nie rozumiem dlaczego jesteś wobec siebie tak okrutna. Mam nadzieję, że użyte słowo- ofiara- miało jedynie dodać nieco dramatyzmu, bo inaczej poza udowodnieniem dlaczego warto żyć, wywołaniem kolejnego pięknego uśmiechu i pokazaniu niesamowitości tego świata, musiałbym także podnieść ci samoocenę, bo jesteś najinteligentniejszą, najzabawniejszą, najbardziej zarozumiałą i upartą, pięknością jaką znam.
Zostały nam argumenty dla których warto zostać przy życiu. Ciężko mi jest spisać tu kilka liter, które nagle w magiczny sposób sprawią, że na nowo odkryjesz motywacje do nie- umierania. To tak nie działa.
Na końcu wiadomości dopisałaś jeszcze życzenia. Kusi mnie żeby zawrzeć je w tym liście, ale zapewne obudziłabyś się zanim zdążyłbym je napisać. Mam nieco inny plan żeby ci je przekazać, ale nie mogę ci również wszystkiego zdradzać. Czyż prezenty- niespodzianki nie są najlepsze? Reszty dowiesz się w swoim czasie.
PS: Nie pisz już nic dla mnie. Myślę, że wszytko co powinno być zachowane na piśmie zostało już napisane. Jeśli mi wierzysz, to czekaj. Tak jak miliony dzieci będzie czekać dziś na pierwszą gwiazdkę.
xoxo,
J.
CZYTASZ
Under the sky// #OUaD
Short Story"Słona łza spłynęła po policzku dziewczyny, by po chwili upaść na białą, szpitalną poduszkę. Vivian ścisnęła w dłoni kilkukrotnie złożoną kartkę papieru. Odwróciła twarz w stronę okna. Nancy nie mogła zobaczyć, że płacze. Nic jednak nie mogła poradz...