Rozdział III

20 2 0
                                    

Coraz więcej bodźców docierało do umysłu Kalii. Słyszała delikatne szemranie, czuła zapach staroci oraz cynamonu. Leżała na czymś twardym. Czyżby to była podłoga?

Otworzyła oczy, oślepiło ją białe światło. Wzrok musiał się dopiero przyzwyczaić. Pomału dźwignęła się do pozycji siedzącej. Jęknęła cicho i potarła obolałą głowę. Rozejrzała się wokół.

Znajdowała się w okrągłym pokoju z kilkoma oknami. Na wprost niej znajdowały się schody, prowadzące w dół. Było tu dość przytulnie. Brązowa boazeria okrywała niskie ściany. W kącie stała zabytkowa szafa, obok mieścił się biały, bujany fotel. Po jej prawej stronie umieszczone było stare łóżko. W koszyku pod oknem spoczywały książki, długopisy i kartki.

Niedaleko spokojnie tykał metalowy zegar. Kalia przyjrzała się mu dokładnie. Sięgał sufitu. Nie posiadał ani wskazówek ani cyfr. Jedynie wahadło wskazywało na to, iż on działa.

-A to dobre... - sapnęła dziewczyna, wstając na nogi.

Podłoga głośno zaskrzypiała, a Kalię oblała fala stresu. Jakaś część niej mówiła, że trzeba uciekać. Druga nalegała, aby jednak zostać. Kalia wytężyła słuch. To co się stało przeszło jej najśmielsze oczekiwania.

Wszystkie możliwe dźwięki docierały do jej umysłu ze zdwojoną siłą. Słyszała szelest liści poruszanych przez wiatr. Niedaleko bzyczała mucha, a na dworze szczury wdrapywały się po ścianie domu. W oddali płynął strumyk. Skądś dobiegały przytłumione rozmowy. Usłyszała cichy odgłos kroków. Kroków?!
Kalia zaczęła panikować. W tym momencie pragnęła tylko rozpłynąć się w powietrzu.

Rzeczywiście, ktoś delikatnie podążał w górę schodów. Kalia cofnęła się w tył pod ścianę. Serce chciało wyskoczyć jej z piersi. Wstrzymała oddech. Zza rogu wyszła niska postać. Popatrzyła na dziewczynę. Kalia nie wytrzymała i w obronnym geście machnęła ręką. W kierunku schodów pomknęły niewielkie iskierki.

-Ha ha ha! - zaśmiała się przyjaźnie tajemnicza postać.

Dopiero teraz nastolatka zauważyła, że to kobieta. O dziwo, nie potrafiła określić jej wieku. Może było to spowodowane zdziwieniem, wywołanym przez niesamowite płomyki. Czy ja je "stworzyłam"?

-Musisz się jeszcze wiele nauczyć, jeśli chcesz...

-Gdzie ja jestem? - przerwała jej Kalia.

Na twarzy kobiety odmalowało się zdumienie.

-Nie wiesz? - było to raczej stwierdzenie, aniżeli pytanie.

-Tak się składa, że nie. - burknęła dziewczyna.

-Zostawię Cię z tym samą. Powiedz, kiedy... sobie przypomnisz. A teraz musisz trochę odpocząć.

-Ale co ja tu robię? I kim wogóle ty jesteś? - Kalia była coraz bardziej wytrącona z równowagi.

- Jeżeli już chcesz wiedzieć to mam na imię Sonas. A teraz chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju.

Sonas podeszła do jednej ze ścian. Postukała w nią parę razy. W miejscu, gdzie położyła rękę, ciężkie mury rozstąpiły się, a oczom ukazały się kolejne, lecz niewielkie schody. Kalia stała jak wryta, kobieta uśmiechnęła się pod nosem i podążyła dalej.

Na szczycie schodów znajdował się salonik z ogromną ilością książek i wygodnymi pufkami. Kalia zauważyła wiele drzwi odchodzących od tej małej biblioteczki i postanowiła przeszukać je wszystkie, gdy tylko zostanie sama.

Tymczasem Sonas zaprowadziła ją do ogromnej sypialni. Pierwsze, co zwróciło uwagę dziewczyny to piękne łóżko, wyglądające niczym z bajki. Była tak zmęczona, że nawet nie zapytała, czy może z niego korzystać. Rzuciła się na puchową kołdrę i ułożyła wygodnie. Zastanawiała się jeszcze co tu robi i czy rodzice się o nią martwią, gdy sen otulił jej ciało.

Sonas po cichu wyszła z pokoju i przymknęła drzwi.

Kalia // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz