Rozdział V

19 1 2
                                    

Po krótkim wypoczynku w swoim pokoju, Kalia udała się na zewnątrz. Na schodach spotkała wesołego, starszego mężczyznę.

-Moje uszanowanie. - ukłonił się dwornie.

Dziewczyna uśmiechnęła się. Czyli to już drugi mieszkaniec Sihir, którego spotkałam.

Nastolatka wypadła na zewnątrz i stanęła na małej werandzie. Widok jak z balkonu, tyle że teraz, późnym popołudniem, panowało tu male zamieszanie. Kilka osób plewiło młode rośliny, inni budowali mały mostek nad rzeką, ktoś malował letni krajobraz, ktoś wieszał pranie, ktoś pozdrawiał znajomego. Widocznie dom Sonas to szczególne miejsce pracy.

Rozglądając się wokół, Kalia zrobiła krok do przodu. Ku jej wielkiemu przerażeniu, stopa nie natrafiła jednak na żadną podparcie. Mało brakowało, a dziewczyna spadłaby z kilku drewnianych schodków. Straciła jednak równowagę i zachwiała się do przodu. W tym samym momencie poczuła jak ktoś łapie ją w talii. Uff... Odetchnęła głęboko i oswobodziła się z ramion swojego wybawcy. Otrzepała koszulkę i szybko odwróciła się w stronę nieznajomego.

Przed nią stał wysoki chłopak mniej więcej w jej wieku. Miał na sobie dżinsy, czarną podkoszulkę i szarą kamizelkę. Na nogach oczywiście trampki. Ale nie w kolorze ciemnym. Jego buty okazały się jaskrawo żółte. Cera była normalna oprócz policzków, które teraz oblały się delikatnym rumieńcem. Miał ciemne raczej brązowe włosy i jasne oczy, które teraz lśniły niczym wczesne gwiazdy i lustrowały Kalię.

- Gdzie tak lecisz? - roześmiał się.

- W stronę słońca.

- Raczej ziemi... Mam na imię Impian. - chłopak wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.

W pierwszej chwili Kalia nie wiedziała o co chodzi. Dopiero po chwili niezgrabnie uścisnęła jego dłoń.

- A ty jesteś...? - zaczął Impian.

Kąciki ust Kalii uniosły się lekko, była jednak zbyt zdezorientowana, aby odpowiedzieć.

- Nie musisz odpowiadać. Jesteś piękna. - powiedział chłopak.

Jego twarz była wielce rozmarzona i promienna.

W następnym momencie przemknął przez nią cień zdziwienia i strachu. Bez słowa minął zszokowaną Kalię i pobiegł w bliżej nieokreśloną stronę.

Co za tupet - pomyślała dziewczyna i naraz uśmiechnęła się pod nosem. Przypomniała sobie jego lśniące oczy.

Otrząsnęła się szybko i postanowiła, że wymaże z pamięci to niezbyt fortunne wydarzenie.

Odwróciła się na pięcie i zeszła z werandy na spotkanie z Sonas. W końcu odnalazła jej jasno brązowe włosy niedaleko małego lasku. Kobieta była zajęta tworzeniem różnych narzędzi z ubogich materiałów. Obok niej siedziała starsza pani w szarej sukience z włosami lśniącymi srebrem.

- Ooo... Jesteś już. - rzekła ta pierwsza- Skoro tak, to pora sprawdzić, co tak naprawdę umiesz oprócz wywijania językiem i stawianiu na swoim zdaniu.

Srebrzysta wydała coś na dźwięk prychnięcia, kaszlu i urywanego śmiechu.

- Czy wszystko w porządku? - zatroskała się Kalia.

Kalia // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz