2

699 43 3
                                    

Wysiadłam z samolotu z nogami jak z galarety. Cały lot myślałam i odmawiałam paciorki o bezpieczne lądowanie. Jak widać wszechmocny wysłuchał moich próśb. Szłam właśne odebrać swoje bagaże. Przy biurku siedziała starsza kobieta z pozorów wyglądająca na miłą. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej.

-Przepraszam ale gdzie mogę odebrać swoje bagaże? Lot z Nowego Yorku linia...-spojrzałam na bilet - 452.

-Korytarzem prosto i w lewo. Tam będzie tabliczka. Myślę, że trafisz.-powiedziała tak szybko, że chyba nie zrozumiałam.

Na lotnisku bylo pelno ludzi co wiązało się z ostrym charmiderem.

Woah łatwo powiedzieć prosto i w lewo. Bla bla bla. Potrafię zgubić się w markecie nie wspominając już o lotniskach.

Z gburowatą miną udałam się przed siebie. Miałam serdecznie dosyć ludzi jak na dzisiejszy dzień. Co chwilę ktoś mnie szturchał, nadeptywał na buty nie wspominając już o zakatarzonych obleśnych starcach.

Fuuj...

Zatrzymałam się w pewnej chwili i rozejrzałam.

Bingo!

Na tablicy informacyjnej ciągnął się pas czerwonych liter wyjaśniających miejsce pobytu bagaży. A więc teraz muszę się zawracać i przejść kolejny raz obok otyłego i pryszczatego rudzielca, który kichał bez przerwy.

Wrrr...

Na samą myśl na mojej skórze na baczność stanęły wszystkie włoski. Zmarszczyłam brwi i wykminiłam, że teraz będę trzymała się blisko ściany. Szłam cały czas pod prąd i nie jednokrotnie dostałam łokciem w brzuch lub ramieniem w szczękę. Z moimi 160 centymetrami czułam się jak liliput.

***

-Przepraszam nazywam się Sky Brown i przyleciałam z Nowego Yorku samolotem lini 452. -powiedziałam stając naprzeciwko wysokiej kobiety w mundurze rozdającej bagaże.

-Sky Brown? -spytała kobieta.

-Tak chciałabym...-przerwała mi stanowczo.

-Twoje bagaże zostały w Nowym Yorku. Przykro mi. Będą do odebrania dopiero jutro.-wydukała i podeszła do wołającej o pomoc kobiety.

Jestem tu, a moje bagaże tam. Ugh...czy może być jeszcze gorzej?

Wyciągnęłam komórkę i od razu zadzwoniłam do Tristiana. Jeden sygnał...drugi...trzeci...abonament tymczasowo niedostępny.

A więc może być jeszcze gorzej...

Zrezygnowana usiadłam na ławeczce obok młodego mężczyzny. Wyciągnęłam nogi przed siebie i wpół leżałam podpierając ręką głowę.

Coś czuję, że będzie niezły cyrk jak Tristian się nie zjawi.

Kręciłam się i cały czas spoglądałam na wejście do lotniska czy aby przypadkiem nie wchodzi przez nie mój brat. Obiecuję, że jak tylko go zobaczę to wykastruję go moją spinką do wlosów. Przez dłuższą chwilę bawiłam się moimi palcami przeplatając przez nie długie brązowe włosy. Usłyszałam jak ktos krzyczy moje imię. Zerwałam się z wielkim rogalem na twarzy i szeroko otwartymi oczami wyglądając brata. Niestety zbieżnosć imion. Moja energia szybko się ulotniła. Ponownie z hukiem opadłam na ławeczkę. Poczułam wibrację w przedniej kieszeni jeansów.

Od: Tristian

Gdzie ty się podziewasz? Stoję i czekam z godzinę na Ciebie pod numerem lini 341.

Do: Tristian

Ciemna maso! Jestem na linii 452! To budynek obok!

Od Tristian

Upsik :D

Woah mój roztrzepany 18-letni brat.

Czasami zdaje mi się, że jakby powieżono mu opiekę nad dwu tonowym słoniem to nawet jego by zgubił.

Poczułam palce wbijające się w moje żebra. Podskoczyłam do góry od razu zasłaniajac się rękoma. Moje oczy ujrzały ciemnookiego bruneta śmiejącego się w najlepsze.

-Jestem kurewsko wściekła na Ciebie!-krzyknęłam jemu do ucha.

-Auć.-syknął krzywiąc się i pocierając dłonią obolałe ucho.-Gdzie twoje bagaże Sky?

-Dobre pytanie.

Już 2 rozdział. Błagam nie zniechęcajcie się jak jest mało wyświetleń :c Każdy kiedyś zaczynał pisać na wattpadzie i od razy nie zbierał kokosów.
Liczę, że książka się przyjmie.

Bad Boys In CollageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz