7

558 33 1
                                    

Stało się coś czego najbardziej się obawiałam. Na całym osiedlu rozległ się piskliwy dźwięk dochodzący z samochodu. Piskliwy dźwięk co ja gadam! To alarm!

Jeżeli oni się dowiedzą, że chciałam szperać w ich rzeczach ubiją mnie jak psa...moje życie dobiegło kresu.

Z dumu wybiegli trzaskając drzwiami wszyscy chłopcy. Patrzyli na mnie i po chwili zaczęli się nerwowo rozglądać z wypisaną złością na twarzy.

-Widziałaś kto próbował się dobrać do auta?-spytał przejęty Dylan.

-Sky co ty robisz w środku nocy na dworze do jasnej cholery!-krzyknął Tristian.

-Ja..ja...-przerwał mi David.

-Wiesz gdzie pobiegł?

Patrzyłam wryta na nich.

Wasz sprawca stoi przed wami debile.

-Jak mnie zobaczył to pobiegł tam!-wskazałam szybko palcem na ulice.

Spojrzeli i jak pies za piłką wszyscy pobiegli oprócz mnie w tamtą stronę.
Odetchnęłam ciężko i skierowałam się do domu. I tak samochód jest zamknięty, a ponadto ma alarm, który umarłego by z grobu wybudził.

Poszłam szybko do swojego pokoju i przebrałam się zrezygnowana w piżamę. Runęłam na łóżko i zatraciłam się w myślach.

***

Rano obudził mnie brzdęk tłuczonego szkła. Z szeroko otwartymi oczami zbiegłam schodami na dół do kuchni. Wpadłam tam i moim oczom ukazał się Brian w samych bokserkach.

Grecki Bóg seksu...

Z otwartą buzią z zaskoczenia przyglądałam się jemu. Wyprostował się i spojrzał ukradkiem na mnie.

-Podobają Ci się?-spytał.

Patrzyłam na niego i zapomniałam jak się mówi. Z moich ust wydobył się cichy jęk i wbrew woli moje nogi powędrowały w stronę idealnie wyrzeźbionej sylwetki. Jego bicepsy oraz szyja były pokryte licznymi tatuażami.

Mało myśląc moja dłoń ku zaskoczeniu chłopaka powędrowała prosto do jego ciepłej skóry. Oddychał równomiernie, a jego klatka piersiowa unosiła się i w wolnym tempie opadała.

-Łaaaa...-wyjęczałam zafascynowana tym widokiem.

-Fajne co nie?-z jego ust wydobył się stłumiony śmiech połączony z poranną chrypką, który momentalnie wybudził mnie z zachwytu. Zaskoczona swoim dziwnym zachowaniem odsunęłam się od niego i spojrzałam w czekoladowe uradowane oczy.
Spojrzałam ze wstydu na swoje stopy i zobaczyłam, że mój kubek, który ma dla mnie wartość sentymentalną leży roztłuczony na płytkach. Złość powróciła spiorunowałam wzrokiem chłopaka opierającego się o blat.

-Coś ty zrobił!-warknęłam.

-A to?-wskazał na mój roztrzaskany kubek.

-Tak. To.-wydukałam zaciskając pięści.

-Spadł.-wzruszył ramionami.

-A nie przyszło Ci czasem do głowy, żeby wziąć inny kubek!

-Oj nie dramatyzuj. -wywrócił oczami.-Nikt nie lubi Biebera. Przy okazji. Możesz to posprzątać?-bardziej rozkazał niż spytał.

-Nie jestem twoim niewolnikiem!-warknęłam i napięcie ze łzami w oczach odwróciłam się i poszłam głośno człapiąc do swojego pokoju.

Czułam, że zaraz wyleję hektolitry łez w poduszkę.

Egiostyczna świnia!

Wpadłam na czyjąś twardą pierś. Podniosłam wzrok i zmrużyłam oczy.

-Hej Sky. -przywitał się ze mną Jace.

-Zostaw mnie idioto.-wydukałam i wślizgując się do pokoju zatrzasnęłam jemu drzwi przed nosem.

Mój kubek...kubek, który dostałam od nie żyjącej już babci...teraz już po zawodach. Nic z niego się nie uratuje...

Ze złości powtarzałam to sobie w myślach jak mantrę.

Łapcie rozdziałek ludziska!:3
Wesołych Świąt.

Bad Boys In CollageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz