Rano wstałam po pierwsze nie wyspana, a po drugie wszystko mnie bolało. W lustrze wiszącyn naprzeciwko łóżka mogłam dostrzec, że mam siano na głowie. Przeciągnęłam się jak kot co spotkało się z bólem przeszywającym moją klatkę piersiową. Do tego brzuch bolał mnie niemiłosiernie.
Czyżby okres się zbliżał?
O nie błagam tylko nie to. Stęknęłam i wyszłam z cieplutkiego łóżeczka. Spokrzałam zaspanymi oczyma na kalendarz wiszący na ścianie. Dziś 24 maja.
Uh...
Wzięłam białe dopasowane jeansy oraz luźniejszy czarny top. Poszłam z sianem na głowie oraz ubraniami do swojej łazienki. Otworzyłam drzwi i obracając się jak kołek zamknęłam je za sobą. Odwracając się tyłem do drzwi wytrzeszczyłam oczy i zaniemówiłam. W kabinie prysznocowej malowała się dobrze zbudowana sylwetka mężczyzny. Ale byłam pewna, że to nie Tristian bo jest wyższy.
-Sky? Co ty tu robisz?-spytał mnie wyłaniający się z ręcznikiem na biodrach Jackson.
-Co ja tu robię?! Kurwa no raczej mieszkam! Co ty robisz w mojej łazience?-wysyczałam jak żmija.
-Tamta była zajęta. Sory ale musiałem się gdzieś wykąpać.-powiedział jakby to było normalne wchodzić do czyjejś łazienki i brać w niej prysznic.
Co za skończony idiota!
Miałam otwierać buzię ale za ramieniem Jacksona była uchylona kabina i mogłam zauwarzyć, że po mojej ścianie prysznicowej ścieka mój ulubiony brzoskwiniowy żel pod prysznic, który nawiasem mówiąc był drogi. Do moich pięści napłynęła krew. Byłam taka zła, że stwierdzam iż w każdej chwili mogę się na niego rzucić z pięściami.
-Wypierdalaj stąd idioto!-wrzasnęłam zaciskając szczękę.
Nic nie mówiąc sprawnie mnie wyminął i wyszedł zostawiając burdel w mojej łzience.
Zrezygnowania potarłam się po czole i zaczęłam od oskarżania łazienki różnymi preparatami.
Chuj wie co Jackson robił tu.
Nałożyłam grube żółte ręlawice wcześniej związując gumką włosy.
Po jakiejś godzinie łazienka błyszczała. Byłam z siebie dumna.
Tak tak...mam pierdolca na punkcie porządku.
Stanęłam na środku łzienki i z dumą przyglądałam się panującemu tu porządkowi.
Po zlustrowaniu czystości wzięłam długi odprężający prysznic. Wychodząc owinęłam włosy w ręcznik oraz swoje ciało.
Wyszłam w samych ręcznikach z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Człapiąc po schodach słyszałam głośne rozmowy chłopaków.Jedyny plus to to, że nie mam okresu yea.
Stając w przejściu łączącym kuchnię i salon nasłuchiwałam ich rozmów. Nie trwało to długo bo gdy Cole mnie zobaczył szturchnął Jace'a, natomiast Jace szturchnął Davida. David szturchnął Tristiana, a mój brat tego idiotę zwanym Jackson'em.
-O a kto to wstał?-Tristian zadał retoryczne pytanie uśmiechając się przy tym.
-Kawy mała?-spytał David.
Widząc morderczy wzrok Tristiana skierowany na nieświadomego Davida przygotowującego mi kawę mogłam z ręką na sercu stwierdzić, że za określenie "mała" będzie miał pogawędkę na osobności.
-Nie dzięki. Jakoś nie mam ochoty na kawę od kąd ktoś.-spiorunowałam wzrokiem opierającego się o blat Cole'a-Stłukł mi kubek.-warknęłam.
Usiadłam na wolnym miejscu obok Jace'a.
Tristiam spojrzał spod przymrużonych powiek na Cole'a, a ten spostrzegawszy jego wzrok spojrzał pytająco na niego.
-Co?-wzruszył ramionami.
-Po pierwsze.-wyrwał mu kubek z dłoni, a ten zdezorientowany spojrzał na niego.-To mój kubek. Po drugie co zrobiłeś z kubkiem Scarlett?
Uh...nie na w od że swojego pełnego imienia.
-Kurwa macie jakąś pierdoloną panie na kubki? Dobrze się czujecie? Ta-wskazał na mnie palcem -Lamentuje od wczoraj o głupi kubek. Ty-wskazał na mojego brata-Wyrywasz mi kubek z kawą.
-Stary mówiłem Ci, że u nas każdy ma własny kubek.-Tristian strzelił pięścią w blat.
-Cole było wziąć inny kubek i po sprawie.-wtrącił się stając po naszej stronie David.
Chłopak wytrzeszczył oczy i złapał się za głowę.
-Kurwa żyję z bandą wariatów. Może na urodziny kupię wam karnet do psychiatryka?-sarknął kręcąc głową na boki.
-Może kupię Ci kubek żebyś nie brał nie swoich?-odgryzłam się.
-Wychodzę.-rzucił i założył kurtkę będąc przy drzwiach frontowych.
-Możesz nie wracać.-krzyknęłam, a on rzucił morderczym wzrokiem na mnie i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Sky masz się trzymać od niego z daleka.-warknął mój brat łapiąc mnie za łokieć.
Wywróciłam oczami.
-Sky lepiej słuchaj brata.-powiedział cicho Jace patrząc na mnie.
Spojrzałam w jego stronę.
-Dobra.-fuknęłam i wyrwałam łokieć z uścisku dłoni Tristiana.-Wychodzę.
Poszłam szybko na górę. Przebrałam się we wcześniej naszykowane ubrania i zeszłam po niecałych 10 minutach na dół.
Zarzuciłam szybko skórzaną kurtkę i pośpiesznie nałożyłam czarne glany.Wyszłam z domu kierując się q stronę miasta.
Czas poznać ludzi.
Będąc w połowie drogi poczułam wibrację i dzwonek przychodzącej wiadomości.
Od: Nieznany
Chcesz ten jebany kubek? Proszę bardzo.
Zmarszczyłam brwi. Usłyszałam pisk opon. Po chwili obok mnie zaparkował czarny nowoczesny SUV. Zdezorientowana nie wiedziałam czy mam uciekać przed potencjalnym gwałcicielem. Trzaskając drzwiami z samochodu wyszedł naburmuszony Cole z małą siateczka w dłoniach. Podszedł do mnie. Nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały. Musiałam zadrżeć głowę do góry żeby spojrzeć w jego cudne oczy. Usłyszałam trzask szkła. Nerwowo spojrzałam w dół. Cole trzymał w dłoniech odwróconą zwisającą swobodnie siatkę, a na chodniku leżały resztki mojego kubka. Wytrzeszczyłam oczy.
-Nie dziękuj Sky.-warknął i obchodząc samochód wsiadł do niego i z piskiem opon ruszył przed siebie.
Czułam jak kolejny raz w moich oczach zbierają się łzy. Cicho zaszlochałam i schyliłam się żeby pozbierać resztki kubka.
Kolejny raz płaczę przez tego dupka!
MIŁEGO czytania!^^
CZYTASZ
Bad Boys In Collage
RandomDo niedawna mieszkanka NY. Życie osiemnastoletniej Sky zmieni się gdy przeprowadzi się do Londynu i zamieszka ze swoim bratem. Tajemniczy chłopak zawładnie jej życiem. Czy będą razem? Czy typowego szkolnego "bad boya" okiełzna Sky?