#1

134 15 4
                                    


~*~14 lat później~*~

Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej. 5:23 Czemu musiała wybrać sobie pracę, do której mam na szóstą rano?! Bo kocham to robić. Ślamazarnie wypełzłam spod cieplutkiej kołdry i ruszyłam do łazienki. Przeciągnęłam się i wyszłam z mojej sypialni. Kat była na dyżurze. Przyszła pani doktor jeździła jak na razie w karetce, jako ratownik medyczny. Różnica między nami polegała na tym, że ja już skończyłam moją edukację, co do zawodu, a ona miała jeszcze przed sobą kilka lat studiów. No, ale cóż będzie zarabiała od mnie więcej. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wróciłam do mojej sypialni i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam bieliznę i czarną bokserkę. Nie miałam, po co się stroić i tak cały dzień chodzę w koszarówkach*. Wyjęłam jeszcze czarne jeansy. Nie pójdę przez miasto w samej bieliźnie! Szybko się ubrałam, wsadziłam telefon to tylnej kieszeni spodni i sprawdziłam godzinę. 5:48 Trzeba się sprężać, jeśli nie chce się spóźnić. Wyszłam z pokoju i pędem udałam się do kuchni. Nabazgrałam krótki liścik do Kat, że wrócę późno. Dyżur od 6 do 22 idealnie! Założyłam bluzę i buty. Zamknęłam drzwi i wsadziłam klucze do kieszeni w spodniach. Wyciągnęłam telefon 5: 50 Nie zdarzę! Zbiegłam ze schodów i jak błyskawica wypadłam na prawie pustą ulicę. Ruszyłam biegiem do remizy, naprzeciwko przedszkola, do, którego chodziłam. Nie było daleko, ale i tak prawie zawsze się spóźniałam. Musze to przyznać jestem nocnym Markiem. Nie usnę przed 24, a wstać muszę już o piątej! Przebiegłam już ostatnie skrzyżowanie, kiedy obok mnie pojawił się samochód Jacoba. Jacob był starszy od mnie o rok, poznaliśmy się w liceum i zakumulowaliśmy. Uśmiechnęłam się szeroko widząc go. Był moim najlepszym, zaraz po Kat, przyjacielem.

- Podrzucić Cię? – Zapytał opuszczając szybę. Do remizy zostało mi jakieś sto metrów, a on chciał mnie podwieźć? Mógł powiedzieć, że kończy dyżur. Prychnęłam i ruszyłam dalej. Była 5: 57 Spóźnię się! Znowu! Zaczęłam biec w stronę wielkiego czerwonego budynku. Na parkingu stały samochody chłopaków. Przebiegłam przez ulicę i usłyszałam za sobą głos mojego przyjaciela. – Następnym razem wystawie Ci mandat! – Pogroził mi palcem i roześmiał się. Wielki mi pan policjant. Wypięłam mu język i weszłam do remizy.

Od razu usłyszałam głośne śmiechy moich kolegów dobiegające z małego salonu, jaki tu mieliśmy. Miasto całkiem nieźle wyposażyło nam remizę. Plazma, nowoczesna kuchni, konsola do gier, bardzo wygodne łóżka, najnowszy model wozu... Weszłam do salonu cała zlana potem. David i Mark rozgrywali emocjonujący mecz w Fifę, Simon krzątał się w kuchni, Tom rozmawiał z Raphael'em(obaj zostaną niedługo ojcami i świrują).Nigdzie nie widziałam Willa. Ruszyłam do mojej szafki. Po drodze spotkałam Arthura. Traktowałam chłopaków jak swoją rodzinę. Byłam najmłodsza i choć pracowałam tu już drugi rok to nadal wołali na mnie „Młoda". Mam dwadzieścia jeden lat młoda to ja mogłam być jak chodziłam do szkoły. Zatrzasnęłam szafkę i sprawdzając facebooku wróciłam do salonu. Usiadłam na fotelu, a raczej rozłożyłam się na nim. To był mój fotel i nikomu bym go nie oddała. Spojrzałam na telewizor. Barcelona, którą grał Mark, przegrywała z Atletico, sterowanym przez Dawida, 3:2. Rudzielec zaczął histeryzować, że jego ukochana Barca nie może przegrać z jakimś tam Atletico Madryt. Patrzyłam na nich i omal nie wybuchłam śmiechem. Mecz dobiegał końca, kiedy Will wszedł do salonu. Will był kapitanem naszej jednostki. Mój uśmiech poszerzył się na jego widok. Jego blond włosy wypłowiały, a oczy straciły blask. To on, jako jedyny odmachał mi, kiedy byłam w przedszkolu. Szybko wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Mężczyzna zachwiał się i odwzajemnił mój uścisk. Nasze drogi krzyżowały się dość często. Jak nie stałam tam na zjeżdżalni, to on przychodził do przedszkola, potem do podstawówki. Był na zakończeniu mojego liceum. Przyjął mnie z wielką chęcią. Jak to ujął „Przyda nam się kobieca ręką i jako, że się znamy to masz tą pracę". Odsunęłam się od niego i usiałam na fotelu. Will przywitał się z chłopakami i ruszył do swojego biura.

Girl in red helmet ~n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz