#3

93 11 1
                                    

Spojrzałam na dom, w którym dorastałam. Samochód mojej mamy stał na podjeździe. Wpadnę do niej później. Nigdy nie byłyśmy specjalnie blisko. Zawsze siedziała do późna w pracy. Najlepsze kontakty miałam z Jimem, ale wyjechał do Londynu. Moi znajomi z dzieciństwa tez wyjechali Mulinger. Zostałam sama. No nie do końca... Kat poznałam w liceum tak samo jak Jacoba. Tworzymy zgrana paczkę. Westchnęłam i ruszyłam w stronę małego parku niedaleko. Przed oczami cały czas miałam błękitne oczy Nialla. No chłopak był przystojny! Każda dziewczyna to powie. Te jego niebieskie oczy. Mogę przysiąc ze widziałam w nich male iskierki. Blond włosy postawione do góry na żel. Jak to by było zatopić w nich dłonie... Ja tak pomyślałam?! Kurwa! Ogarnij się mój popierdolony mózgu! On jest moim konkurentem na stanowisko kapitana MOJEJ jednostki! Potrząsnęłam głową starając się wyrzucić z niej obraz blondyna i wszystkich rzeczy z nim związanych. Usiadłam na huśtawce i rozejrzałam się dookoła. Nic się nie zmieniło od mojej ostatnim wizyty tu. Drzewa dawały przyjemny cień. Dzieci bawiły się na pobliskim placu zabaw. Może w przyszłości przyprowadzę tu swoje dzieci... Przy prowadzę je tu, a następnego dnia zginę na akcji. To może sie stać. Pamiętam, że jak byłam jeszcze w przedszkolu to zginął jeden ze strażaków. Charls Warnen. Stałam jak zwykle na zjeżdżalni. Na maszcie powiewała flaga z czarną wstęgą. Wóz stal na podjeździe. Strażacy chodzili w galowych munturach z czarną wstążka przy czapce i na lewej kieszeni. Włączyli syrenę i stanęli równo przy chodniku. Wtedy zobaczylam karawan z eskortą policji. Syreny wyły, koguty świeciły, a za karawanem szła kobieta z dwójką dzięki i wózkiem. Will tak jak reszta strażaków stanęła na baczność i zasalutowala. Sama tez stanekam jak oni i podarzalam wzrokiem za czarnym samochodem. Nie chce, żeby moje dzieci szły tak za karawanem, w którym ja bym jechała. Dzieciaki tamtego strażaka mają teraz po kilkanaście lat. A najstarszy chłopak pewnie nie jest wiele starszy od mnie. Poczulam jak ktoś potrzasa moim ramieniem.

- Caroline co tu robisz? - Spojrzalam na moją rodzicielke. Kobieta juz sporo po czterdziestce patrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami. Włosy spiela na czubku głowy w starannym koku. - Ej, słuchasz mnie? - Spytała patrząc prosto w moje oczy.

- Tak słucham Cie. Mam dziś wolne, wiec postanowilam sie przejść. Kat uczy sie na jakiś egzamin nie chciałam jej przeszkadzać. - Powiedziałam chowając telefon do kieszeni bluzy. Wstalam z huśtawki o potknelam sie. Ja to jednak udana jestem. Podparlam sie o mamę i usmiechnelam sie.

- Wejdziesz do mnie? - Spytała, kiedy stalam juz sama. Chciałam być sama. Dawno nie widziałam sie z babcią. Mój telefon wydał z siebie dźwięk. Spojrzalam na moją rodzicielke. - Zobacz co to. - Powiedziała pokazując na moją kieszeń. Wyciagnelam telefon i sprawdzilam co sie dzieje. Dostalam wiadomość od Kat. Wyjrzalam zza telefonu na mamę. - Spokojnie mam czas. Spotkanie mam dopiero na 16, więc zdarzymy jeszcze porozmawiać. - Tak jak zwykle. Praca na pierwszym miejscu. Idealna matka, która przypomniała sobie o mnie dopiero, kiedy miałam wybierać studia. Chciała, żebym tak jak ona została prawniczką. Niestety mamusi nie jestem taka jak ty. Robię to co kocham i nic nie zmnieni mojego podejścia do pracy w straży. Nacisnelam na ikonke Mesengera i wcisnelam zdjęcie Kat.

Kat: Ej, gdzie jesteś??
Ja: W parku koło mojego starego domu, a co??
Kat: Wiesz, bo pod naszymi drzwiami stoi taki mraśny blondyn... Brałabym xD
Ja: Nie wpuszczaj go!
Kat: A kto to?? Twój kolega... hm..
Ja: Konkurent na stanowisko kapitana jednostki. Masz go nie wpuszczać!
Kat: Zrozumiano przyszła pani kapitan! *salutuje xD*
Kat: Ale brała bym go... Nawet w korytarzu
Ja: Ogarnin swoją niewyżytą dupe! I tak wiem, ze jestś dziewicą xD
Kat: Ty też kochana ;*
Ja: Zamknij morde! Nie chce wpaść z jakimś facetem poznanym na imprezie!
Kat: Tak jasne... To ja wpuszczę tego blondyna. Życz man miłej zabawy.

Girl in red helmet ~n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz