L i a m
(Wtorek, 21:40)
Blondwłosa kobieta bardziej wtuliła się w mój pozbawiony koszulki tors, a ja naciągnąłem kołdrę na jej plecy. Zacząłem przemierzać opuszkami palców niezwykle krętą trasę po plecach Julianne - uwielbiała być miziana.
- Chcesz o tym porozmawiać? - spytałem cicho niebieskooką widząc, że coś nie daje jej spokoju.
Zaprzeczyła ruchem głowy. Westchnąłem.
- Chciałbym być dla ciebie oparciem, bezpieczną przystanią, w której będziesz mogła schronić się o każdej porze dnia, czy nocy. Pozwól sobie pomóc. - poprosiłem, mając nadzieję, że dotrę w jakiś sposób do Jules.
- Chcesz mi pomóc? Zapewnij ochronę Zaynowi.
- Słucham?- nie dowierzałem.
- Nie jest bezpieczny. Nikt nie jest bezpieczny, a zwłaszcza on, gdy leży tam zupełnie sam, całkiem bezbronny...
- Promyczku... Proszę, powiedz mi o co chodzi.
Kobieta zagryzła wargę. Ponownie pokręciła głową.
- Nie chcę aby ktokolwiek znów ucierpiał. Mam już dość bólu.
- Obiecuję, że nikomu już nie stanie się krzywda.
Chciałem poruszyć temat uczuć jakie żywi wobec Zayna, ale przerwał mi to mój wibrujący telefon.
✉ Ashford
Christmas potrzebuje pomocy.- Kłamca. - wypowiedziała blondynka, która właśnie wstawała i zaczęła się ubierać.
Domyśliłem się, że przeczytała smsa, którego otrzymałem.
Brawo, Liam.
+10 do wiarygodności, zakpiłem z samego siebie.J u l i a n n e
(Wtorek, 22:48)
- Co zrobiłeś?! - wrzeszczałam na przyjaciela, który jak gdyby skulił się na krześle, na którym siedział, wtulając plecy w oparcie krzesła.
- Julianne, nie krzycz, proszę. To mu w niczym nie pomaga.
- Nie próbuj mnie pouczać, Ashford! - warknęłam do Jamesa, wbijając przy tym w niego mocne, pełne gniewu spojrzenie. - Ty skretyniały dupku! - ponownie zwyzywałam Christmasa.
- Hej, musiałem, okej?
- Palant!
- Liam przyjacielu, pomóż!
Spojrzałam na Payne'a, który na jego [Liama] szczęście pozwolił bym robiła to co robię, wiedząc, że najprawdopodobniej gdyby choćby spróbował cokolwiek powiedzieć to i on zostałby zmieszany z błotem.
Wow, jestem niezwykle wpływowa. Powinnam napisać książkę pod tytułem "Jak wytresować faceta?".
- July, aniele...
- Nie podlizuj się, Christmas!
- ...ty jesteś jak Matka, która wybacza swoim dzieciom nawet najgorsze głupstwa...
- Ale co ty mi tu pieprzysz. Lee, na litość boską!
- Mówiłem ci już jak pięknie dzisiaj wyglądasz? - wyszczerzył się w charakterystyczny dla siebie sposób.
Dostał ode mnie w twarz.
Na odpuszczenie grzechów.
- Frajer. Co powiedziała ci ta pomarszczona wywłoka Castile?
- Auć?
- Nie denerwuj mnie, kiedy jestem dla ciebie łaskawa. Co powiedziała?
- Zostałem zawieszony w obowiązkach. - powiedział udając beztroskiego.
Opadły mi ręce. Pięknie, z pewnością tego teraz potrzebowaliśmy!
- Co jeszcze?
- Skąd ty... Nie ważne. Jutro mam przyjść do jej gabinetu na rozmowę. Jeśli nie wytłumaczę jej co robiłem w jej gabinecie to prawdopodobnie wytoczy mi proces.
- Aha. - mruknęłam, nie mając już do tego wszystkiego siły.
Szybkim krokiem wyszłam przed szykowny budynek sądu, siadając na jednej z skąpanych w ciemności ławek.
Wyciągnęłam telefon, wchoddząc w wiadomości.
Do: Duch
Zabijesz mnie jeśli ładnie poproszę?Chyba zwariowałam.
Schowałam twarz w dłoniach i oparłam łokcie na swoich kolanach.
Boże, i co ja mam zrobić?
Siedziałam tak, żałosna, użalająca się nad sobą, w rozsypce, do momentu aż poczułam ciepły materiał na ramionach, co oznaczało, że ktoś właśnie próbował ogrzać mnie swoją kurtką.
- Nie chcę rozmawiać. - ostrzegłam nie mając nawet siły, by się odwrócić.
- Nie musimy. - usłyszałam w odpowiedzi, od razu rozpoznając głos mojego rozmówcy. Liam usiadł obok mnie na ławce. - Możemy posiedzieć razem w ciszy i to w zupełności mi wystarczy. Bo najważniejsze, że tu jesteś. Ze mną. - szatyn posłał mi ciepły, delikatny uśmiech.
- To takie... wow. Nie wiem co powiedzieć. - zabrakło mi słów. Wypowiedź Liama mnie zamurowała.
Payne pogłaskał mnie po policzku.- Nie nawidzę, gdy cierpisz. Czy chociaż przez ten jeden moment możemy zapomnieć o wszystkich problemach i pozostać choć przez chwilę w naszej małej nieskończoności?
Nadzieja. Miał nadzieję.
Miał rację.
- Okay. Zgodzisz się na wszystko co zaproponuję? - spojrzałam na niego z tajemniczym błyskiem w oku.
- Wszystko - mruknął mężczyzna.
- Kochaj się ze mną. Tu, teraz, już, na tej ławce. - wypowiedziałam, pewnie patrząc w jego czekoladowe piękne oczy, w których wychwytywałam każdą pojawiającą się emocje; najpierw zaskoczenie, potem niedowierzanie, zawahanie, strach, aż w końcu podjął decyzję i zobaczyłam czystą miłość i pożądanie.
- Okay?
- Okay.
----------------------
Bang, bang, bang!
Cześć i czołem, Promyczki!
Naszła mnie nocna wena i w końcu dokończyłam ten rozdział.Jest to najkrótszy rozdział jaki napisałam w tym opowiadaniu.
Co sądzicie?
Lots of love, D.
♥
CZYTASZ
Imposture • Payne
FanfictionW jednej chwili po sali przeszedł cichy pomruk, a w następnej wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Nadszedł czas na wyrok sędziny. Audrey Castile rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, a spojrzenie jej fiołkowych oczów zatrzymało się na oskarżonym. L...