M i a
W świetle nowych dowodów spojrzałam na wszystko z innego punktu widzenia. Nie sądziłam, że mogę się tak bardzo pomylić. Ale kto mógł to wiedzieć?Julianne wiedziała, odezwał się ten mądry głosik w mojej głowie, od początku miała rację.
Potraktowałam ją zbyt ostro. Gdy ja zachowywałam się jak ostatnia zdzira, Jules cały czas szukała mordercę Jade - tego prawdziwego. Koniecznie muszę naprawić relację, którą zdążyłam mocno nadwyrężyć.
Późnym popołudniem złożyłam wizytę Jamesowi z nadzieją zastania mojej blond przyjaciółki, ale nie było jej w domu Ashforda, w parku ani w żadnym innym miejscu. Spytałam o nią kilku naszych wspólnych znajomych, ale jak na złość nikt nic nie wiedział, nikt jej nie widział... zupełnie jakby się rozpłynęła.
Wieczorem wchodząc na moją posesję przy drzwiach dostrzegłam jakiegoś rudowłosego mężczyznę. Kiedy usłyszał, że się zbliżam odwrócił się przodem do mnie, a lampa zewnętrzna oświetliła jego twarz, więc mogłam bez trudu rozpoznać w nim kolegę ze szkoły.
- Johnathan. - odezwałam się pierwsza. - Dobrze cię widzieć.
- Ciebie również, Mia. Wszystko w porządku? - spytał przekrzywiając głowę lekko na bok i przejechał po mnie swoim wzrokiem.
- Tak. - odpowiedziałam.
Nie powiem, pod wpływem jego spojrzenia zrobiło mi się ciepło, bo cholera. Johnathan był na prawdę bardzo przystojny. Przypomniałam sobie jak w liceum trochę się w nim bujałam. Ale wspomnienia musiały poczekać. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je i gestem zaprosiłam mojego kolegę do środka jednak on pokręcił głową z przepraszającym uśmiechem.
- Przepraszam, ale wpadłem tylko na chwilkę. Jules poprosiła mnie bym sprawdził czy się trzymasz.
Skinęłam lekko głową trochę zawiedziona, a mężczyzna odwrócił się na pięcie i wyszedł przez bramkę na chodnik. Weszłam do domu, ale już po chwili wybiegłam z niego jak oparzona i goniłam Johnathana.
-Johnathan! Zaczekaj! - zawołałam i sekundę później stanęłam przed nim. Rudowłosy spojrzał na mnie unosząc jedną brew do góry. - Gdzie ona jest?
- Kto?
- Jules.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Że co?!
Jak on może? Przecież wiem, że wie! Zebrałam w sobie pokłady pewności siebie i spojrzałam na niego z taką determinacją w oczach, że powinno mu się od tego zakręcić w głowie. Mężczyzna po krótkim czasie złapał mnie za rękę i pociągnął do mojego domu. W środku oparł się o balustardę schodów i skrzyżował ręce na piersi. Powtórzyłam jego gest, opierając się o ścianę naprzeciw niego.
- Mów. - zażądałam.
- Mia, uwierz mi, że na prawdę chciałbym móc ci powiedzieć, ale...
- Nie obchodzą mnie twoje wyjaśnienia. Chę tu i teraz dowiedzieć się gdzie jest moja przyjaciółka. Muszę z nią porozmawiać, to bardzo ważne!
- Jest bezpieczna. - uciął krótko.
- Blake, nie bądź dupkiem!
- Naraża swoją karierę i życie by wsadzić zabójcę twojej córki do więzienia, poświęca siebie dla ciebie, a ty to wszystko utrudniasz, Rodgers. - warknął w moją stronę a po plecach przeszły mi dreszcze. - Nie powiem ci na chwilę obecną niczego o miejscu jej położenia, bo mogłoby to mieć fatalne zakończenie.
CZYTASZ
Imposture • Payne
أدب الهواةW jednej chwili po sali przeszedł cichy pomruk, a w następnej wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Nadszedł czas na wyrok sędziny. Audrey Castile rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, a spojrzenie jej fiołkowych oczów zatrzymało się na oskarżonym. L...