☃ 8."Jakież to niewychowane!" ☃

322 48 5
                                    

Weszliśmy do mojego domu, a brat Viv od razu poleciał do salonu, gdzie przebywali moi rodzice. Był naprawdę uroczym dzieckiem, które ubóstwiałem. Nie raz już przebywał u mnie, nawet wtedy kiedy była mamą bądź tata. Vivan prosiła mnie, abym się nim zaopiekował, bo musiała coś załatwić, a jej matka miała to w duszy. Nie miałem serca się nie zgadzać, więc brałem go do siebie. 

Rodzice nie raz mnie pytali co to za maluch. Nawet myśleli, że to moje dziecko, które przed nimi ukrywam, co było śmieszne. Mówiłem im, że to brat kogoś tam i muszę się nim zaopiekować. Nie wiedzieli, że Vivian jest jego siostrą, a pod dachem mają małego Maye. Lecz teraz, gdy zareagowali tak miło na wieść, że spotykam się z brunetką, to co mi szkodzi zdradzić im kim jest ten maluszek. 

- Cześć, mały! - przywitał się mój ojciec. 

Ściągnąłem kurtkę i buty, po czym udałem się do salonu. Maye szła zaraz za mną, nadal czuła się nieswojo. Lecz musi do tego przywyknąć. 

- Zajmiecie się nim przez jakiś czas? Musze porozmawiać z Viv. - Patrzyłam na nich w ciszy. Tata skinął głową. Odwróciłem się na pięcie i ciągnąc za sobą brunetkę, udałem się do swojego pokoju. 

Usiadłem na łóżku i w ciszy patrzyłem przed siebie. Jakieś dwadzieścia minut temu, rozmawiałem z jej rodzicami, co było bardzo nieprzyjemne? Tak, można tak powiedzieć. Nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić. W końcu, nie chciałem, aby Vivian miała potem przeze mnie nieprzyjemności, więc kulturalnie się z nimi kłóciłem. Od zawsze chciałem to zrobić. Chociaż zdawałem sobie sprawę, że i tak przegiąłem.

- Mów - szepnęła brązowooka siadając obok mnie. 

Kątem oka zerknąłem na nią. Nie okazywała żadnych emocji. Czekała na to, aż ja zabiorę głos, więc to zrobiłem.

Patrzyłem jak moja dziewczyna wychodzi z kuchni, zostawiając mnie samego z tymi ludźmi. Zapewne oczekiwała, że udam się za nią, lecz ja nie miałem takiego zamiaru. Może to i głupie, ale musiałem porozmawiać z nimi. Odwróciłem głowę w ich stronę. Byli widocznie zdziwieni, że zostałem. Też się tego nie spodziewałem.

- Vivan już poszła, na ciebie też pora - powiedziała nie miło brunetka-mama dziewczyny.

- Nie podoba mi się to, jak traktujecie państwo Vivian. - Nie owijałem w bawełnę. Sto razy wolałbym siedzieć teraz z nią, aniżeli rozmawiać z nimi. Są do mnie wrogo nastawieni i nic tego nie zmieni, tak mi się zdaje. Od zawsze mieli moją rodzinę za gorszą, a tak nie było. To oni nie potrafili dać swoim dzieciom miłości i wsparcia.

- Nie powinno cie to interesować - syknął pan Maye.

- A jednak interesuje. - Wiem, że nie powinienem tak odpowiadać, ale nie potrafię inaczej.

- Jakież to niewychowane!

- Odezwała się babka, która nie potrafi tolerować innych - prychnąłem. Niall posuwasz się za daleko! - mówiło mi sumienie. - Czy pani kiedykolwiek zastanawiała się, jak czuje się Vivian po tym co pani do niej mówi? Wie pani, że to boli? Mocniej niż uderzenie, przysięgam. Ona jest nieszczęśliwa, jej samoocena jest strasznie zaniżona, dzięki państwu. Nie wiem, co ona zrobiła, czym jest winna. Lecz mam nadzieję, że państwa zachowanie względem niej się zmieni! Dziękuję, tyle chciałem powiedzieć. - Odwróciłem się i udałem do przedpokoju, gdzie miałem zamiar się ubrać. Po chwili z góry zeszła brunetka wraz ze swoim bratem. Uśmiechnąłem się w ich stronę. 

Opowiedziałem dziewczynie to wszystko, co się działo. Jej twarz była zdziwiona, ale jednocześnie szczęśliwa. Byłem z siebie zadowolony.

- Dziękuję, kocham cię - szepnęła, przytulając się do mnie.

- Nie dziękuj, słońce. - Ucałowałem ją w głowę.

Chwilę później do pokoju wleciał młody Maye i zaczął wyrywać Vivian z mojego uścisku. Ciągle mówił "Vivian jest moja, puść ją!". To było urocze, byli tacy zżyci.


☃☃☃

Niall na tym gifie >>>>>>>>>>>

Jutro lub pojutrze ostatni rozdział! :c

Jak przygotowania do świąt?

Przepraszam, że rozdział dodałam o dzień później, ale nie miałam wczoraj ani siły, ani chęci.




Let it snow!  ☃• horanWhere stories live. Discover now