☃1 "Niech pada śnieg!" ☃

800 62 3
                                    

Podnoszę głowę znad poduszki. Pierwszy dzień przerwy świątecznej, co oznacza, że za dwa dni wigilia.

Ubieram się szybko, a następnie schodzę schodami na dół, do kuchni. Stoi tam mama gotując coś, a tata siedzi przy stole z gazetą w ręku czytając dzisiejszą prasę. Spoglądają na mnie, a ja uśmiecham się do niech promiennie, podjadając sałatkę, którą moja mama przygotowała. Kocham jej kuchnie. Tak genialnie gotuję, że nie mogę się oprzeć, aby nie podjadać. Przez nią tak bardzo uwielbiam jeść, a znajomi nazywają mnie łakomczuchem! Gotuje za dobrze, lecz nie narzekam.

Rodzicielka krzyczy na mnie i rzuca we mnie ścierką. Sprytnie omijam kawałek materiału. Pokazuję jej język, a ona prycha pod nosem. Taka sytuacja jest na porządku dziennym, jeżeli mam być szczery.

- Nie trafiłaś - mówię.

- Synu, jeżeli chcesz nadal mieć to co u ciebie najcenniejsze, to wyjdź - mruczy pod nosem.

Przewracam oczami i wybiegam z kuchni, aby ubrać buty i kurtkę, a następnie szybko wychodzę z domu. Na ulicach jest kilka centymetrów białego puchu. Oddycham głęboko. Jak ja uwielbiam powietrze zimą!

Patrzę na dom na przeciw. Brunetka stoi na dworze i z grymasem na twarzy patrzy na swojego brata, który lepi, uśmiechnięty, bałwana. Marszczę brwi widząc, że owa brunetka nie ma na sobie nic oprócz cienkiego swetra. Czy ona chce się rozchorować, przed samymi świętami? Nie ma nic gorszego niż choroba, a zwłaszcza w okresie Świąt Bożego Narodzenia. A no i jeszcze podczas wakacji! 

Idę w stronę domu Vivian, aby porozmawiać z dziewczyną. Mimo, że jej rodzice nie przepadają za mną. Tak samo jak moi za nią. I w sumie, mamy zakaz spotykania się, lecz to szczegół. 

Nie wchodzę na posesję państwa Maye, chcę żyć. Dziewczyna nie zauważa mnie, więc chwytam śnieg w dłoń i formuję z niego kulkę, aby następnie rzucić nią w brązowooką.

- Ty idioto! - krzyczy w momencie, kiedy zimny śnieg spotyka się z jej ciałem. 

Szybkim krokiem dziewczyna podchodzi w moją stronę, stając na przeciw mojej osoby. Patrzy na mnie gniewnym wzrokiem, jakby chciała mnie zabić. Po chwili przechodzi przed ogrodzenie, aby móc być bliżej mnie. Podoba mi się to. 

- Och, Viv. Nie wiedziałem, że jesteś taka sztywna. - Śmieję się. Mam bardzo dobry humor dzisiejszego dnia i nic tego nie zmieni. 

- Horan, igrasz z ogniem.

- Aktualnie wyglądasz jak sopel lodu - szepczę nachylając się w jej stronę. 

Całuję lekko jej usta i przytulam do siebie, aby było jej trochę cieplej.  Nie wiem co jej stuknęło do głowy, aby wychodzić na dwór tak ubrana, a zwłaszcza zimą. Krzyk młodszego brata Viv, spowodował, że spojrzeliśmy na niego.

- Niech pada śnieg! - krzyczy i jak na zawołanie pierwszy biały puszek spada na jego nos, który jest już czerwony.

   ☃   ☃  ☃

Moje pierwsze świąteczne ff! Podoba się? Hah, rozdziałów dużo nie będzie, właściwie to nie wiem ile, lecz tak 24 grudnia planuje koniec "Let it snow!"










Let it snow!  ☃• horanWhere stories live. Discover now