Prolog

10.8K 466 28
                                    

Idąc spokojnie, nieśpiesznym krokiem, pośród spadających na ziemię pojedynczych kropel ciepłego, letniego deszczu, usłyszałam klakson. Zawsze odwracam głowę. Odruchowo, nie oczekując nikogo. Tym razem się nie obejrzałam. Szłam dalej, a deszcz zaczął padać mocniej z sekundy na sekundę. Od domu dzieliło mnie jakieś 20 minut drogi. To niewiele. Uwielbiam deszczową pogodę, więc obfity prysznic nie sprawiał mi kłopotu. Mamy 16 dzień lipca, pełnia lata. W tym roku jednak ten miesiąc jest wyjątkowo bardzo deszczowy. Usłyszałam cichy pomruk zbliżającej się powoli burzy. Stanęłam i uniosłam swoją twarz ku górze. Chłodne krople deszczu spływały mi po policzkach. Miałam olbrzymią chęć na napisanie wiersza, lecz wiedziałam, że żadne słowa nie są w stanie opisać tego co teraz czuję. Nie było to do końca szczęście ani smutek. To było coś pomiędzy, co łapało za serce tak okrutnie i bezlitośnie, że chciało się płakać i krzyczeć tak głośno jak tylko struny głosowe na to pozwolą, a z drugiej strony nie widziało się najmniejszego powodu by to uczynić. Miałam olbrzymią chęć na skomponowanie utworu, lecz wiedziałam, że żaden dźwięk, żaden interwał ani żadna tonacja nie są w stanie przekazać tego co chcę powiedzieć. To nie była euforia ani żal... To była tęsknota.

Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Pragnęłam złapać w płuca jak najwięcej tego skropionego deszczem powietrza. Nagle poczułam na swoim ramieniu ciepłą delikatną dłoń. Zadrżałam, nawet nie wiedziałam jak zareagować. Strach mnie sparaliżował. Delikatnie się obróciłam. Ujrzałam tę samą piękną kobiecą posturę, którą widziałam niemalże codziennie. W jej prześlicznych szarych oczach ujrzałam troskę. Jednak na jej twarzy widniał szczery, ciepły uśmiech.

-Jesteś cała przemoknięta! Zaraz rozpęta się burza, czemu chodzisz sama w taką ulewę? - spytała - I dlaczego nie reagujesz na klakson?

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam przerażona, szczęśliwa i zawstydzona jednocześnie.

-Nie będziesz miała nic przeciwko jak zabiorę cię do domu? Zagrzejesz się, dam ci suche ubrania i przeczekasz u mnie burzę? Nie wyobrażam sobie abyś szła do domu i narażała się na niebezpieczeństwo tak gwałtownego żywiołu.

Uwielbiam w niej tę troskę.

-Jeżeli pani tak uważa, to nie mam nic przeciwko. Lubię chodzić w deszczu, ale - spojrzałam w stronę zachodu - ta chmura naprawdę wygląda nie za ciekawie.

Przeszłyśmy razem kilka metrów i znalazłyśmy się pod jej domem. Otworzyła drzwi i serdecznie zaprosiła mnie do środka.







NieosiągalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz