Zakończenie roku szkolnego.
W nocy nie mogłam spać. Budziłam się co chwilę i czuwałam. Około piątej rano wstałam z łóżka. Nie miałam już siły leżeć. W żołądku czułam ciągły ścisk. Powinnam się cieszyć, przecież zaczynają się wakacje. Dwumiesięczny odpoczynek. Niestety z towarzystwem słońca i okrutnej, upalnej temperatury. Zeszłam na dół do kuchni, wyjęłam z lodówki mleko i nalałam je do garnka, który później postawiłam na palniku. Następnie otworzyłam szafkę. Ani w jednej, ani w drugiej nie było płatków śniadaniowych. Przeszukałam wszystkie możliwe szafki. Nie ma... Trudno. Wypiję kawę. Wyjęłam zbożową i nasypałam do mojego ulubionego kubka dwie łyżeczki. Sięgnęłam po cukiernicę, ta wyślizgnęła mi się z rąk i cała jej zawartość rozsypała się po blacie kuchennym i po podłodze. Świetnie. Byłam na siebie bardzo zła. Zmniejszyłam płomień pod mlekiem i poszłam po odkurzacz. W przeciągu kilku minut udało mi się sprzątnąć kuchnię do czysta. Zajrzałam do garnka. Mleko nawet nie zaczęło się gotować. Wróciłam szybko do swojego pokoju i wzięłam ubrania, w które miałam zamiar ubrać się na dzisiejszą uroczystość. Czarny żakiet, białą koronkowa bluzka i czarna prosta spódnica do kolan. Za żadne skarby nie mogłam znaleźć innych cielistych rajstop. Okazało się, że te, które miałam dziś założyć miały wielką dziurę na udzie. Jakim sposobem to się stało? Nie wiem. Wieczorem jej jeszcze nie było. Nagle do moich nozdrzy doszedł pewien gryzący i nieprzyjemny zapach.
-Matko Boska! Mleko! - wrzasnęłam i zerwałam się gwałtownie z miejsca.
Miałam takie szczęście, że z połowy schodów zleciałam na tyłku.
-Au... - jęknęłam, masując się po kości ogonowej, gdy już znalazłam się na dole.
Nieudolnie wstałam i kulejąc w wielkim bólu weszłam do kuchni. Wszędzie dym, smród i ogółem katastrofa. Cała kuchenka zalana, blat, podłoga. Spojrzałam na zegar wiszący koło lodówki. Zbliżała się szósta. Mam jeszcze dużo czasu. Oczywiście posprzątałam cały ten sajgon. Zrezygnowałam z mleka. Nie chciałam gotować go drugi raz. Tym razem nastawiłam wodę na herbatę. Z lodówki wyjęłam szynkę i połówkę pomidora. Ukroiłam trzy kromki razowego chleba, posmarowałam je cienką warstwą masła i położyłam plastry wędliny. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam telefon. Sms od Wandy: Ej, Misia, o której jest zakończenie? Szybko jej odpisałam i zabrałam się za jedzenie. W progu stanęła mama.
-Alu, co tu tak śmierdzi? Przypaliłaś coś? - spytała mnie podejrzliwie, przecierając oczy ze snu.
-Mleko mi wykipiało... - popatrzyłam na nią z wielką skruchą w oczach.
-Ty kompletna gracmago! Posprzątałaś chociaż? - rzuciła w moją stronę groźne spojrzenie. Jednak widać było, że żartuje.
-Oczywiście mamo. - zaśmiałam się omal nie wylewając herbaty z kubka, który akurat trzymałam w ręce.
-Przyszykowałaś sobie rzeczy na zakończenie roku?
-Tak, ale jest jeden problem... - zawiesiłam głos.
-Jaki?
-Mam dziurę w ostatniej parze rajstop. - powiedziałam smutnym tonem i zrobiłam proszące oczka. - Mamuś, pomóż.
-Pożyczę ci swoje, ale ostatni raz. Dobrze? - zrobiła groźną minę, lecz po chwili się uśmiechnęła
CZYTASZ
Nieosiągalna
Romance"Obudził mnie przeraźliwy grzmot. To tylko zwykła letnia, nocna burza. Groźnym pomrukom żywiołu akompaniowały krople deszczu uderzające o parapet. Otworzyłam powoli oczy. Wzięłam głęboki wdech. W pokoju unosił się słodki zapach jej perfum. Dopiero t...