Październik
Stałam pięć minut bezwzględnie waląc w drzwi od pokoju Nadii. Od dwóch tygodni nie było jej w szkole. Nie odbierała telefonów, zdezaktywowała konto na facebooku. Nie miałam z nią żadnego kontaktu, a przez moją głowę przechodziły najgorsze myśli. W piątkowe popołudnie, od razu po szkole postanowiłam ją odwiedzić. Jej mama również się o nią martwi i bardzo ucieszyła się z moich odwiedzin. Wie, że jestem jedyną osobą, która może pomóc jej córce.
-Nadia!! - krzyczałam - Otwórz te cholerne drzwi!!
Żadnej odpowiedzi.
-Tak jest od dwóch tygodni - powiedziała smutnym tonem mama Nadii - Jeżeli już wychodzi to bez słowa, schodzi do kuchni, zjada i wraca do siebie. Przynajmniej je... Ale bardzo się martwię. Nie wiem co robić. Jestem taka bezsilna. - westchnęła ciężko
Patrzyłam na kobietę z wielkim współczuciem. Obie byłyśmy bezradne w tej beznadziejnej sytuacji. Swoją uwagę znów skierowałam na zamknięte drzwi.
-Nadia!! Jeżeli nie otworzysz mi tych drzwi, to wyważę je siłą!
-Rób co chcesz- usłyszałam cichą odpowiedź
Po długotrwałym waleniu i krzyczeniu, zmęczona osunęłam się po ścianie, zamknęłam oczy na chwilę, dłuższą chwilę... Usnęłam. Obudził mnie dźwięk przekręcanego zamka i lekko otwierających się drzwi od pokoju Nadii. Nadal udawałam, że śpię. Nie otworzyłam oczu i oddychałam spokojnie. Nadia dała się nabrać i spokojnie, po cichu zeszła na dół. W tej chwili ja weszłam do jej pokoju i siadłam na jej łóżku. Gdy wróciła obojętnie na mnie spojrzała i siadła obok bez słowa. Po chwili położyła się i nakryła kołdrą. Spałam u niej w dość niestabilnej pozycji na siedząco oparta o ścianę, okryta cienkim swetrem, bez poduszki pod głową. I tak w milczeniu dotrzymałyśmy do rana.
Poczułam jak coś głaszcze mnie po policzku. Przestraszyłam się i szybko otworzyłam oczy z głębokiego snu. Przede mną siedziała Nadia. Ze łzami w oczach patrzyła na mnie. Nie mówiła nic. Uśmiechnęłam się do niej i delikatnie przytuliłam.
-Przepraszam - cicho łkała - Nie chcę sprawiać byś czuła się źle, ale ja mam wszystkiego dosyć. Proszę zrozum mnie.
- Chciałabym cię zrozumieć. Chcę uchronić cię przed każdym możliwym złem, ale nie o to w tym chodzi byś zamykała się w czterech ścianach i z nikim nie rozmawiała
Patrzyła na mnie tak smutno. Niewielkie różowe usteczka drżały, a po policzkach obficie płynęły łzy, skapując na nasze trzymające się dłonie. Nie odwracała wzroku, z jej oczu można było wyczytać, że brakuje jej bliskości i zrozumienia. Moja prześliczna niebieskooka kruszynka wyglądała tak nędznie, a ja nawet nie wiedziałam jak jej pomóc. Nadia to najwrażliwsza osoba jaką znam i zrobiłabym wszystko by już nigdy nie spotkało jej coś tak okrutnego jak ta pierdolona zdrada.
-Bądź przy mnie zawsze, proszę. - powiedziała błagalnym tonem
-Głuptasie, przecież wiesz, że zawsze będę mimo wszystko. - pocałowałam ją w czoło, by poczuła się bezpiecznie i pewnie
Nadia dotknęła swoją delikatną, małą dłonią mojego policzka i zbliżyła swoją twarz do mojej. W tym momencie serce zabiło mi szybciej. Nie wiedziałam co robić, jak reagować. Przyjaciółka delikatnie mnie pocałowała. Jej usta były tak delikatne, gładkie. Czułam jak cała drży. Odwzajemniłam pocałunek. Poczułam się dziwnie, ponieważ nigdy nie całowałam się z dziewczyną. Było to dziwne uczucie, jednak pozytywne i z każdym kolejnym pocałunkiem miałam ochotę na więcej. Nie rozumiałam jednak postępowania Nadii. Nigdy nie mówiła mi, że ma jakieś chęci związane z pragnieniem bliskości tej samej płci. Wręcz przeciwnie, nie lubiła osób odmiennej orientacji, tolerowała je, ale nie lubiła na przykład przebywać w towarzystwie homoseksualnej pary okazującej sobie uczucia. Zdziwił mnie bardzo jej gest, lecz myślę, że po prostu potrzebowała takiej bliskości. Ręce Nadii niespokojnie drżały na moich ramionach. W tej niesamowitej chwili pragnęłam ofiarować jej tyle ciepła i miłości, naładować ją pozytywnie i pozbawić wszystkich smutków i zmartwień. Całowałyśmy się czule i długo. Nasze szybkie oddechy mieszały się. Od środka rozgrzewało mnie to dziwne uczucie, cała ta sytuacja wznieciła we mnie ogromne pożądanie. Nadia co chwilę wydawała z siebie cichutki uroczy jęk będący oznaką rozkoszy, która powoli napełnia jej drobne ciało.
-Nadia! - opamiętałam się, dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie-Myślę, że musisz teraz zejść na dół i przeprosić mamę za ten cały dwutygodniowy cyrk - powiedziałam stanowczym tonem
-Dobrze, ale chodź ze mną . - po raz pierwszy od miesiąca szczerze się uśmiechnęła
Wstałyśmy z łóżka, Nadia otwarła drzwi i zeszłyśmy razem do salonu. Była godzina dziesiąta rano, sobota. Mama Nadii siedziała na sofie i oglądała powtórkę serialu.
-No idź - szepnęłam przyjaciółce do ucha i szturchnęłam ją do przodu.
Nadia podeszła do mamy i siadła obok niej.
-Mamo, przepraszam. - rzuciła się kobiecie na szyję - Bardzo przepraszam! Nie chciałam nikogo martwić, ani ciebie, ani Ali, ani nikogo! Proszę wybacz mi za te okrutne dwa tygodnie! - płakała bardzo mocno, histerycznie i z wielkim żalem w głosie wypowiadała te słowa.
-Nie płacz córeczko - mama gładziła Nadię po jej długich blond włosach
Widząc tę scenę byłam bardzo szczęśliwa i po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. Spędziłam tę sobotę w domu Nadii. Pomogłam jej uzupełnić notatki, wytłumaczyłam niektóre tematy, których nie rozumiała. Od poniedziałku idzie do szkoły. Nie ma innej opcji. Mam nadzieję, że wszystko już będzie dobrze i Nadia dojdzie do siebie. Oczywiście z moją drobną pomocą.
CZYTASZ
Nieosiągalna
Romance"Obudził mnie przeraźliwy grzmot. To tylko zwykła letnia, nocna burza. Groźnym pomrukom żywiołu akompaniowały krople deszczu uderzające o parapet. Otworzyłam powoli oczy. Wzięłam głęboki wdech. W pokoju unosił się słodki zapach jej perfum. Dopiero t...