Rozdział 17 (scena miłosna)

5.3K 283 30
                                    

          Byłam zszokowana. Nie mogłam uwierzyć w to, co się przed sekundą stało. Kobieta zmieszała się i odwróciła wzrok.

-Naprawdę, nie wiem co we mnie wstąpiło. Wybacz. Nie panowałam. Nie powinnam. - mówiła nerwowo, widać, że było jej głupio. 

Nic nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się i położyłam swoją dłoń na jej policzku. Pani Beata spojrzała na mnie. 

-Przepraszam. - wyszeptała półgłosem.

Tym razem ja wykonałam kolejny krok. Zbliżyłam swoją twarz do twarzy kobiety. Patrzyłam jej w oczy. Serce biło mi tak przeraźliwie szybko, że bałam się, że stracę przytomność. Czułam swoje tętno na całym ciele. Na plecach, w gardle. Wszędzie. Złożyłam na ustach historyczki delikatny pocałunek. Dłoń, którą trzymałam na jej policzku, wsunęłam w jej krótkie, miękkie włosy, drugą zaś położyłam na ramieniu. Kobieta momentalnie odwzajemniła mój gest. Z każdym kolejnym, robiłyśmy to coraz śmielej, coraz bardziej namiętnie. Teraz nie było żadnego podziału nauczycielka- uczennica, nie zważałyśmy na to. Nie zważałyśmy na nic. Najważniejsza była dla nas ta namiętność i pragnienie, które błyskawicznie napełniło nasze ciała. 

-Proszę Pani? - otrzeźwiałam na moment

-Tak Alu? 

-A Pani rodzina? - spytałam zmieszana

-Nikt nas nie złapie. Mąż jest na delegacji, a córka pojechała na obóz. Nie martw się niczym. - uśmiechnęła się, wstała, złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie ku górze. 

Położyła lewą dłoń na moim biodrze, a prawą odgarnęła za ucho kosmyk moich loków. Nie przestawała się uśmiechać. Wszystko w niej było takie piękne, takie dojrzałe, takie wspaniałe. Głębia jej oczu była bardziej wyraźna niż kiedykolwiek. 

-Ufasz mi? - spytała

-Ufam. - odpowiedziałam bez zawahania.

-Boję się cię skrzywdzić. Nie chcę cię skrzywdzić. -odparła troszkę łamiącym się głosem.

-Pocałunkiem nie da się zranić.

-Uwierz mi da się. Nie masz mi tego za złe?

-Spełniła pani moje życzenie do spadającej gwiazdy. Czemu miałabym być na panią zła?

-Jesteś taka cudowna, taka niewinna i bogata wewnętrznie. Dzięki Bogu, że spotkałam ciebie na swojej drodze. Twoje wiersze były dla mnie ukojeniem, twoja twórczość, twoje wszystko, cała Ty... 

Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę od niej coś podobnego. Byłam nieziemsko szczęśliwa. 

-Chodź.- szepnęła mi delikatnie na ucho i załapała moją dłoń. 

Nie szłyśmy długo. Nauczycielka zaprowadziła mnie do przytulnej, ślicznie urządzonej sypialni. Złapała mnie wpół i przyciągnęła do siebie. Popatrzyła mi oczy po raz kolejny. Każde jej spojrzenie budziło we mnie wrażenia, których nie jestem w stanie wyrazić żadnymi słowami. Powróciłyśmy do pocałunków, które na samym początku były nieśmiałe, delikatne. Jej usta, jej smak był słodki, miętowo-pomarańczowy. W każdym swoim ruchu była tak ostrożna, jakby miała do czynienia z najkruchszą rzeczą, jaką kiedykolwiek trzymała w rękach. Lekko popchnęła mnie na miękkie łóżko i momentalnie znalazłam się pod moją ukochaną nauczycielką. Jej ręce wędrowały po całym moim ciele. Moje dłonie zaś były utkwione w jej miękkich włosach. Zaczęła odpinać guziki swojej białej, aksamitnej koszuli. Po chwili moim oczom ukazał się jej niewielki, acz jędrny biust, który był podtrzymywany przez drogi, koronkowy czarny biustonosz. Kosmyk włosów spadł jej między oczy, ale nie przeszkadzało jej to. Chwyciła dołu mojej bluzki. Zawahała się chwilę.

NieosiągalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz